Z tym spacerem to też bym nie przesadzała. W zasadzie to mam ulubione miejscówki, idealne na leniwe popołudnie albo wieczór. Takie, żeby w nich usiąść z kawą, książką czy gazetą (a nie Facebookiem).
Żarówka świeci nad głową: przecież jest bulwar!
Na początku był bulwar nad Wartą. Upalny wieczór, po pracy, trochę za późno albo za leniwie, żeby jechać nad jezioro i wtedy, trach, żarówka zaświeciła mi się nad głową jak postaciom w kreskówkach. Bulwar, przecież jest bulwar! Nad wodą? Nad wodą! Da się usiąść? No ba! W dodatku rzut beretem od naszej gorzowskiej redakcji.
Chrobrego to 950 metrów osobliwości - pisze Krystyna Zwolska z Gorzowa w cyklu GL
I tak, najpierw nieśmiało po pracy, a potem już regularnie w weekendowe popołudnia czy wieczory siadywałam sobie na bulwarze. Czytałam, spoglądałam na rzekę, sączyłam przyniesioną kawę, no chyba że było po wypłacie, to kawę brałam z któregoś z bulwarowych lokali (czytaj: płaciłam jak za zboże).
Kwadrat omijałam szerokim łukiem. Teraz już nie!
Pewnie nadal spędzałabym tak chwile przeznaczone na lenistwo, gdyby nie remont estakady kolejowej, najbliższej sąsiadki bulwaru. Kiedy od huku ciężkich maszyn bulwar się zatrząsł, aż kawa wylała mi się z kubka, pomyślałam, że pora znaleźć inną miejscówkę i przeczekać. Ale jeszcze tu wrócę!
Kwadrat całe życie omijałam szerokim łukiem. Jak każda rozsądna gorzowianka, która chodziła tamtędy, tylko jeśli musiała. Kwadrat to było miejsce spod ciemnej gwiazdy - każdy w Gorzowie to wiedział. Aż nastała jasność. Dosłownie. Zapyziały plac został oświetlony (chyba najbardziej w Gorzowie), przebudowany, przeorganizowany, wyposażony w ławki i inne sprzęty, przede wszystkim dla dzieci.
Zaraz zresztą wybuchła o to wojna gorzowsko-gorzowska między zwolennikami starego i nowego Kwadratu. I bardziej z zawodowego obowiązku niż prywatnej ciekawości poszłam zobaczyć, o co ta awantura. Poszłam i zostałam.
Ławki wygodne, do wyboru: w słońcu albo w cieniu. Piski dzieciaków w sumie robią klimat. Różne osoby się tu schodzą, ale nikt nikogo nie zaczepia, prędzej już zagada, bo ma potrzebę.
Blisko stąd do jednej czy drugiej kawiarni i do włoskiej knajpki, którą lubię. Wymarzone popołudnie? Obiad u Włocha, potem kawa z rogalikiem i lekturą na Kwadracie. W przerwie rzut okiem na piękniejące, choć powoli, gorzowskie kamienice... Mieszczuchowi nic więcej do błogiego lenistwa nie potrzeba.
Polecamy też: Jak zmieni się Kwadrat w Gorzowie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?