Edward Nowak w niedzielę skończył 77 lat. Na stole jeszcze stoją urodzinowe kwiaty. Przyszła cała rodzina. Były życzenia i prezenty. Ale o takiej niespodziance pan Edward nawet nie marzył. - To najlepszy prezent urodzinowy, jaki dostałem w życiu - mówi solenizant, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, że właśnie wygrał nowego opla corsę.
W drzwiach czeka na nas cała rodzina. Senior rodu, jego żona Teresa, dwie córki i wnuki. Wszyscy przyszli przekonać się, czy to na pewno prawda. - Dopiero teraz, kiedy przyjechaliście i mamy namacalny dowód, zaczynamy wierzyć w to, że to się dzieje naprawdę - wyznaje córka Alina Kurzyńska. - W prima aprilis syn próbował nam wmówić, że wygraliśmy telewizor.
Dlatego, kiedy zadzwonił do nas i przekazał dobre wieści, byliśmy przekonani, że to znowu żart. Powątpiewaliśmy aż do teraz. To właśnie 17-letni Filip, wnuk pana Edwarda odebrał od nas telefon z informacją o wygranej. - Akurat miałem przerwę. Zadzwonili z Gazety i powiedzieli, że dostaniemy opla corsę.
- I co zrobił mój syn? Uciekł z lekcji - cała rodzina wybucha śmiechem. - Oj tam zaraz uciekłem - broni się chłopak. - Po prostu się zwolniłem. Powiedziałem pani od polskiego, że wygraliśmy auto, że muszę biec do domu i że więcej przeczyta w jutrzejszej gazecie.
To właśnie Filip wysyłał sms-y w imieniu pana Edwarda. - Pół samochodu mu się należy - deklaruje dziadek. W kolejce do nowego opla jest jeszcze żona Teresa, która jako jedyna od początku wierzyła w wygraną. - Bez wiary w to, że się uda, nic byśmy nie wskórali - przekonuje pani Teresa, która podobno wymodliła wygraną.
Ale pani Alina twierdzi jednak, że zwycięstwo, to nie zrządzenie losu. Jej zdaniem nikt nie zasługiwał na samochód bardziej niż jej tata. - Codziennie czyta gazetę od deski do deski. Całymi dniami czeka na listonosza. Kiedy się dowiedział, popłakał się ze szczęścia. On po prostu na to zasłużył - podsumowuje córka.
Pan Edward przyznaje, że nie wyobraża sobie dnia bez gazety. - Od początku, czyli prawie od 50 lat prenumeruję "GL" - zapewnia. A jaka jest jego recepta na wygraną? Laureat naszej loterii wychodzi z prostego założenia: żeby wygrać, trzeba grać. Dlatego od początku brał udział we wszystkich loteriach Gazety Lubuskiej. Wszystkie kupony pieczołowicie gromadzi w specjalnych kopertach.
- Wygrywałem już parasole, kubki, a parę lat temu zdobyłem te bluzki - wyciąga z szafy dwie, czerwone koszulki z logiem "GL". - Dalej będziemy grać. Co wnusiu? - mówi. Filipa nie trzeba długo przekonywać do dalszej współpracy z dziadkiem. - Jasne. Już mamy trzy nowe kupony na następną loterię - odpowiada Filip.
Wszystko wskazuje na to, że z samochodu będzie korzystała cała rodzina. Pan Edward już szukuje miejsce na podwórku. - Zaczynałem od małego motoru, potem kupiłem syrenkę, dużego fiata i w zasadzie to był mój ostatni samochód. A teraz? Nie. Ciągle nie mogę w to uwierzyć - oświadcza przesympatyczny starszy pan. - Tyle szczęścia w jeden dzień. Kot nam się dziś okocił w budzie psa. To był chyba znak. Czasem są takie chwile, że człowiek aż nie wie, co ma zrobić z tą radością. Teraz jest właśnie taki dzień.
- Najfajniejszy dzień - dodaje słodkim głosem kilkuletni wnuczek Szymon. Powoli zbliża się wieczór, a rodzina wciąż nie może nacieszyć się nowym autem. - Nie wiem, kiedy nasze życie wróci do normalności - przyznaje córka Jolanta Markowicz. - Póki co sami musimy się przekonać, że to jednak nie sen.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?