Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskie. Sprawa Magdaleny Szypiórkowskiej była znana od marca

Janusz Życzkowski
To powinno zamknąć usta wszystkim, którzy stosują w stosunku do niej victim blaming (obwinianie ofiary) i mówią, że powinna zgłosić się do prokuratury czy policji, a nie poseł Sibińskiej czy mediów. To jest odpowiedź. Czarno na białym.

Mijają tygodnie od nagłośnienia afery w gorzowskim WORD. Jak pan ocenia reakcje na przedstawiane w mediach fakty?

Reakcja mnie zadziwia. Spodziewałem się, że w centrum zainteresowania będzie dobro pokrzywdzonej osoby, pani Magdaleny Szypiórkowskiej, a czytając niektóre komentarze, mam wrażenie, że są osoby wręcz wrogo do niej nastawione. Ze względu na działalność mojej fundacji dokumentuję wypowiedzi na ten temat. Spośród tysięcy na różnych forach, biją po oczach te świadczące o wielkiej hipokryzji ich autorów. W atakach przodują osoby powiązane z urzędem marszałkowskim, będące politykami Platformy Obywatelskiej albo związane ze stowarzyszeniem dotowanym przez tenże urząd. Przodują w tym osoby, które same są zależne i stosują zasadę „łap złodzieja”. Wszystkie te argumenty, które powinno się użyć w obronie ofiary, odwracają i kierują w stronę pani Magdaleny, mnie czy dziennikarzy, którzy podjęli ten temat. Odczłowieczanie, pisanie o redaktorach GL, że „liżą pisuary”, drwiny i uciekanie od meritum sprawy, to rzeczywistość, która zaskakuje.

Mówi pan o atakach ze strony osób związanych ze stowarzyszeniem dotowanym przez marszałek. O kim konkretnie mowa?

Kacper Kubiak, prezes Instytutu Równości. To osoba, która od początku tej sprawy przoduje w atakach na Gazetę Lubuską i jest jednym z liderów propagandy. Dąży do odwrócenia sensu problemu i upolitycznieniu sprawy. Dla mnie to naprawdę bez znaczenia w jakim środowisku politycznym doszło do tej afery, ale Kubiak próbuje przekonać, że nagłaśnianie problemu ma związek z doraźnym sporem politycznym. Sam przy tym niedawno umieścił post, w którym dziękuje urzędowi marszałkowskiemu i marszałek Elżbiecie Annie Polak za pomoc w wyjeździe na festiwal Pol and Rock. Tam prezes Instytutu będzie prowadził warsztaty na temat edukacji emocjonalnej i porozumienia bez przemocy. Osoba, która od półtora miesiąca przoduje w odwracaniu uwagi od meritum sprawy, którą taki instytut powinien być szczególnie zainteresowany, dziś będzie uwrażliwiać innych? To Himalaje hipokryzji.

Powiedział pan, że atakowana jest pani Magdalena. Jesteście państwo w kontakcie. Jak ona to znosi?

Na pewno bardzo przeżywa. Żyje tą sprawą. Przygotowuje się do procesu. Niestety oprócz dotkliwych komentarzy w internecie otrzymuje również złowrogie wiadomości na prywatną skrzynkę. To jedna z nich: „Ty jesteś naprawdę jeb… Ile PiS ci za to zapłaci? Bo kur… idiotko jak by tak było, to byś kur… piz.. darła od razu. Jesteś kur… pojeb…”. To się samo komentuje.

Środowisko polityczne, które ma problem z aferą nabrało wody w usta. Politycy Platformy Obywatelskiej o sprawie milczą. Swoje oświadczenia publikuje natomiast marszałek.

Jeżeli wczytać się w to co pisze, to mam wrażenie, że nie wykazuje się szacunkiem wobec swoich odbiorców. Oświadcza, że zaczęła działać kiedy tylko powzięła informację, natomiast fakty wskazują, że 4 maja na jej skrzynce był mail, a podległy wicemarszałek znał sprawę co najmniej od marca. Kłamie w żywe oczy. Prowadzi narrację w kierunku swojego twardego elektoratu. Próbuje również odwracać uwagę od problemu i nasyła politycznych propagandzistów w osobie np. Radosława Sujaka i jego internetowych mediów, by ci rozmydlali temat. Opłacane są zasięgi dla artykułów deprecjonujących mnie i podważających moje słowa.

Mamy informacje o tym, że niektórzy sędziowie wyłączają się z prowadzenia sprawy WORD. 

Jeżeli są jakieś powiązania z dyrektorem, to akurat dobrze, że nie będą orzekać. Niemniej jest to oczywiste potwierdzenie obaw Magdaleny Szypiórkowskiej o szerokich kontaktach jej byłego pracodawcy. To powinno zamknąć usta wszystkim, którzy stosują w stosunku do niej victim blaming (obwinianie ofiary) i mówią, że powinna zgłosić się do prokuratury czy policji, a nie poseł Sibińskiej czy mediów. To jest odpowiedź. Czarno na białym.

Pan i pana fundacja również doświadczyła ostracyzmu…

Oprócz słów poparcia są również sytuacje trudne. Straciłem jednego z ekspertów, który pod wpływem nacisków zrezygnował i nie jest z nami związany. Drugi już się nad tym zastanawia. W tle jest polityka i moje zaangażowanie w pomoc osobie, która naruszyła czyjeś interesy. Takie są koszty.

Ze Stanisławem Czerczakiem, prezesem Fundacji CODEX, rozmawiał Janusz Życzkowski.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska