Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubię pracę od podstaw

ANDRZEJ FLÜGEL 0 68 324 88 06 [email protected]
GRZEGORZ KOWALSKIMa 45, był obrońcą Ślęzy i Śląska Wrocław. Karierę trenerską rozpoczął w 1995 roku w Ślęzie. Potem prowadził: KP Wałbrzych, Inkopax i Polar Wrocław, Miedź Legnica, Lechię Zielona Góra i GKP Gorzów. Obecnie szkoli Ślęzę Gawin Wrocław
GRZEGORZ KOWALSKIMa 45, był obrońcą Ślęzy i Śląska Wrocław. Karierę trenerską rozpoczął w 1995 roku w Ślęzie. Potem prowadził: KP Wałbrzych, Inkopax i Polar Wrocław, Miedź Legnica, Lechię Zielona Góra i GKP Gorzów. Obecnie szkoli Ślęzę Gawin Wrocław fot. Kazimierz Ligocki
Rozmowa z GRZEGORZEM KOWALSKIM, byłym trenerem piłkarzy GKP Gorzów

- Zadowolony jest pan z pierwszego miejsca wśród lubuskich trenerów w 2008 roku?
- Pewnie. To wielki dowód uznania. Bardzo się cieszę i mam satysfakcję. W poprzednim roku, kiedy również wygrałem, byłem jeszcze przed decydującą batalią o awans. Wiedziałem, że czeka nas walka, bo podobny cel miało kilka innych ekip. Udało się i dziś jest mi z tego powodu bardzo miło, że kibice o mnie pamiętali.

- Po raz pierwszy od wielu lat jest w Gorzowie zespół na drugim szczeblu rozgrywek...
- Dokładnie. Teraz można pochodzić na niezłą piłkę, obejrzeć dobre polskie zespoły. Jest się z czego cieszyć. Gdzieś w tle jest obawa przed kryzysem, ale przecież on grozi wszystkim i wszyscy się go boimy.

- Jest jeszcze w panu żal za to, że zwolniono pana z GKP?
- Chyba już nie. Miałem i mam inną filozofię pracy. Nie jest mi po drodze z budującymi świątynie na piasku. Decyzję podejmują ci, którzy mają pieniądze i jeśli budują te świątynie, to w sumie dobrze, że mnie zwolniono. Zawsze kiedy przychodzę do klubu pytam o młodzież i chłopców z regionu. Staram się tworzyć solidne podstawy. W GKP poszli inną drogą. Wcale nie mówię, że gorszą. Tak też można tworzyć zespół. Chwała tym, którzy dają pieniądze i chcą szybko sukcesów. Jest wokół futbolu w Gorzowie coś nowego, zintegrowało się środowisko, pojawiają się solidni zawodnicy. Czy w tym układzie potrzebny jest tam Kowalski? Chyba nie.

- Pan uchodzi za trenera długodystansowca, który powoli buduje zespół. W Gorzowie po awansie najważniejsze były punkty. To można zrozumieć.
- Oczywiście, że to rozumiem. Po prostu rozmijaliśmy się w oczekiwaniach. Ale chciałbym uciec od jakiegoś oceniania, co jest ważniejsze w strategii klubu w danym momencie i jaką drogę wybrać. Mnie odpowiada bardziej trener pozytywista, ktoś kto spokojnie, powoli, ale stale idzie do przodu, tworzy przy tym zespół, relacje między ludźmi, po to, by układać to po swojemu. W Gorzowie wybrano inną drogę.

- Śledzi pan wyniki swoich byłych lubuskich klubów Lechii i GKP?
- Oczywiście. Tak jest zawsze. Obserwowałem to, co się u was dzieje. Byłem bardzo zaniepokojony Lechią i wydarzeniami wokół niej. Bałem się, że to już koniec, a przecież trochę czasu w tym klubie spędziłem. Szkoda, bo są tam fajne podstawy, by budować dobry futbol, a brakuje reszty. Jeśli chodzi o GKP to, jak sądzę, zespół powinien się utrzymać. Tam jest inny problem. Brakuje boisk treningowych, za bardzo nie ma młodzieży, nie funkcjonuje drugi zespół z prawdziwego zdarzenia. I to są problemy, które obok walki o pozostanie w lidze trzeba rozwiązywać. Mam nadzieję, że sponsor to uciągnie. Co ciekawe, porównując oba miasta w których kolejno pracowałem, to jest tak: w Zielonej Górze podstawa, świetne szkolenie, warunki do pracy. W Gorzowie pieniądze i ambicje zbudowania profesjonalnego futbolu. Niestety, z tych dwóch nie da się zmontować jednego, kompletnego klubu...

- Wróci pan jeszcze kiedyś na ławkę trenerską w lubuskim zespole?
- W naszym zawodzie wszystko możliwe. Jak już wspominałem, lubię spokojną pracę, od podstaw, tworzenie czegoś nowego. Stąd pewnie nie zechcę być gdzieś trenerem ,,strażakiem". Jestem w stanie przeczekać jakiś kryzys, nie muszę robić niczego na siłę. Zaliczyłem kilka klubów, co ciekawe teraz wróciłem do Ślęzy w której zaczynałem trenerską karierę. Jako Ślęza Gawin gramy w drugiej lidze i może wyjść z tego coś ciekawego. Lata spędzone na Ziemi Lubuskiej to dla mnie kolejne doświadczenie. Zielona Góra oduczyła mnie profesjonalnej piłki, w sensie jakiegoś zimnego interesu. Pieniędzy nie było, ale pracowało się z fajnymi chłopakami bardziej jako wychowawca niż szkoleniowiec. Z kolei w Gorzowie był cel, walka o awans i zawodnicy już bardziej ukształtowani i wyrachowani.

- No i w Gorzowie zaliczył pan awans. Który w trenerskiej karierze?
- Czwarty. Mam za sobą też dwa spadki. Oby zdarzały mi się już tylko te pierwsze.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska