Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubuszanin Roku 2014. To "dziękuję" zaskakuje

(jm)
Maciej Pisarek w towarzystwie koleżanek z Gastronomika
Maciej Pisarek w towarzystwie koleżanek z Gastronomika Tomasz Rusek
Katarzynę Jenek przedszkolak nazwał ciocią. Ewa Zdrowowicz-Kulik dostała list oraz bukiet. Jakie podziękowania, które społecznicy dostają za okazaną pomoc, zapamiętają na zawsze?

- Najfajniejsze było to, gdy jakieś sześć lat temu robiłam koncert dla Kacpra Bogdana, który mnie nazwał ciocią i powiedział, że mnie kocha. To było prawdziwe wyznanie miłości - mówi Katarzyna Jenek. Społeczniczka bierze udział w naszym plebiscycie Lubuszanin Roku, a my pytamy ją o najbardziej zaskakujące i zapadające w pamięć podziękowania. Pani Katarzyna, podobnie jak inni nasi rozmówcy, to bowiem osoba, które wyciąga do innych pomocną dłoń. Także do Kacpra, wówczas przedszkolaka z zakotwiczeniem rdzenia kręgowego i deformacją twarzoczaszki. Chłopak mieszka dziś w Drezdenku, porusza się na wózku inwalidzkim.

- Do dziś go odwiedzam, a on za każdym razem mówi, że mnie kocha. To bardzo miłe. Tak samo jak wtedy, gdy Kacper to było obce dziecko, bardzo wdzięczne za wszystko - mówi Katarzyna Jenek.

- A ja za to, co robię mogę liczyć na podziękowania od rodziców dzieci. Potrafią przynieść zaproszenie na urodzinową imprezę maluchów - mówi natomiast Maciej Pisarek. On z kolei podziękowania przyjmuje po cichu. Nie bez powodu. Jako uczeń gorzowskiego Gastronomika współorganizował ostatnio akcję Zostań Świętym Mikołajem i do udziału w niej zachęcił nawet Annę Komorowską, czyli pierwszą damę RP! Ona też przygotowała paczka dla najmłodszych. - Dzieci są przekonane, że paczki są od Mikołaja, dlatego mówią, że podziękowania przyjmuję po cichu - wyjaśnia młody społecznik.

Takich problemów nie ma za to Ewa Zdrowowicz-Kulik, liderka naszego plebiscytu. Jej najbardziej zapadły w pamięć podziękowania od Michała Kamińskiego ze Skwierzyny.

Michał to dwudziestokilkulatek, który w 2012 r. upadł ze schodów. Na tyle nieszczęśliwie, że miał dwa krwiaki mózgu. Po wybudzeniu ze śpiączki nie reagował na nic i na nikogo, a życia - czytania, chodzenia i innych codziennych czynności - musiał uczyć się na nowo. Kamińskim zajęła się fundacja Serce na Dłoni, której szefową jest pani Ewa. Michał m.in. miał opłacaną rehabilitację, dostawał sprzęt do niej. No i po wielu miesiącach dochodzenia do sprawności postanowił za to z rodziną podziękować.

- Zostałam zaproszona w sylwestrowe popołudnie do domu Michała i dostałam list z bukietem kwiatów. Ponieważ chłopak na tyle doszedł do siebie, że już pracuje, rodzina chciała podziękować za pomoc i powiedzieć, że już wystarczy. To jest urzekające. Ludzie często z łatwością przyjmują pomoc, ale trzeba mieć niezwykłą klasę, by powiedzieć: pomoc nie jest mi już potrzebna, lepiej pomagajcie inny. To pokazuje, że człowiek nie jest pazerny. Jest też odzwierciedleniem starego powiedzenia: najedzony nie zrozumie głodnego, ale głodny głodnego już tak - mówi Ewa Zdrowowicz-Kulik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska