1/11
Tego typu zbrodnie to w naszym województwie rzadkość, jednak...
fot. archiwum

LUBUSKIE. Brutalne morderstwa w Lubuskiem. Tymi sprawami żył cały region. Niektórych nie udało się rozwikłać po dziś dzień

Tego typu zbrodnie to w naszym województwie rzadkość, jednak one również mają miejsce na terenie województwa lubuskiego. Brutalne morderstwa, bo o nich mowa, zawsze poruszają opinię publiczną.

Rozwikłanie tego typu spraw i zatrzymanie sprawców to zawsze dla policji priorytet. Jednak mimo zaangażowania wielu policjantów i użycia najnowszych technologii niektóre morderstwa pozostają nierozwikłane. Dziś przyjrzymy się sprawom, które szokowały opinię publiczną w ostatnich latach.

Niektóre z opisanych na kolejnych zdjęciach morderstw wyły zaplanowane z zimną krwią, do innych doszło nagle. Zawsze jednak sprawcy byli bezwzględni wobec swych ofiar.

Polecamy wideo: Mieli siekierę i pistolet chcieli wtargnąć do mieszkania 30 latka. Usłyszeli zarzut usiłowania morderstwa.

2/11
To stało się w Sulechowie. Grzegorz G. w pijackim szale...
fot. archiwum

Zamordował żonę zadając jej siedem ciosów nożem i poszedł do baru postawić wszystkim kolejkę

To stało się w Sulechowie. Grzegorz G. w pijackim szale zadał swojej żonie siedem ciosów nożem. Potem w barze postawił wszystkim kolejkę. Wrócił do domu, napił się wódki i nie otwierał drzwi mieszkania. Przed sądem płakał, ale przyznał się do zabójstwa. Nie chciał się bronić, bo jak powiedział… o „zmarłych się źle nie mówi”.

Grzegorz G. w poniedziałek, 29 kwietnia, do zielonogórskie sądu okręgowego dojechał z aresztu w Lubsku. Na salę sądowa wszedł w asyście policji. Wygląda na więcej niż 60 lat. To mechanik z zawodu, do czasu aresztowania pracujący jako murarz na budowach. Z żoną Danutą od lat żyli z boku. Kobieta była na emeryturze. Dorabiała jako sprzedawca w lumpeksie. Dzięki temu utrzymywała mieszkanie, do którego mąż dokładał się jedynie sporadycznie.

G. miał na koncie sprawy za znęcanie się nad żoną. Po ostatniej rozprawie dostał nakaz czasowego opuszczenia mieszkania. Nie zrobił tego...

Na podłodze w pokoju leżała moja mama
Do tragedii doszło 19 października 2018 roku. Grzegorz G. wrócił do domu pijany. Wcześniej bawił się na koncercie na stadionie miejskim. W domu znajdowała się jego schorowana żona. 65-latka zmagała się z nowotworem. Przeszła ciężką operację usunięcia części płuca. Cierpiała. Mąż się nią jednak nie przejmował.

Mężczyzna zaatakował żonę nożem kuchennym. Rzucił się na drobnej postury chorą kobietę. Zadał jej siedem ciosów długim ostrzem, część w okolice serca i brzuch. Nie próbował ratować żony. Poszedł napić się wódki. Wyszedł z mieszkania i w barze stawiał kolejkę wszystkim, którzy tam byli. Po powrocie do mieszkania ponownie się napił, zamknął drzwi i siedział obok żony leżącej w kałuży krwi. – Było już po wszystkim, nie wiem czemu jej nie ratowałem – mówił przed sądem.

Do drzwi mieszkania dobijał się syn Danuty (Grzegorz to jego ojczym) i policjanci. W końcu strażacy wyważyli drzwi. – Wszedłem do mieszkania i kątem oka zobaczyłem tego mordercę jak wychodzi z łazienki. Powiedział wtedy „co tu się dzieje”. Na podłodze w pokoju leżała moja mama – płakał Tomasz R., syn zamordowanej kobiety, który kilka minut leżał obok mamy. Był w szoku.

Pijacka gehenna w rodzinnym domu
Grzegorz G. został aresztowany. Podczas przesłuchań zapewniał, że to żona zaatakował pierwsza. Utrzymywał, że to co zrobił, było samoobroną. Trudno jednak było uwierzyć, że ciężko chora kobieta, która nie mogła podnieść lewej ręki wyżej pasa, mogła się na niego rzucić z nożem. W sądzie swoje wcześniejsze zeznania odwołał. Przyznał się do zabójstwa. Mówił, że stała się tragedia i tego się już nie cofnie. Płakał. Dodał, że nie opuścił mieszkania, bo nie miał dokąd pójść.

O sytuację w domu dopytywał mecenas Piotr Majchrzak, oskarżyciel posiłkowy. Anna Cz., córka oskarżonego opowiadała o pijackiej gehennie jaką przeżyła w rodzinnym domu. Kobiecie ciężko było mówić. – Nieraz oberwałam za mamę broniąc jej przed tatą – mówiła przed sądem. Ojciec na nią nie patrzy. O pijaństwie i dręczeniu trwającym latami mówił też Tomasz. Gdy był dzieckiem ojczym krzyczał na niego nawet kiedy napuścił do wanny za dużo wody. – To nie jest mój ojciec, to mąż mojej mamy – mówił Tomasz przed sądem.

Na słowa dzieci Grzegorz zareagował skromnie. Powiedział, że „dużo jest dopowiedziane”. Dodał jednak, że nie będzie niczego wyjaśniał „bo, jak to mówią, o zmarłych się źle nie mówi”.

Prokurator oskarżył Grzegorza o zabójstwo w zamiarze bezpośrednim. Córka powiedziała, że chce dla ojca kary współmiernej dla losu, jaki spotkał jej mamę. Syn zamordowanej mówił, że G. musi ponieść najwyższą z możliwych kar. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego więzienia.

Polecamy wideo: Mieli siekierę i pistolet chcieli wtargnąć do mieszkania 30 latka. Usłyszeli zarzut usiłowania morderstwa.

3/11
We wtorek 12 listopada 2019 r. w Sądzie Okręgowym w Gorzowie...
fot. archiwum

Gorzowianin zmarł pod klubem od mocnego ciosu

We wtorek 12 listopada 2019 r. w Sądzie Okręgowym w Gorzowie rozpoczął się proces pochodzącego z Nowej Soli Pascala U. W nocy z 30 na 31 marca uderzył on 31-letniego gorzowianina, którego po ciosie nie udało się uratować.

- Pragnę wyrazić szczere ubolewanie nad skutkiem zdarzenia. Jestem wstrząśnięty tą sytuacją. Chcę przeprosić rodzinę poszkodowanego. Do tego zdarzenia by nie doszło, gdyby nie agresywne zachowania pokrzywdzonego. Był agresywny wobec mnie i mojej znajomej” – odczytywał w sądzie we wtorkowe swoje oświadczenie przedpołudnie Pascal U. Jest oskarżony o zabicie 31-latka.

Doszło do tego w nocy z 30 na 31 marca 2019 r. przy ul. Mostowej w Gorzowie. Pascal U. bawił się tu w dyskotece. Była z nim m.in. 43-letnia matka jego byłej dziewczyny. Przed lokalem została szturchnięta barkiem przez 31-latka. Pascal U. – jak mówił w sądzie on sam oraz świadkowie – miał poprosić 31 latka o to, by przeprosił kobietę. Pomiędzy mężczyznami doszło do kłótni, ale ostatecznie podli sobie dłonie. Na odchodne 31-latek miał jednak powiedzieć: „Frajerze, dzisiaj zostaniesz rozj**any, tylko wytrzeźwieję”. Pascal U. wymierzył więc 31-latkowi cios dłonią. Mężczyzna padł jak rażony piorunem, stracił przytomność i mimo reanimacji nie udało się go uratować. Przeprowadzone badania prosektoryjne wykazały, że bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny był uraz w postaci krwiaka mózgu.

22-letni Pascal U. mierzy się z zarzutem dotyczącym spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć. Grozi mu nawet dożywocie.

Polecamy wideo: Mieli siekierę i pistolet chcieli wtargnąć do mieszkania 30 latka. Usłyszeli zarzut usiłowania morderstwa.

4/11
W maju 2019 w środku nocy kilku sprawców na ul. Jana Pawła...
fot. archiwum

Brutalne morderstwo na ulicy. Mężczyzna zmarł, kobieta została ranna

W maju 2019 w środku nocy kilku sprawców na ul. Jana Pawła II zaatakowało mężczyznę i kobietę. Mężczyzna zmarł na miejscu. Kobieta walczyła o życie.

Do mężczyzny i kobiety narodowości bułgarskiej podbiegła grupa mężczyzn i zaczęła zadawać ciosy nożem.

- Mężczyzna dostał kilka ciosów w brzuch, w korpus i w plecy. Policjanci próbowali jeszcze go reanimować, ale rozległe rany okazały się śmiertelne - mówi nadkom. Marcin Maludy, rzecznik policji wojewódzkiej w Gorzowie Wlkp.

Kobieta została przetransportowana do kostrzyńskiego szpitala. Tam miała być operowana i wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej.

- Mężczyzna z kobietą wyszli z klatki, w której mieszkali. Znałam ich z widzenia. Jak tylko wyszli, zaatakowało ich kilku mężczyzn. Wyglądało to tak, jakby para wiedziała, że ktoś na nich czeka, jakby byli umówieni - relacjonuje świadek.

- Ci, co napadli, byli dwoma autami. Jedno stało na poboczu, drugie na środku jezdni. To były sceny jak z filmu. Zaczęli kopać mężczyznę, a za chwilę kobieta trzymała się za brzuch i krzyczała. Nie wiem, czy ją dźgnęli nożem, ale się zwijała. Mężczyzna przestał się ruszać. Tamci, jak gangsterzy, wskoczyli do aut i odjechali. To był straszny widok. Pełno krwi, klapki kobiety leżały rozrzucone na chodniku. Ja się nie mogę pozbierać do tej chwili - dodaje.

Podejrzani o morderstwo uciekli z Polski i chcieli przedostać się do Wielkiej Brytanii. Wystawiono za nimi Europejski Nakaz Aresztowania, dzięki czemu zostali zatrzymani przez francuskich pograniczników. Stanęli już przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Trafili do aresztu.

- Sąd nie miał najmniejszych wątpliwości i skłonił się do wniosku prokuratury. Podejrzani trzy następne miesiące spędzą w areszcie. Da to śledczym czas na dalszą, spokojną pracę nad tą sprawą - mówi nadkom. Marcin Maludy, rzecznik prasowy lubuskiej policji.
Zatrzymani odmówili składania wyjaśnień i nie przyznali się do winy. Zostali sprowadzeni z Francji do Warszawy w specjalnym konwoju na pokładzie samolotu. Z Warszawy do Gorzowa zostali przetransportowani samochodami.

Do wydarzenia doszło w nocy z 14 na 15 maja 2019 roku przy ul. Jana Pawła II w Kostrzynie nad Odrą. Para Bułgarów została zaatakowana nożami przez grupę mężczyzn. 32-letni mężczyzna zginął na miejscu, a jego 26-letnia partnerka w stanie ciężkim trafiła do szpitala. Ruszyły działania policyjne, które miały w przyszłości pozwolić na wyjaśnienie tego zdarzenia. Już początkowe ustalenia pomogły wykluczyć, że było to działanie, którego motywem było tło narodowościowe. Ofiarami nie były przypadkowe osoby. To kryminalne działanie było adresowane do tych dwóch konkretnych osób.

Wnikliwa praca prokuratorów oraz doświadczonych policjantów kryminalnych z komendy miejskiej i wojewódzkiej policji w Gorzowie Wlkp. właściwie już po kilkudziesięciu godzinach skutkowała ustaleniem personaliów napastników odpowiedzialnych za ten atak. Ta informacja dla dobra śledztwa nie mogła oczywiście wówczas ujrzeć światła dziennego.

Polecamy wideo: Mieli siekierę i pistolet chcieli wtargnąć do mieszkania 30 latka. Usłyszeli zarzut usiłowania morderstwa.

Kontynuuj przeglądanie galerii
Dalej

Polecamy

W Pucharze Polski odwrotnie niż w lidze. Lechia ograła Stilon w Gorzowie

W Pucharze Polski odwrotnie niż w lidze. Lechia ograła Stilon w Gorzowie

Jest nowa komendant Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej

Jest nowa komendant Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej

7 mało znanych miejsc w Tatrach na wycieczki bez tłumów. To oazy spokoju

7 mało znanych miejsc w Tatrach na wycieczki bez tłumów. To oazy spokoju

Zobacz również

Bellingham nawiązał romans z holenderską modelką. Jest o 5 lat starsza [ZDJĘCIA]

Bellingham nawiązał romans z holenderską modelką. Jest o 5 lat starsza [ZDJĘCIA]

Tyle osób było inwigilowanych za pomocą Pagasusa. „Skandal na miarę światową”

TYLKO U NAS
Tyle osób było inwigilowanych za pomocą Pagasusa. „Skandal na miarę światową”