Lubuskie Bony Wsparcia
Koronawirus uderzył mocno w lubuski biznes. Aby ratować nasze firmy przed bankructwem, a tym samym utratą miejsc pracy przez Lubuszan, urząd marszałkowski przygotował program wsparcia oparty na specjalnych bonach dla przedsiębiorców. Na ten cel przeznaczono ok 27 mln zł, ze środków unijnych. Rozdysponowanie pieniędzy powierzono Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej i Zachodniej Izbie Przemysłowo-Handlowej.
Kiedy w zeszłą środę, 1 lipca, o godz. 9.00 ruszyła rekrutacja, wielu przedsiębiorców nie miało nawet szansy złożyć odpowiednich dokumentów. Dlaczego? Bowiem okazało się, o czym nie wszyscy zainteresowani wiedzieli, że w obu organizacjach przyjmowano po 300 wniosków, które później mają podlegać ocenie. W Gorzowie ten limit został wyczerpany już o godz. 9.09, natomiast w Zielonej Górze nieco "później" o godz. 9.21.
Zarzuty lubuskich przedsiębiorców
Negatywne komentarze dotyczące ograniczonej liczby przyjmowanych wniosków docierały do nas już od zeszłej środy. - Czuję się jakbym została zaproszona na obiad, a następnie wyproszona ze względu na brak miejsc, a ci, którzy dostali się do środka mogli jeszcze wyjść po darmowy napój. Mój rzetelnie wypełniony wniosek przegrał z czasem – mówi pani Anna, fizjoterapeutka z Gorzowa.
Obowiązywała jednak zasada, kto pierwszy, ten lepszy. Nieważne, kto miał lepszy projekt lub kto był bardziej potrzebujący
- Bony miały wspierać lubuskich przedsiębiorców. Obowiązywała jednak zasada, kto pierwszy, ten lepszy. Nieważne, kto miał lepszy projekt lub kto był bardziej potrzebujący. „Dziękujemy” za taką pomoc – mówił nam z kolei pan Mariusz, kolejny z gorzowskich przedsiębiorców. - To nie tak powinno wyglądać! Poza tym firmy powinny dostawać pieniądze w postaci „żywej gotówki” – komentował zaś pan Roman, gorzowski handlowiec. Jemu tez nie udało się złożyć wniosku po bon wsparcia.
Podobne nastroje panują również w Zielonej Górze. - Pracowałem nad wnioskiem całą noc. Ten dokument liczył ponad 20 stron, trzeba było wykonać dokładne wyliczenia. Kiedy około godz. 10.00 dowiedziałem się, że już jest za późno na złożenie wniosku poczułem się oszukany - przekonuje nas pan Bartosz, przedsiębiorca z branży gastronomicznej.
Kiedy około godz. 10.00 dowiedziałem się, że już jest za późno na złożenie wniosku poczułem się oszukany
Pan Adam, zielonogórzanin, jest jeszcze bardziej rozgoryczony. - Kiedy zadzwoniłem po godz. 10.00 wypytać się o wnioski usłyszałem od urzędniczki, że wszyscy co, mieli złożyć dokumenty już je złożyli a ja nie muszę się już fatygować. Nie wiem, jak to oceniać. Czy to było jakaś ustawka czy co? Powinno się przyjąć wszystkie wnioski i z nich wybrać najbardziej potrzebujących - uważa nasz rozmówca.
Urzędnicy odpowiadają na zarzuty
Jak urząd marszałkowski odpowiada na zarzuty przedsiębiorców? - Nabór został zrealizowany z wykorzystaniem systemu informatycznego, umożliwiającego ich automatyczną rejestrację - czytamy w oficjalnym oświadczeniu. - Mając świadomość, że środki, którymi dysponują operatorzy pozwolą na udzielenie ok. 100 grantów przez każdego z nich oraz czasu na zakontraktowanie całej alokacji, podjęliśmy (podobnie jak inne województwa) decyzję o wprowadzeniu limitu przyjętych i podlegających ocenie wniosków. Mamy na uwadze dochodzące do nas wyrazy dezaprobaty w stosunku do tak szybkiego zawieszenia naboru, niestety zarówno instytucja zarządzająca, jak i wybrani operatorzy, nie mieli wpływu na liczbę ani na tempo składanych wniosków. Pragniemy także nadmienić, że zasady konkursu były znane z wyprzedzeniem - przekonują nas urzędnicy.
Jak to wygląda w praktyce? - W przypadku OPZL, zgodnie z przyjętym regulaminem do oceny formalnej i następnie merytorycznej przekazane zostanie pierwsze 300 wniosków - twierdzi Joanna Zielińska, dyrektor w OPZL. - Wnioski od 301 w górę nie będą przekazane do oceny. Kolejne 50 sztuk zostanie skierowanych do oceny formalnej wyłącznie w sytuacji, gdy wartość wnioskowanego wsparcia w ramach wniosków skierowanych do oceny merytorycznej nie przekroczy 200 proc. wartości dostępnej alokacji - tłumaczy dyrektor Zielińska.
Będziemy rozmawiać o tym, czy to naprawić. Myślę, że można i nawet trzeba to zrobić
W rozmowie z nami marszałek Elżbieta Polak przyznała jednak, że niezadowolenie ze sposobu przeprowadzenia konkursu wyrażali także radni wojewódzcy. - Będziemy rozmawiać o tym, czy to naprawić. Myślę, że można i nawet trzeba to zrobić – uważa marszałek Polak.
Wideo: Przedsiębiorcy apelują do kandydatów na prezydenta Polski. "Mówimy tutaj o zmianie konstytucji"
Strefa Biznesu: W Polsce drastycznie wzrosną podatki? Winna demografia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?