Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskie. Tu się żyje! Oto kilka miejsc pod Gorzowem, gdzie myśli zakłóca, co najwyżej, mój własny oddech albo odgłos butów w biegu

Wiesław Ciepiela
Czuję się jednak trochę jak lis, wolę dzikość i spokój - pisze Wiesław Ciepiela w naszym redakcyjnym cyklu
Czuję się jednak trochę jak lis, wolę dzikość i spokój - pisze Wiesław Ciepiela w naszym redakcyjnym cyklu Wiesław Ciepiela
Miasto zapewnia mi środki do życia, jestem na nie skazany. Czuję się jednak trochę jak lis, który podkrada się do Parku Słowiańskiego, ale swoje miejsce ma w zakamarkach wolnego jeszcze od ludzi wojskowego poligonu. Wolę dzikość i spokój. Wolę miejsca, gdzie myśli zakłóca, co najwyżej, mój własny oddech albo odgłos butów uderzających o ziemię podczas biegu. Oto kilka takich miejsc - pisze Wiesław Ciepiela, specjalista public relations i urzędnik z Gorzowa, w naszym redakcyjnym cyklu Lubuskie. Tu się żyje!

Dawny poligon, stykający się z Parkiem Słowiańskim, to teren, na którym przebiegłem i przewędrowałem z psami wszystkie możliwe ścieżki. Podobała mi się jego dzikość, to, jak przyroda zabliźnia ślady pozostawione przez człowieka. Rozległy poligon w razie potrzeby dawał poczucie bycia sportowcem, a czasem traperem. Dawno już opuściłem osiedle Staszica, ale zawsze tam chętnie wracam.

Kiedy zacząłem biegać bardziej intensywnie, odkryłem Park Zacisze. Miejsce idealne do ćwiczenia podbiegów. Mała namiastka gór w mieście. Kilometrowa pętla, która potrafi podnieść bicie serca do 180 uderzeń na minutę. Wysokie drzewa dające piękny cień latem, chroniąc przed upałem.

Ale kiedy czuję potrzebę przeniesienia się na chwilę w góry, to jadę do... Bogdańca. Piętnaście minut jazdy i parę kroków za siedzibę nadleśnictwa i można ruszyć pnącą się w górę ścieżką, słysząc odgłosy strumienia.

Dziesięć kilometrów trasy biegu lub marszu w pięknym liściastym lesie uformowanym przez lodowiec w całkiem stromy, prawie górzysty teren. Cień dają tu buki, dęby, graby, a nawet ogromna stuletnia lipa. Na części tej trasy rozgrywa się co rok, trochę niedoceniony bieg - Bogdaniecka Dziesiątka. Niedoceniony, bo ta trasa to perełka, ale organizatorom raczej nie zależy na tym, by bieg nabrał rozgłosu.

Przy kanale Ulgi po wale przeciwpowodziowym można się przebiec w stronę Borka. Wzdłuż rezerwatu, którzy głównie leży w gminie Deszczno, ale dla niepoznaki nazywa się Santockie Zakole. Rośnie tam ponad 200 dębów i żyje 177 gatunków ptaków. Niektóre można spotkać. Bociany na pewno.

Nie chcę krzywdzić gminy Kłodawa, bo tam też jest gdzie pobiegać i pochować się w lesie. Ale w tej gminie jest tylu biegaczy na metr kwadratowy, że niech sami o tym napiszą. Ja napiszę tylko, że w kłodawskim jeziorze zimą kąpię się z przyjaciółmi z Klubu Morsów Eskimo. I najlepiej jest wtedy, gdy mróz ma z 10 stopni, trzeba wyrąbać przerębel, a dookoła unosi się para z morsowych oddechów.

Najdłuższe leśne bieganie zaczyna się za Deszcznem, w pobliżu Glinika. W tym lesie można się zagubić albo... schować przed światem. Przebiec kilkadziesiąt kilometrów, nie spotykając człowieka. Po prawej stronie rynnowe Jezioro Glinik z zatokami i półwyspami. Las nie jest tak piękny jak w Bogdańcu, bo głównie sosnowy, ale nigdzie nie ma piękniejszych wrzosów niż tutaj. Piaszczyste trasy, torfowiska, bagna, mchy. Brzozowe zagajniki. Wysokie trawy, grzyby. Czasem, porzucone po rykowisku rogi jelenie. Z tego lasu nie chce się wracać!

Ale tak na co dzień wystarczy mi mój łagodzińsko-ulimsko-prądociński azyl. Znam w nim każdy patyk, bo o każdy się potknąłem. Znam dwie rodziny saren i kilka lisów. Swoją drogą nie wydaje się Wam, że zwierząt w lesie jest za mało?

Na ponad stu hektarach mieszka garstka saren, parę dzików i lisów. Prawie wcale nie słychać ptaków, bo las jest głównie fabryką drzew iglastych i skrzydlaci nie mają gdzie założyć gniazda. Nie mają się gdzie schować i za bardzo co jeść. Jeśli wydaje się nam, że szanujemy przyrodę, inne gatunki - to jesteśmy w błędzie. Teraz są jeszcze plany, by wystrzelać wszystkie dziki w Polsce.
O tym niemądrym pomyśle już słyszałem. Ale poraziły mnie liczby. Według szacunków ma zginąć około 350 tysięcy dzików, czyli... wszystkie. To w Polsce jest ich tylko tyle? Na 40 milionów ludzi? Nie uważacie, że strasznie zachwialiśmy proporcje w przyrodzie? A tak przy okazji: uważam, że myślistwo powinno być prawnie zakazane. Wiem, że nie oni ponoszą całą winę za stan naszej przyrody. Ale zgadzam się z Abelardem Gizą, że współczesne myślistwo to barbarzyństwo.

Że myśliwi są niepotrzebni. I że w lesie nie ma za dużo zajęcy. Niech panowie z nadwagą nie włażą na drabinki ze sztucerami i noktowizorem i nie regulują pogłowia dzików oraz saren. Przyroda sama to wyreguluje. Niech też nie dokarmiają zwierząt, niech nie stawiają paśników. I niech nie wciskają, że to jakaś tam tradycja. Zabierajcie z lasu te ambony i idźcie się leczyć z nadwagi i nadciśnienia. Możecie zacząć truchtać, a potem wrócicie do lasu biegać. Zwierzęta zostawcie w spokoju.

Ale póki jeszcze jest przyroda i te parę „niewyregulowanych” saren, to w weekend pobiegnę lasem w stronę starej żwirowni zwanej Złotymi Piaskami, pomoczę się w wodzie i lasem wrócę do domu. W ciele zmęczenie, a w głowie i w duszy spokój. Znajomy odebrał kiedyś z lotniska w Berlinie swojego kolegę Irlandczyka i wiózł go samochodem do Gorzowa. Po kilkudziesięciu kilometrach stwierdził: - Przecież my cały czas jesteśmy w lesie!

U siebie zauważyłem już dawno, że kiedy jadę samochodem, to czuję się jak w domu wtedy, gdy za szybami mam zielono po jednej i po drugiej stronie. Lubuskie jako nieliczne miejsce w Polsce daje w tej sprawie stuprocentową gwarancję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska