Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuscy ratownicy medyczni chcą wiedzieć co z ich premiami

Krzysztof Kołodziejczyk 0 68 324 88 70 [email protected]
Zielonogórscy ratownicy z rządowej dotacji dostali po 1,2 tys. zł na rękę
Zielonogórscy ratownicy z rządowej dotacji dostali po 1,2 tys. zł na rękę fot. Mariusz Kapała
- W Zielonej Górze otrzymaliśmy po 1,2 tys. zł, w Sulechowie ratownicy dostali od 400 do 700 zł premii, a w Międzyrzeczu nic - mówi Roman Badach-Rogowski, ratownik z Zielonej Góry i członek władz związkowych.

W czerwcu zeszłego roku ratownicy medyczni w całym kraju domagali się zwiększenia nakładów na ratownictwo oraz zmian w przepisach emerytalnych.

Negocjacje z minister zdrowia Ewą Kopacz przyniosły sukces. Ratownicy zostali ujęci w emeryturach pomostowych, a wśród wywalczonych korzyści znalazło się również 130 mln zł dotacji, które minister obiecała przeznaczyć na jednorazową pomoc w 2008 r.

Związek: co z tymi pieniędzmi?

Woj. lubuskie dostało z tego 3,8 mln zł. Pieniądze podzielił NFZ. Dostało je 16 placówek, które mają jednostki ratownictwa medycznego. Dyrektorzy szpitali i stacji pogotowia ratunkowego mogli je przeznaczyć tylko i wyłącznie na ratownictwo, w szczególności na wynagrodzenia dla pracowników. Związkowcy podejrzewają jednak, że nie wszyscy szefowie wywiązali się z zadania zgodnie z prawem.

- Docierają do mnie sygnały, że w niektórych szpitalach dyrektorzy w ogóle nie wypłacili pracownikom pieniędzy, w innych są to rażąco niskie kwoty - mówił nam w piątek Roman Badach-Rogowski, członek zarządu krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.

Sprawdził on, że pieniądze, jakie przypadły na Zieloną Górę, zostały podzielone między 109 pracowników. Dostaliśmy na rękę 1,2 tys. zł premii. - Okazuje się jednak, że np. w Międzyrzeczu ratownicy nie dostali, nic a w Sulechowie od 400 do 700 zł. Tam pracownicy nie mogą się w ogóle dowiedzieć, co się stało z resztą pieniędzy. Nie wierzę, że zostały rozdysponowane zgodnie z przeznaczeniem - mówi Badach-Rogowski.

Dyrektorzy: wszystko jest rozliczone

Stanisław Lechki, zastępca dyrektora szpitala w Sulechowie, jest zdziwiony zarzutami. - Na spotkaniu z dyrektorem pracownicy zostali poinformowani, na co wydano pieniądze. W 90 proc. poszły na wynagrodzenia dla załogi. Odpowiednie rozliczenie zostanie przekazane wojewodzie - mówi Lechki.

Nic do zarzucenia nie ma sobie również Leszek Kołodziejczak, dyrektor szpitala w Międzyrzeczu. - Już w styczniu 2008 r. dałem ratownikom podwyżki. Pieniądze z dotacji poszły m.in. na ich rozliczenie. Nikt nie został pokrzywdzony, a ratownicy z moim szpitalu zarabiają więcej niż gdzie indziej - tłumaczy Kołodziejczak.

Pytany przez nas o sprawę wicewojewoda lubuski Jan Świrepo zapowiada, że dokładnie przyjrzy się sposobowi rozdzielnia dotacji. - Pieniądze mogły być wydane tylko i wyłącznie na ratownictwo. Skontrolujemy, czy faktycznie tak się stało - mówi Świrepo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska