Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskie Mazury, czyli trzy jeziora z legendami

Mateusz Feder 507 050 587 [email protected]
Naszym przewodnikiem po Lubuskich Mazurach był  Michał Bezulski
Naszym przewodnikiem po Lubuskich Mazurach był Michał Bezulski fot. Mateusz Feder
Miejsca, w których gościły cygańskie tabory, siedliska kormoranów, w wodzie pływające łąki oraz okonie i płocie jak na dłoni, leśniczówka, której gospodarz podobno grywał w karty z czartem, a do tego po prostu malownicze jeziora z czyściutką wodą. To tzw. Lubuskie Mazury w okolicy Strzelec i Dobiegniewa.

Cisza, śpiew ptaków, wokół lasy... Ty i kajak, łódka, żaglówka, rower wodny (motorówka tylko dla uprawnionych, bo jeziora objęte są strefą ciszy). W połowie września nad jeziorem Lipie w Długiem sezon się kończy. Są tu teraz tylko grzybiarze i wędkarze. To właśnie w tym miejscu zaczyna się szlak po Lubuskich Mazurach. Melchior Wańkowicz pisał, że "wszystko zaczęło się od kajaka", ale dziś będzie trochę inaczej, bo aura nie sprzyja. Niebo jest zachmurzone, siąpi deszcz, zanosi się na ulewę. Z naszym przewodnikiem Michałem Bezulskim, zaprawionym żeglarzem, wychowawcą i znawcą Lubuskich Mazur, umawiamy się na wyprawę motorówką. W małej wiacie tuż przy wodzie przed podróżą pijemy kilka łyków kawy. Długie po sezonie jest naprawdę piękne. W dali unosi się biała jak mleko mgła.

To znak, że prędzej czy później będzie lało. Na przekór pogodzie - płyniemy!
Lubuskie Mazury zaczynają się nad jeziorem Lipie w Długiem, przesmyk łączy je z jeziorem Słowa i na końcu z jeziorem Osiek. Ta perełka mieści się na terenie dwóch gmin - Strzelec i Dobiegniewa. Powierzchnia trzech jezior to ok. 900 ha lustra wody, co daje drugie miejsce w Polsce. Są to jeziora polodowcowe, wypełniają rynny lub tereny moreny dennej. Woda we wszystkich akwenach ma pierwszy stopień czystości. Drzewostany, które otaczają te jeziora, są zróżnicowane. Przy samym brzegu znajdują się tereny podmokłe, tzw. łęgi olszowo-jesionowe oraz łęgi źródliskowe. Cały teren jest objęty programem Natura 2000.

Wypływamy. Wkrótce znika nam z oczu plaża w Długiem i widzimy już tylko lustro wody oraz lasy. Tuż za Długiem jest polana, na której jeszcze kilkadziesiąt lat temu stawały cygańskie tabory. Tu ognisko nigdy nie gasło, a śpiew nie milkł. Za moment dopłyniemy do tzw. akwarium. Widać plątaninę roślin, wyglądają jak podwodne łąki, wśród nich małe rybki. Żeby ujrzeć ten obrazek, musimy kilka minut czekać, bo wiatr mąci lustro wody. Wreszcie wokół się uspokaja. Teraz jak na dłoni widać okonie i płocie. Płyniemy dalej, trzymając się prawego brzegu, przewodnik pokaże mi tereny, do których dociera niewielu turystów. To najbardziej oddalone miejsce nazwano wyspą miłości. - Tu jest spokój, nikt nie przeszkadza - mruga okiem M. Bezulski. Dopływamy do przesmyku łączącego jezioro Lipie z jeziorem Słowa, w tym miejscu możemy dostrzec zarys dawnego grodziska, które wciąż czeka na badania archeologiczne. Gdy dopada nas ulewa, chronimy się pod koronami drzew. Jezioro Słowa ma szmaragdową barwę. To dlatego, że w wodzie znajdują się wypłukane z podłoża związki kredy. Wpływamy w kolejny przesmyk, który łączy Słowę z jeziorem Osiek. Mały ciek wodny (ok. 1,5 km), wokół trawy, pochylone drzewa. To jeden z piękniejszych widoków Lubuskich Mazur. Przepływamy przez blaszaną rurę, która znajduje się pod nasypem lokalnej drogi. - Jest trochę za mała (ma średnicę ok. 3 m - red.), czasem żeglarze muszą opuszczać żagiel - przyznaje przewodnik.

W tym miejscu stała kiedyś leśniczówka, zwana czerwonym domkiem, w której według legendy leśniczy grywał w karty z czartem. Płyniemy dalej i trafiamy na koleją przeszkodę. Witają nas tzw. pływające łąki. To wodna trawa, która zależnie od wiatru zmienia położenie i potrafi napsuć krwi żeglarzom i kajakarzom. Podnosimy silnik motorówki, wiosłem odpychamy się od dna i trzymając się rękoma trzcin pokonujemy przeszkodę. Udało się, wpływamy na jezioro Osiek. Tu widać siedliska kormoranów. Drzewa są ogołocone, bo niszczą je odchody tych ptaków. Płyniemy na Ogardzką Odnogę, mijamy fragmenty spalonego mostu, który według legendy powstał na półwyspach usypanych przez samego diabła. W pobliżu jest tajemnicza wyspa, na której kiedyś prawdopodobnie znajdował się słowiański gród, ona też czeka na badania historyków. Wracamy, by popłynąć do krańca jeziora Osiek.

Tu siedzibę ma Harcerski Klub Żeglarski "Panta Rhei". U wylotu Mierzęckiej Strugi znajduje się jaz, który wyrównuje poziom wody we wszystkich trzech akwenach. Witają nas zacumowane żaglówki. Od harcerskiej przystani w Osieku warto wyruszyć w kierunku Jeziora Wielgiego i dalej Mierzęcką Strugą aż do Drawy. Stąd dopłynąć można do Szczecina, a nawet do Berlina. My wracamy. W powrotnej drodze mijamy małą wioskę z bogatą historią. To Chomętowo, gdzie znajdują się pozostałości zamku krzyżackiego. Naszą motorówkę próbują wyprzedzić lecące łabędzie. Wpływamy w zatokę jeziora Osiek, zwaną Żabią w Ługach. To tu od lat odbywa się łemkowska Watra. M. Bezulski zachwyca się wodą: - Proszę zobaczyć, jaka piękna powierzchnia, otwarte lustro wody, idealne warunki dla żeglarzy.

Lubuskie Mazury to doskonały teren dla początkujących żeglarzy. - Wody są tu spokojne, w sam raz na naukę - zachwala szef szkoły żeglarskiej Cadet w Długiem Krzysztof Jaz. Wracamy. W Długiem czeka na nas ciepły żurek oraz pierożki z kapustą i grzybami. Pyszne! Ale najważniejsza i niezapomniana była uczta przyrodnicza. Polecam!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska