Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskie, tu jest Polska. Wywiad z senatorem Walerianem Piotrowskim

Janusz Życzkowski
Janusz Życzkowski
Walerian Piotrowski, senator I i II kadencji, honorowy obywatel Zielonej Góry i Lubuskiego, obrońca w procesach uczestników Wydarzeń Zielonogórskich.
Walerian Piotrowski, senator I i II kadencji, honorowy obywatel Zielonej Góry i Lubuskiego, obrońca w procesach uczestników Wydarzeń Zielonogórskich. Janusz Życzkowski
Przypominamy rozmowę z Walerianem Piotrowskim, który 2 grudnia zostanie pochowany na cmentarzu w Zielonej Górze. Walerian Piotrowski był senatorem I i II kadencji, honorowym obywatelem województwa Lubuskiego i miasta Zielona Góra, obrońcą w procesach uczestników Wydarzeń Zielonogórskich rozmawia redaktor naczelny Gazety Lubuskiej, Janusz Życzkowski

Chciałbym zaproponować Panu Senatorowi rozmowę w oparciu o trzy obszary, które z uwagi na nasze, redakcji Gazety Lubuskiej zainteresowanie, wydają się fundamentalne. Mówimy więc o Polsce, kraju w którym żyjemy. Województwie Lubuskim, które zostało utworzone w 1999 r. jako nowy obszar administracyjny oraz gazecie, która tą rzeczywistości sprawozdaje i opowiada czytelnikom.

Jak ocenia Pan aktualną sytuację Polski?

Sytuacja jest oczywiście bardzo trudna. Nie tylko z powodu, kryzysu związanego z epidemią, ale także, że w jakimś takim kryzysie jest Europa. W kryzysie dotyczącym funkcjonowania Unii Europejskiej i tego jaka ona ma być. Jednocześnie sądzę, że mamy Bogu dzięki, dobry rząd i dobre osoby stojące na czele tego rządu, które te sytuację rozumieją, i które mówią o tym w sposób nie niszczący niczego. Ani naszych więzów z Unią, ani naszych tradycji narodowych oraz dbają o realizację tego co jest ważne. Chodzi o poziom życia w Polsce i dążenie do tego, żeby to nasze życie, także to gospodarcze, zbliżało się do tych wymiarów, jakie są dziś udziałem jeszcze nie wszystkich narodów stanowiących Unię Europejską.

Jednak w kontekście naszych wzajemnych relacji trzeba zadać również i takie pytanie. Jesteśmy dziś bardziej Polakami czy Europejczykami?

My żyjemy w Europie, w tej części świata, ale jesteśmy Polakami ponieważ Europę tworzą narody i państwa. To chcemy utrzymać, bo to jest wartością tej Europy, w której żyjemy, której pragniemy. Myślę, że to tak wygląda. Sądzę, że znakomita część Polaków, gdyby miała się określić, to nie powie, że jestem Europejczykiem, tylko że jest Polką, Polakiem. Tak oczywiście mieszkamy w Europie i mamy z nią związki, ale miejmy tę wiedzę i świadomość, że wielu naszych współobywateli, także krytycznie ocenia Unię Europejską i jej politykę. W szczególności tę politykę, która zagraża rozwojowi, poziomowi życia i niezależności Polski. To są te wszystkie problemy, które występują, i które nasz rząd rozumie i z odpowiednim umiarem się tym tendencjom w Unii Europejskiej przeciwstawia.

Zostawmy sytuację międzynarodową i oczywiste miejsce Polski w UE. A jak ocenia pan senator politykę wewnętrzną?

Ona jest trudna. Duża część społeczeństwa, czy opinii politycznej, gromadzi się wokół hasła o konieczności zmiany rządu. W Zielonej Górze nie odczuwam takiej sytuacji, ale są podejmowane działania, które próbują z samorządów uczynić polityczną siłę przeciwstawiającą się rządowi i kwestionującą w istocie rzeczy, konstytucyjne prawo rządu i jego rolę do zarządzania całym państwem. Oczywiście rząd ma zarządzać w interesie całego państwa i całego społeczeństwa zgodnie z prawem, ale to nie zmienia sytuacji, że tym kto rządzi w Polsce jest centralny rząd.

Samorządy mają swoją strukturę i władzę dotyczącą terytoriów. Takiego czy mniejszego, ale na określonym terenie. O jakieś swoje prawa mogą się upominać w różny sposób, jeżeli uważają, że są one naruszane przez rząd. Na przykład przed sądami administracyjnymi, jednak zwykle są to roszczenia związane z oceną polityczną, które nie mają uzasadnienia. Zrozumiałym jest, że samorząd terytorialny, np. powiatowy może mieć pretensje do wojewódzkiego, o takie czy inne rozstrzygnięcia, które są zdaniem tego samorządu krzywdzące czy pomniejszające jego rolę. Z tego jednak nie wynika, że samorząd może się przeciwstawiać tej władzy wyższej, której jest podporządkowany w określonym zakresie jeśli chodzi o samorząd terytorialny, a w przypadku państwa, w całości.

Pytanie o nasze województwo Lubuskie. Czy w pana ocenie dobrze wykorzystaliśmy szansę na jego utworzenie?

Nie mam bezpośredniego doświadczenia w chwili obecnej, ale sądzę, że samorządność nie jest w tej chwili zagrożona, ani ograniczona. Ona jest tak realizowana, w jaki sposób to możliwe. Przede wszystkim zgodnie z zasadami ustawy o samorządzie terytorialnym. Mogą być spory, ale nie zagrażają ani samorządności, ani też nie pozwalają na ocenę negatywną realizacji samorządności w województwie Lubuskim. Gdzieś tam tkwią konflikty na osi Zielona Góra – Gorzów, ale dziś nie są tak głośne i odczuwalne jak to było kiedyś. Chociażby w obszarze szkolnictwa wyższego mamy Uniwersytet Zielonogórski, a w Gorzowie jest Akademia z historyczną nazwą i dobrze rozwijającą się pracą tego ośrodka. Spory zielonogórsko – gorzowskie, to już historia.

Pan senator przyjechał na Ziemię Lubuską z Wielkopolski. Jak wspomina pan pierwsze lata polskiej państwowości naszego regionu?

Kiedy emigrowałem z mojego Grodziska Wielkopolskiego, to miałem ukończoną pierwszą klasę gimnazjalną. Bardzo ceniłem sobie to, że w tym czasie w Zielonej Górze i w dużej części województwa wtedy poznańskiego, w błyskawiczny sposób zorganizowano szkolnictwo. Myśmy przyjechali z rodzicami w sierpniu 1945 r., a już we wrześniu poszliśmy do szkoły, do koedukacyjnego gimnazjum. Zostały zorganizowane szkoły podstawowe, czyli szkoły powszechne. Organizatorami byli nauczyciele i to było bardzo ważne wydarzenie, dla naszej akceptacji, dla tego miejsca, które stało się naszym domem. Wspominam nasze kontakty z rówieśnikami i rozmowy, które były nastawione na to, że tu jest Polska. Dzisiaj być może bym tak nie zrobił, ale w 1945 r. otrzymałem list od mojej niemieckiej kuzynki. Niemieckiej dlatego, że jej matka była siostrą mojej mamy, wyszła za Niemca i mieszkała w Berlinie. W liście prosiła mnie o informacje dotyczące stanu nieruchomości, która należała do jej rodziców i przyjaciółki. Nie udzieliłem jej tej informacji, ale napisałem, tak jak potrafiłem, że tu jest już Polska i te oczekiwane przez nią formułowane, nie są już potrzebne, bo to się nigdy nie zmieni. Dziś napisałbym to bardziej koncyliacyjnie, ale wtedy wynikało to z takiego przekonania o naszej państwowości, że musimy jej bronić i ją kształtować.

Lubuskie zamieszkują osoby pochodzące z całej Polski, w tym z Kresów. Tu znaleźli swój dom. Czy to rodzi jakiś szczególny potencjał w oczach pana senatora?

Spróbuję odpowiedzieć na to pytanie przywołując wspomnienie mojej gimnazjalnej klasy. Myśmy się prędko zaprzyjaźnili i stworzyli wyjątkową wspólnotę. Bardzo byliśmy zaangażowani we wspólne wspominanie Powstania Warszawskiego, Polski przedwojennej. Jako chłopcy mieliśmy w gimnazjum przysposobienie wojskowe, które prowadził były oficer Armii Krajowej i na takie zajęcia pobieraliśmy z urzędu uzbrojenie. Nosiliśmy stare, zużyte karabiny, mieliśmy opaski biało-czerwone i śpiewaliśmy piosenki patriotyczne. To było coś! Dziewczyny też miały podobne zajęcia. To wszystko było związane z Polską. O jakichś myślach powrotu w tej młodzieżowej grupie, gdzieś tam na wschód nie było mowy. Ci, którzy przyjechali dobrowolnie, niczego nie stracili, a zwyczajnie angażowali się, starali o lepszy byt. Powoli myśleliśmy o tym co dalej. Jak i gdzie się kształcić. Chcieliśmy działać. W tym patriotyzmie wyrośli wszyscy, którzy dziś stanowią już szczątki grupy zielonogórskich pionierów. To byli ludzie starsi, młodzi i dzieci, którzy tu budowali patriotyzm, tym żyją, tak to widzą i wspominają.

Ostatni obszar, o który chcę zapytać to spojrzenie na sprawę mediów. Po stronie środków masowego przekazu jest olbrzymia odpowiedzialność. To one kształtowały w nas pewne postawy. Przez lata byliśmy poddawani różnego rodzaju wpływom. Dziś pluralizm w mediach jest większy. Możemy sięgać do wielu źródeł po informacje. Jak ocenia pan tak rozumianą przestrzeń medialną?

Na pełną ocenę nie mogę się w tej chwili zdobyć, ale porozmawiajmy o nowej, w pewnym sensie „Gazecie Lubuskiej” i o tych jej możliwych do realizacji zadaniach. O tym, żeby kształtowała polski i lokalny patriotyzm. Także przez działania edukacyjne i własną pracę. Sądzę, że zadaniem gazety, która tak to określę, powstaje, będzie kształtowanie postawy propaństwowej. Patriotyzm dzisiejszy jest oczywiście inny, niż 50. czy 100. lat temu, ale przecież jeszcze w okresie powstania warszawskiego, młodzież śpiewała „Wszystko co nasze, Polsce oddamy. W niej tylko życie, więc idziem żyć.”. Dzisiaj tego rodzaju wezwanie nie znajduje potwierdzenia i nie jest aprobowane. A przecież kiedyś wypowiadano się więcej na rzecz państwa i narodu.

Pochodzę z Wielkopolski. Znałem tekst piosenki żołnierza Poznańczyka, spod Lwowa z 1919 r. „W śród nocnej ciszy pod Lwowem, stoi Poznańczyk przed wrogiem.(…) Wtem biją ciężkie armaty, On się nie boi granaty, Raz umrzeć trzeba mówi on, Dla swej Ojczyzny jest to miły zgon.”. Dziś takiej ofiarności nie potrzebujemy, ale trzeba myśleć o Polsce, jako o państwie niezbędnym dla naszego rozwoju narodowego, a także osobistego. Gazeta, która powstaje, która będzie informacyjną, ale będzie także chciała kształtować patriotyzm, ma tutaj pewne zadania do wykonania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska