Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuskie! Tu się żyje: Zielona Góra zyskała rzekę. Warto się nad nią wybrać. Najlepiej do Lasu Odrzańskiego

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
Las Nadodrzański pozostaje ostoją spokoju, nie ma tu „atrakcji”, przez które zatraca się naturalny charakter miejsca
Las Nadodrzański pozostaje ostoją spokoju, nie ma tu „atrakcji”, przez które zatraca się naturalny charakter miejsca Mariusz Kapała
Przystań nad Odrą to jedno z moich ulubionych miejsc, do którego uciekam od trudnych tekstów, skomplikowanych dziennikarskich interwencji. Można przyjechać tutaj z książką, można i z dobrym jedzeniem (bo dziś restauracji w okolicy rzeki już nie ma).

Dzięki powiększeniu Zielona Góra zyskała dostęp do Odry. A zielonogórzanie kolejne miejsce do relaksu. Bo to właśnie okolice Lasu Odrzańskiego zachęcają do ucieczki z coraz bardziej zakorkowanego centrum.

Z dawnych atrakcji nie zostało wiele. Ale może to i lepiej?

Przed dziesiątkami lat mieszkańcy Grünbergu chętnie wybierali się na wycieczkę do Oderwaldu, czyli dzisiejszego Lasu Nadodrzańskiego. To na początku minionego wieku Otto Mülsch, który zarządzał Oderwaldem w latach 1900–1920, przyczynił się do rozwoju tego miejsca. Z m.in. z jego inicjatywy miasto zadbało o drogi dojazdowe do tego terenu. Powstały też ścieżki leśne, postarano się o różnorodny drzewostan.

Ba! Popularna była lokalna restauracja czy też infrastruktura turystyczna - goście chętnie korzystali na przykład z możliwości wypożyczenia sprzętu pływającego.

Dzisiaj z tych miejsc mało co zostało. Ale może to i lepiej? Las Nadodrzański pozostaje dzięki temu ostoją spokoju, nie ma tu niepotrzebnych „atrakcji”, przez które zatraca się naturalny charakter miejsca...

W ostatnich latach nad Odrą powstała jednak w Zielonej Górze Krępie przystań. I choć możliwe jest dojechanie do niej autem, to polecam inne rozwiązanie: zostawienie samochodu na parkingu przy głazie poświęconemu Mülschowi. Jak za starych czasów przyjemniej jest użyć siły własnych nóg, by dotrzeć nad rzekę. Dużo dzięki temu zyskamy, bo i obejrzeć będziemy mogli różnorodną przyrodę tego miejsca, zauważyć efekty „działalności bobrów”, poobserwować liczne ptactwo, dla którego las jest domem.

Wiekowe, szlachetne drzewa

Sam zresztą już las zachęca do wycieczek. Sosen tu raczej nie uświadczymy, raczej wiekowe, szlachetne drzewa, które nawet gdy padają, stają się pożywieniem dla lokalnej fauny. A na przystani? Cisza i spokój. I tylko płynąca Odra przypomina, że mimo wszystko czas się tutaj nie zatrzymał.

Wędkarz hałasu nie robi

Przystań polecam wszystkim zmęczonym miastem, jego hałasem, zgiełkiem, intensywnością doznań. Nad Odrą tylko od czasu do czasu przeleci jakiś zbłąkany ptak, spokojnie przepłynie jakaś łódka, może znajdzie się też wędkarz. Ci hałasu jednak nie robią.
Przystań nad Odrą w Krępie to jedno z moich ulubionych miejsc, do których uciekam od trudnych tekstów, skomplikowanych interwencji, wymagających niezwykłego zaangażowania się i pochylenia nad tematem. Można przyjechać tutaj z książką, można i z dobrym jedzeniem (dziś restauracji w okolicy rekreacyjnych terenów już nie ma).

Można i po prostu ze zwykłą chęcią spotkania z przyrodą. W tym miejscu nieskażoną betonowymi ścieżkami i trawą przyciętą co do milimetra, żeby pasowała do folderu reklamowego. Las Nadodrzański jest dziki w dobrym tego słowa znaczeniu. I oby żadna „rewitalizacja” nie chciała tego zmienić.

Zobacz też wideo: Magazyn Informacyjny Gazety Lubuskiej 81

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska