Optymistą był m.in. prezes Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej w Gorzowie Jerzy Korolewicz (to Izba była organizatorem gospodarczej inauguracji roku). - Jeśli programujemy dla kraju wzrost o ok. 3,5 proc. to trudno się spodziewać, że lubuskie będzie jakoś rażąco odstawać. Oceniamy też, że kondycja naszych firm jest dość dobra. Powstały pewne rezerwy finansowe, bo przedsiębiorcy są "głodni" mając świadomość, że przed nimi ostatnia dość duża pula środków europejskich i trzeba się naprawdę do tego dobrze przygotować. Bo choć pieniędzy będzie sporo, to będą to pieniądze bardzo trudne - podkreślał J. Korolewicz. Dlaczego? Bo Unia w tym rozdaniu kładzie duży nacisk na inwestycje o wysokich technologiach i wysokim poziomie innowacyjności. - To muszą być rozwiązania topowe - podkreślał szef Izby.
Optymizmu nie brakowało też w wypowiedzi prezesa Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Artura Malca. - Prowadzimy obecnie rozmowy z 15-16 potencjalnymi inwestorami ze Skandynawii, Ameryki, z Niemcami - mówił szef strefy. Gdyby te projekty wypaliły w Lubuskiem i sąsiednich województwach, gdzie jest strefa, przybyłoby ok. 2 tys. miejsc pracy.
Co może być problemem? - Być może sytuacja polityczna, mamy jedne, drugie wybory, protest górników, to nie buduje dobrej atmosfery do inwestowania - ocenia A. Malec. Przez zbyt wielkim optymizmem przestrzegał Józef Finster, szef Lubuskiej Fundacji Zachodnie Centrum Gospodarcze. - To będzie dość trudny rok dla gospodarki, bo skończyły się fundusze unijne i wiele firm, które bazowały na dotacjach może mieć problemy. Nowe środki pojawią się przecież dopiero w 2016. Dlatego w tym roku trzeba będzie oszczędzać - stwierdził.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?