Dzisiejszą sesję zwołano, żeby odwołać przewodniczącego rady Daniela Miłostana. Grupa radnych nie chce go za szefa, bo przez niego popsuły się stosunki rady z wójtem. Według radnych przewodniczący podejmuje różne działania bez konsultacji z radą.
Na sesji Miłostan chciał się dowiedzieć, jakie konkretne zarzuty mają radni, ale ci odmówili odpowiedzi. - Czuję się jak na lekcji. Pan wywołuje nas do odpowiedzi - mówiła wiceprzewodnicząca Grażyna Banasiak.
W pewnym momencie Miłostan krzyknął, że radni nie będą go odwoływali, bo on sam rezygnuje. Skomplikował tym samym sesję pod względem prawnym. Bo żeby przyjąć jego rezygnację, radni musieliby zrobić to uchwałą. A jej podjęcia nie było w porządku obrad.
Przez dobrą godzinę radni ostro się kłócili. - Nie poddał pan pod głosowanie wniosku o zamknięcie dyskusji. Załamał pan zasady - mówił radny Stanisław Dudziak. - Pasa mi pan da? - ripostował przewodniczący. To, co działo się na sesji, Stanisław Czarnecki nazwał cyrkiem. - Mieliśmy cyrk pół roku temu, znów go mamy - stwierdził.
Czarneckiemu chodziło o to, że pięć miesięcy temu odwołano już jednego przewodniczącego. Teraz na tapecie jest drugi, a to zaledwie dwa lata od wyborów. Sołtysi obecni na sesji byli zniesmaczeni zachowaniem radnych. - Odwlekają przyjęcie ważnych uchwał potrzebnych gminie - mówił Stanisław Kałużny z Mystek. W domyśle - bo się kłócą.
Sesja, na której radni opowiedzą się za przyjęciem rezygnacji Miłostana albo przeciw (to raczej niemożliwe), będzie w przyszłym tygodniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?