Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubniewiczanka ma piłkarzy z charakterem. Grają za swoje i… chcą awansować!

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Piłkarze Lubniewiczanki (białe stroje) marzą o powrocie po 12 latach do klasy okręgowej.
Piłkarze Lubniewiczanki (białe stroje) marzą o powrocie po 12 latach do klasy okręgowej. Adam Kajdan/KS Lubniewiczanka Lubniewice
Nie dostają ani złotówki samorządowej dotacji, sami koszą trawę na boisku, zbierają na działalność klubu przez portal zrzutka.pl. A mimo to piłkarze Lubniewiczanki Lubniewice mają szansę awansować do klasy okręgowej!

Lubniewice to jednak z turystycznych pereł Ziemi Lubuskiej. Kojarzy się nam z trzema pięknymi jeziorami, lasami i letnim wypoczynkiem. Ale na co dzień nie jest aż tak różowo. Wpływy do budżetu są tak skromne, że kilka lat temu gminie groziła finansowa upadłość. Nowy burmistrz Radosław Sosnowski musiał wprowadzić drastyczny program oszczędnościowy, który dotknął między innymi Klub Sportowy Lubniewiczanka. Piłkarze już trzeci rok z rzędu nie dostają ani złotówki dotacji. Mimo to trwają, wymyślili kilka sposobów finansowania drużyny i… szturmują bramy okręgówki!

Wyobraźnia nie ma granic

Drużyna miała od początku 2020 roku wybór - albo się poddać i rozwiązać, albo wymyślić sposób na samofinansowanie. Wybrała drugi wariant. Zorganizowała zbiórkę na portalu zrzutka pl., która w trzech kolejnych latach przyniosła im - odpowiednio - 19 tys., 1,5 tys. oraz 28 tys. zł. Sprzedają kibicowskie koszulki, kubki z logiem klubu (z marży zarobili już 4 tys. zł), a wkrótce wypuszczą pierwsze w historii klubu, lakierowane znaczki do wpinania w klapę. Po 50, z jak ktoś będzie hojny, to nawet po 100 zł za sztukę. Potem będą jeszcze smycze na klucze, czapki i szaliki. Na razie zebrali tyle, że starczyło na spłatę 15-tysięcznego długu wobec trenera Tomasza Lisowskiego z Gorzowa i bieżącą działalność.

- Brakuje nam jeszcze 7 tys. zł, by skończyć ten rok bez długów - mówi Adam Kajdan, 37-letni zawodnik Lubniewiczanki, mieszkający tuż obok stadionu na tzw. Kaczym Dołku. - Czasem dochodzą jeszcze wpłaty od zaprzyjaźnionych firm, takich jak Antkop czy Elektrokuk oraz drobne datki kibiców. A firma z branży turystycznej, która chce pozostać anonimowa, przekazała nam całe 5 tys. zł. Czyli życzliwych ludzi nie brakuje.

Miasto pomaga, ile może

Miasta nie stać na razie na dotacje w żywej gotówce, za to pomaga futbolistom „w naturze”. Zakład Gospodarki Komunalnej udostępnia ciągnik, którym piłkarze sami - co najmniej raz w tygodniu - koszą boisko. Corocznie płyta jest też poddawana opłacanej przez samorząd wertykulacji. Po stronie miasta są też wydatki za korzystanie z hali przy Szkole Podstawowej, szkolnego orlika ze sztuczną nawierzchnią oraz utrzymanie kontenera z szatniami.

- Od późnej jesieni do wczesnej wiosny możemy trenować na głównej płycie, bo jest ona oświetlona - dodaje Kajdan. - Słyszeliśmy, że jesienią mają być wymienione lampy. Jeśli zostaną dodane dwie nowe, po jednej z każdej strony płyty, to śmiało będziemy mogli rozgrywać wieczorami sparingi.

Trenują i grają, bo… lubią

Kadrę Lubniewiczanki tworzy dziś 18 zawodników w wieku od 18 do… 51 lat. Ponad połowa pochodzi z Lubniewic i wiosek w tej gminie. Jest też czterech zawodowych żołnierzy z Wędrzyna (niektórzy grają już osiem lat!) i pięciu chłopaków z Gorzowa. Za swoje pieniądze przyjeżdżając dwa razy w tygodniu na treningi do Lubniewic, za swoje jeżdżą też na mecze w słubickiej grupie klasy A.
- Nie są to małe wydatki, bo na przykład do Słubic czy Boczowa mamy z Lubniewic 50-60 km w jedną stronę. A z Gorzowa jeszcze 30 km więcej - wylicza Kajdan. - Chwała chłopakom za to, że chce im się trenować i grać.

Piłka nożna - nie licząc pływających latem po jeziorach kajaków i żaglówek - to jedyna sportowa oferta Lubniewic. Kiedyś był w mieście jeszcze drugi klub, Sokół, prowadzący sekcję tenisa stołowego. Drużyna grała w klasie okręgowej, ale została rozwiązana już prawie 20 lat temu. Bo nie było na nią pieniędzy.
- Jak dobrze gramy, mecz jest w sobotę o godzinie 17.00, a wcześniej porozwieszamy na mieście plakaty, to w sezonie turystycznym na meczu mamy nawet ponad stu widzów. Czyli jest dla kogo biegać - argumentuje Kajdan.

Patrzą na okręgówkę

Po nadspodziewanie udanej jesieni i pięciu wygranych na wiosnę, Lubniewiczanka jest nieoczekiwanym liderem swojej grupy klasy A. Ma 37 pkt., tyle samo co drugi SKP Słubice. Za nimi - z jednym rozegranym meczem więcej i jednym „oczkiem” straty - plasują się Mościenko Sienno oraz Odra Górzyca.
- W rewanżach przegraliśmy tylko raz, 0:2 u siebie z Pogonią Krzeszyce. Brakowało nam czterech zawodników z podstawowego składu, nie bardzo było kim grać… - przyznaje Kajdan.

W sobotę, 14 maja, o godz. 17.00 Lubniewiczanka podejmie Mościenko. Czyli dojdzie do spotkania prawie na szczycie tabeli. Jeśli gospodarze wygrają, to później zostanie im jeszcze jeden niezwykle ważny pojedynek - w przedostatniej kolejce z SKP na własnym boisku. Ewentualny awans nie byłby dla Lubniewiczanki nowością. W sezonie 2000/2001 drużyna występowała nawet w IV lidze, a potem, do wiosny 2010 r., grała w klasie okręgowej. Teraz ma szansę wrócić do niej po 12 latach przerwy.
- Jeśli awansujemy, to od jesieni czeka nas więcej meczów i wyższe opłaty sędziowskie. Tak w sumie za 5 tys. zł - szybko oblicza Kajdan. - Skoro teraz sobie poradziliśmy, to damy radę i w okręgówce. Dozbieramy brakującą kwotę.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska