Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskie: Naprawdę łączy nas tylko żużel?

Henryka Bednarska 68 324 88 73 [email protected]
Kazimierz Marcinkiewicz: - Chcę tylko, żeby ludzie, którzy rządzą województwem, którzy decydują o różnych sprawach trochę się otrząsnęli.Czesław Fiedorowicz: - Obszary peryferyjne, a takim byśmy się stali, byłby przy dzieleniu pieniędzy na szarym końcu.
Kazimierz Marcinkiewicz: - Chcę tylko, żeby ludzie, którzy rządzą województwem, którzy decydują o różnych sprawach trochę się otrząsnęli.Czesław Fiedorowicz: - Obszary peryferyjne, a takim byśmy się stali, byłby przy dzieleniu pieniędzy na szarym końcu. Mariusz Kapała
Gdyby nie było Lubuskiego? - Odra zarastałaby mułem, a dziś pływają tam statki. A S3? Przecież w planach była przez Poznań i Wrocław. Skarłowaciałaby Kostrzyńsko-Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna - uważa Czesław Fiedorowicz.

Przeczytaj też:Nawiedzone Lubuskie (wideo)

- Tak, warto było walczyć o województwo - mówią politycy, którzy 15 lat temu toczyli boje o Lubuskie. Lecz owo ,,tak" znacznie głośniej krzyczą ci z południa regionu. Północ, owszem, też podaje przykłady zysków. Zaraz jednak dodaje ,,ale"... Jeszcze dalej idzie Kazimierz Marcinkiewicz (w 1998 r. - poseł ZChN, później PiS). - Dziś województwo lubuskie mnie się nie podoba - stwierdza, myśląc głównie o tym, że brakuje spoiwa łączącego region. O czym za chwilę.

Najpierw postawmy sobie pytanie, czy mieszkańcy wygrali coś na tym, że jest Lubuskie? - Zyskali i chcieli, by to województwo powstało - nie ma wątpliwości Jan Kochanowski (wtedy poseł SLD). - Kiedy walczyliśmy o województwo, walczyliśmy o miejsca pracy. Mówiło się, że w Gorzowie i Zielonej Górze przepadnie o 5 tys. etatów - tych w instytucjach wojewódzkich, różnego rodzaju inspekcjach, straży, policji - wylicza. Czesław Fiedorowicz (wówczas poseł Unii Wolności) zauważa, że obie dzisiejsze stolice przypominałyby Radom, który umiera na stojąco. Marcinkiewicz podkreśla, że politycy z wielu opcji spotykali się przy stole - nie tylko oficjalnie - i rozmawiali.

- O tym, co zrobić, że w województwie powstawały różne rzeczy. Tak zrodził się Uniwersytet Zielonogórski, wszyscy w tym pomagaliśmy, Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Gorzowie. Dlatego jest S3, nawet rzeczy tak prozaiczne, jak nazwy Gorzowa i Zielonej Góry na mapie pogody - przypomina. O skutecznej walce o drogi, kolejnictwo (odtworzenie Odrzanki - z Berlina do Wrocławia przez Zieloną Górę) mówi też poseł Józef Zych (PSL).

- Mamy Lubuskie, możemy więc zabiegać o kopalnie węgla kamiennego Gubin-Brody i elektrownię Gubin, możemy skutecznie współpracować ze stroną niemiecką, np. w zakresie wymiany naukowej, kulturalnej, a także podejmując wspólne przedsięwzięcia w sprawie udrożnienia Odry. Możemy korzystać z pieniędzy transgranicznych, a bez województwa nie byłoby to mozliwe - dodaje.

Pytany o to, co by było, gdyby Lubuskie nie powstało, Fiedorowicz nie owija w bawełnę: - Odra zarastałaby mułem, a dziś pływają tam statki. A S3? Przecież w planach była przez Poznań i Wrocław. Skarłowaciałaby Kostrzyńsko-Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna.

Brandenburgia i Saksonia zmarginalizowałyby Gorzów i Zieloną Górę do poziomu Gubina, Słubic i Kostrzyna. Kilka szpitali nie uzyskałoby statusu o referencji wojewódzkiej. Wielu polityków lubuskich, posłów i senatorów zobaczyłoby Sejm i Senat jak świnia niebo.

Potwierdza to niejako Kochanowski, opowiadając o powiatach choszczeńskim i myśliborskim, zabranych z byłego Gorzowskiego do Zachodniopomorskiego. - Teraz jeden powiat jest w szczecińskim okręgu wyborczym, drugi koszalińskim. Tak to sprytnie podzielono, że nigdy nie wybiorą tam posła - mówi.

I wyjątkowo ważna rzecz - politycy oceniają, że gdyby nie było Lubuskiego, do regionu trafiłoby 40 proc. mniej pieniędzy. Tych z Unii i tych z Warszawy. - Obszary peryferyjne, a takim byśmy się stali, będąc w Dolnośląskim czy Wielkopolsce, byłyby przy dzieleniu pieniędzy na szarym końcu. Zero szans dla aspiracji Nowej Soli czy Kostrzyna, przecież ważniejsze byłoby dołożenie Kobierzycom czy Tarnowowi Podgórnemu. Dzięki województwu możemy samodzielnie sięgać po fundusze europejskie i decydować, gdzie i na jakie inwestycje trafią - zauważa Fiedorowicz.

Warto przypomnieć, że w latach 2007-2013 Lubuskie dostało z Unii Europejskiej 672 mln euro, a w okresie 2014 - 2020 ma otrzymać 906 mln euro. Te pierwsze pieniądze dotarły do samorządów, dzięki czemu powstały kilometry wodociągów, kanalizacji, dróg, mogły zostać wybudowane świetlic, place zabaw, wyremontowano dachy np. na kościołach. Dzięki organizowanym za unijne dotacje kursom i szkoleniom wiele osób zmieniło swój zawód, wielu otworzyło działalność gospodarczą. Stanęło na nogi.

Czy wyodrębnienie województwa dały szansę na rozwój i bogacenie się mieszkańców? - Odpowiedź jest negatywna - mówi dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główny ekonomista Polskiej Konfederacji Pracowników Prywatnych Lewiatan. - Od 2005 r. średnio PKB na mieszkańca wzrosło w Polsce o ok. 20 proc. a w Lubuskiem o 13 proc. A więc inne regiony rozwijały się szybciej.

Lubuskie jest niedużym regionem, w którym administracji samorządowej łatwiej jest zarządzać, łatwiej identyfikować problemy i je ogarnąć. W waszym województwie wytwarzane jest 2,2 proc. PKB całości, a zatrudnionych - 2,3 proc. (z całości zatrudnionych w kraju).

Ciekawą, ale też niezbyt dobrą informacją jest, że spośród zatrudnionych w administracji samorządowej aż 3 proc. to urzędnicy w woj. lubuskim. Czy efektywnie samorząd działa, muszą na to odpowiedzieć mieszkańcy, w tym przedsiębiorcy. Co warto podkreślić, że nakłady na badania i rozwój stanowią tylko 0,4 proc. nakładów w Polsce. Chciałoby się, żeby te nakłady - podstawa rozwoju regionu - były zbliżone do 2 proc. Macie też przeciętnie mniej firm, które wydają pieniądze na innowacyjność. Ale te, które to robią, zdecydowanie bardziej skutecznie niż inne w Polsce sięgają po pieniądze publiczne, w tym unijne. Można do tych danych podejść pozytywnie, jak do szansy na lepszy rozwój w najbliższych latach, także z wykorzystaniem pieniędzy unijnych.
Jak mówią nasi politycy, zmiany każdy widzi najlepiej w swojej miejscowości, gminie. - Miasto się zmieniają, dzięki samorządowcom, bo wiedzą, czego potrzebują mieszkańcy - ocenia Kochanowski. Gdzie zmiany rzucają się w oczy najbardziej? - Nowa Sól była jednym z najbiedniejszych miast regionu, a teraz jest zupełnie inna. Znacznie lepiej jest też w Kostrzynie czy Międzyrzeczu - stwierdza Marcinkiewicz, nie będąc w tym osądzie odosobniony. Jednocześnie krytycznie ocenia rozwój Gorzowa i Zielonej Góry. - Te miasta nie rozwijają się tak dynamicznie jak powinny, jak byśmy chcieli, żeby się rozwijały - podsumowuje. - A ilość wzajemnych kłótni, sporów między politykami, ale nie tylko nimi, z tych dwóch miast jest zatrważająca, głupia.

Tymczasem Kochanowski mówi wprost, że Zielona Góra przejęła władztwo nad województwem. - Nie, nie muszą o wszystko pytać, ale powinni zachować równowagę. Północ, Gorzów, my jesteśmy trzy kroki za późno. Tam park technologiczny zaczyna funkcjonować, my podpisujemy umowę o parku. Tam władowano już 110 mln, a tu dopiero są przymiarki - podaje przykład. - Kiedyś w Gorzowie odbywały się sesje sejmiku, teraz to rzadkość. Trudno też znaleźć w Gorzowie znaczącą instytucję marszałka. Środek ciężkości przesunięto do Zielonej Góry, co nie sprzyja równomiernemu rozwojowi i poczuciu, że wszystkim nam zależy na województwie lubuskim.

Według Marcinkiewicza nie ma ,,dipola", prawie 300-tysięcznego, o którym mówiono 15 lat temu. - Marzyliśmy, że Gorzów z Zieloną Górą będą przyciągać do siebie, że będą tworzyć pozytywny ferment rozwojowy. Tego nie ma - mówi. - Wtedy wydawało się, że jesteśmy w stanie stworzyć coś, co będzie mieszkańców tego województwa przybliżać, będzie tworzyć dobrą atmosferę Teraz oceniam, że jedyną rzeczą, jaka zlepia województwo jest żużel. Derby lubuskie to coś, co wywołuje ogromne emocje, ale jest spoiwem dla tego województwa. Jednak to za mało, żeby to województwo przetrwało następne 15 lat.
Ale zaraz zaznacza, że nie chce w rocznicę likwidować województwa. - Chcę tylko, żeby ludzie, którzy rządzą województwem, którzy decydują o różnych sprawach trochę się otrząsnęli. Spory, jakie wybuchają są rodem z piaskownicy. Tak samo zachowania niektórych. Kompletnie nie służą ani Gorzowowi, ani Zielonej Górze. Wyrywanie pieniędzy - to absolutnie chore - podkreśla z mocą. Po czym zauważa, że to nie jest tak, że 15 lat kompletnie zmarnowano: - Ale dla tworzenia tego województwa, dla identyfikacji ludzi z tym województwem, nie zostało zrobione nic. Mieszkańcy utożsamiają się ze swoimi miejscowościami czy pobliskimi miastami, jednak nie z województwem. Nie może być takiej identyfikacji, bo jest ono rozszarpywane, a nie budowane, tworzone, spajane.

Wydaje się, że z tym problemem nie radzą sobie nawet ci rządzący, którzy wywodzą się z jednej partii. Co świadczy o tym, że kompletnie ze sobą nie rozmawiają. Przykład? W najbliższy poniedziałek wojewoda Jerzy Ostrouch (PO) organizuje w Gorzowie konferencję z okazji 15-lecia województwa. Oprócz byłych wojewodów zaproszeni są też samorządowcy. Tymczasem tego samego dnia, o 14.00, marszałek Elżbieta Polak (PO) zaprasza tychże samych samorządowców na podsumowanie rankingu gmin woj. lubuskiego, dla nich ważnego i prestiżowego. Gdzie pojadą? Poseł Waldemar Sługocki z PO, szykowany na szefa partii w regionie, powiedział publicznie, że postara się być i Gorzowie, i w Zielonej Górze...

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska