Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskie derby były dość ciekawe ale zabrakło goli

ANDRZEJ FLÜGEL
O piłkę walczą Krzysztof Piskuła i Marcin Żebrowski
O piłkę walczą Krzysztof Piskuła i Marcin Żebrowski fot. Tomasz Gawałkiewicz/ ZAFF
Remis jest być może dobry, ale nie wówczas gdy zespoły desperacko potrzebują punktów. Po sobotniej drugoligowej inauguracji w Zielonej Górze przyznali to obaj szkoleniowcy.

Na stadionie przy ulicy Sulechowskiej nie było bramek. Lechia i Polonia Kozera Słubice tak na poważnie i z myślą o strzeleniu gola zaczęły grać w drugiej połowie. W pierwszej nic się nie działo, a stosowany uporczywie atak pozycyjny mógł zanudzić.

Przespali pierwszą połowę

Przyznał to trener Polonii Kozery, Grzegorz Kapica. - Jakby cały mecz wyglądał tak jak druga połowa, to pewnie zdobylibyśmy trzy punkty - powiedział. - Mam do swoich zawodników wielkie pretensje za przespane 45 minut. Potem coś się działo, były akcje, mogła paść bramka. Cóż nam zostaje? Ciułać punkty. Pewnie, że bardzo chciałoby się zacząć od zwycięstwa. Nie wyszło, więc trzeba się cieszyć z remisu. Kto wie czy ten zdobyty tutaj punkt nie będzie w ostatecznym rozrachunku decydował o naszym pozostaniu w lidze. Oby tak się stało.

Za mało prądu

Szkoleniowiec Lechii Jarosław Miś: - Druga połowa była zdominowana przez Polonię. Nam zwyczajnie zabrakło prądu. Wytrzymaliśmy 60 minut, to co chłopcy mieli dać z siebie, to dali.

Końcówka w naszym wykonaniu wyglądała jak lekka agonia, choć, gdyby dopisało nam szczęście, mogliśmy sprawić psikusa i strzelić gola. Było kilka kontr w momencie kiedy Polonia nas dusiła. Pierwsza połowa była rzeczywiście słaba, ale gdybyśmy trafili gola, a były okazje, to można było postarać się o trzy punkty. Tak się, niestety, nie stało.

Czy jednak można się cieszyć z jednego punktu? - Dla nas każdy jest ważny - przyznał Miś -Pewnie, że lepiej mieć na koncie trzy, ale równie dobrze mogliśmy przegrać. Zacząć wiosnę u siebie z porażką i to z zespołem niżej usytuowanym? To mogło odbić się na psychice tej młodej ekipy. - Jeśli ostatnia drużyna remisuje na wyjeździe, to jest dobry rezultat - powiedział Kapica. - Tyle, że mogliśmy spokojnie wygrać i ta świadomość nie pozwala się zbytnio radować.

Marazm? Oni tak zawsze

Trener Kapica pytany czy jego piłkarze wiedząc o marazmie jaki panował w Lechii i jej kłopotach, nie powinni od razu rzucić się na rywala, rozbawił wszystkich stwierdzając: - Z tym marazmem to ja bym był ostrożny. Oni tu mają go co pół roku.

Są do tego doskonale przygotowani, dla nich to jest chleb powszedni. Myślę, że problemem byłaby normalność. Gdyby Lechia miała bogate przegotowania i - na przykład - obóz w Turcji, to byłby dla nas problemem jak ich teraz ugryźć. Dlatego każdy zespół, który tu się pojawia zakłada: oni mieli problemy, nie było pieniędzy, krótsze przygotowania itd. A wielu się na tym przejedzie, zobaczycie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska