Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuszanie wzięli udział w Familiadzie

Redakcja
Justyna Piszczek studentka V roku resocjalizacji na UZ. Ma 24 lata i pochodzi z okolic Brodów Żarskich.
Justyna Piszczek studentka V roku resocjalizacji na UZ. Ma 24 lata i pochodzi z okolic Brodów Żarskich. fot. antocha
Rozmowa z Justyną Piszczek, z drużyny "Lubuszan" w programie Familiada. Transmisję zmagań studentów UZ mogliśmy obejrzeć w sobotę.

- Skąd wziął się pomysł udziału w programie?- Moi znajomi ze studiów wymyślili to podczas jednego z wykładów. Brakowało im dwóch osób do kompletu, więc pomyśleli o mnie. Znałam wszystkich uczestników bardzo dobrze, na pierwszym roku byliśmy w jednej grupie. Tylko jednego członka drużyny poznałam w dniu programu. Przyjechał na nagranie prosto z Niemiec i po 16 godzinach podróży, wziął udział w grze.

- Nie miałaś żadnych oporów związanych z publicznym wystąpieniem przed kamerami?- Nigdy wcześniej nie byłam na profesjonalnym planie nagraniowym. Myśl o tym, że będę w telewizji publicznej trochę mnie stresowała, ale postanowiłam potraktować to, jako przygodę i dobrą zabawę.

.

- Jak wyglądała cała procedura, począwszy od zgłoszenia, aż do finału programu?- Najpierw wysłaliśmy formularz zgłoszeniowy wraz ze wspólnym zdjęciem. W kwietniu tego roku, otrzymaliśmy zaproszenie na eliminacje do Poznania. Na miejscu wypełniliśmy kwestionariusz osobowy, w którym musieliśmy napisać coś więcej o sobie i naszych zainteresowaniach. Kolejnym etapem eliminacji była grupowa rozmowa z nami, o tym skąd się znamy i co nas łączy. Wtedy też dostaliśmy trzy rundy pytań, charakterystycznych dla Familiady, żeby komisja mogła lepiej poznać nasze możliwości. Po kilku miesiącach dostaliśmy list z zaproszeniem na czerwcowe nagranie.

- Opisz, jak wyglądała wizyta w studiu nagrań i spotkanie z Karolem Strasburgerem?- W Warszawie spędziliśmy kilka godzin zanim przyszła kolej na nasze nagranie. W ciągu jednego dnia odbywa się kilka nagrań, dlatego mieliśmy trochę czasu na poznanie studia od kuchni. Ekipa tworząca program była bardzo miła i pomocna. Nad charakteryzacją uczestników czuwa słynny wizażysta - Tomasz Jacyków. Ku naszemu zdziwieniu studio na żywo jest dużo mniejsze, niż wygląda w telewizji. "Kącik melomana"- miejsce, gdzie osoby czekają na finał i słuchają muzyki, to jedynie niewysoki parawan. W studiu nagraniowym spotkaliśmy kilka znanych z ekranu osobistości, m.in. Marka Siudyma. Karol Strasburger wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jest pogodnym, życzliwym i bardzo kontaktowym człowiekiem. Po programie zachęcał nas do ponownego udziału w Familiadzie.

- Wiem, że niestety przegraliście i nie doszliście do finału, ale powiedz, jak oceniasz waszych konkurentów?- Mimo że nie wygraliśmy, myślimy o kolejnej próbie udziału w programie. Regulamin mówi, że musimy odczekać pół roku, żeby ponownie zagrać. Jeśli chodzi o przeciwną drużynę, to zawodnicy mieli więcej szczęścia niż my. No cóż, taka jest gra - jednemu weźmie, drugiemu da.

- Jestem ciekawa, co znajduje się w słynnym kuferku, który gracze otrzymują na koniec programu?- Akurat kuferek jest tak duży, jak wygląda w telewizji. Wypchany jest słodyczami po brzegi i każdy może w nim znaleźć coś dla siebie. Łakoci wystarczy, aby obdarować całą rodzinę, a nawet sąsiadów.

-Dziękuję.

(antocha)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska