Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Luchien Zwiers: - Moje serce zajęła już Niemka

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
LUCHIEN ZWIERSHolender, ma 29 lat. Pseudonim ,,Luki''. Bramkarz. Piłkę ręczną uprawia od piątego roku życia. Reprezentant swego kraju. Kolejne kluby: Apollo Dalen, E&O Emmen (obydwa z holenderskiej ekstraklasy), SV Anhalt Bernburg (2. Bundesliga) i AZS AWF Gorzów Wlkp. Kawaler, ale związany z Niemką Carolin.
LUCHIEN ZWIERSHolender, ma 29 lat. Pseudonim ,,Luki''. Bramkarz. Piłkę ręczną uprawia od piątego roku życia. Reprezentant swego kraju. Kolejne kluby: Apollo Dalen, E&O Emmen (obydwa z holenderskiej ekstraklasy), SV Anhalt Bernburg (2. Bundesliga) i AZS AWF Gorzów Wlkp. Kawaler, ale związany z Niemką Carolin. fot. Kazimierz Ligocki
- Przekonałem się, że nieprawdziwe są opinie o polskiej kuchni, opisujące ją jako bardzo ciężką i z dużą ilością kapusty - mówi LUCHIEN ZWIERS, holenderski bramkarz superligowych szczypiornistów AZS AWF Gorzów Wlkp.

- Mieszkasz w Gorzowie już trzy miesiące. Jak ci się podoba nasze miasto?
- Ciągle się w nim coś zmienia. Najwięcej czasu, co oczywiste, spędzam w hali przy Szarych Szeregów. Gdy mam wolny dzień, wsiadam do samochodu i jadę podziwiać okoliczne lasy oraz jeziora. Są naprawdę wspaniałe! Podobają się i mnie, i mojemu psu Samowi. Uwielbiamy wspólne spacery.

- Bywa, że czujesz się samotny?
- Czasem tak, bo mieszkam sam w wynajętym mieszkaniu. Staram się jednak jak najczęściej spotykać z moją dziewczyną Corline. Jest Niemką, studiuje w Bernburgu koło Magdeburga. To tylko trzy godziny jazdy samochodem. Do Niemiec jeżdżę wyłącznie po meczach, rozgrywanych w naszej hali. Gdy mamy wyjazdy, ona odwiedza mnie.

- Polubiłeś polską kuchnię?
- Spróbowałem już wielu potraw. Często zupełnie nieświadomie, bo w wielu restauracjach dania są opisane w kartach tylko po polsku. Wybieram więc na chybił trafił i... jeszcze się nie zawiodłem. Najbardziej smakują mi różne kombinacje ziemniaków z mięsem i warzywami. Przy okazji przekonałem się, że nieprawdziwe są opinie o polskiej kuchni, opisujące ją jako bardzo ciężką i z dużą ilością kapusty. Gdy mam mało czasu, gotuję sobie sam. Najczęściej makaron, by było jak najszybciej.

- Rozumiesz już cokolwiek po polsku?
- Ciągle się uczę i robię postępy. Raz, czasem dwa razy w tygodniu mam prywatne lekcje z żoną trenera Molskiego. Dostaję od niej zadania do odrobienia w domu i staram się być pilnym uczniem. Koledzy przekonują mnie, że najlepszym sposobem na szybkie nauczenie się języka jest... zakochanie się w Polce. Przyznaję im rację, ale moje serce zajęła już Niemka. Jej zawdzięczam, że bardzo płynnie mówię po niemiecku.

- Potrafisz się dogadać z kolegami z drużyny?
- Nie ukrywam, że ciągle najczęściej mówię do nich po niemiecku lub angielsku. Dla kilku nie stanowi to żadnego problemu, za to inni miewają problemy ze zrozumieniem. Wtedy sięgam do mojego ciągle jeszcze ubogiego polskiego. Nie trzeba wielkich zdolności językowych, by zapamiętać kilka najpotrzebniejszych, najczęściej powtarzających się na boisku zwrotów.

- To wystarcza do utrzymania dobrej atmosfery w zespole?
- Wszyscy się staramy, więc jest coraz lepiej. To żadna kurtuazja z mojej strony gdy mówię, że czuję się w Gorzowie niczym w domu. Jestem tutaj szczęśliwy i jako sportowiec, i jako człowiek. W lidze też idzie nam nie najgorzej. Odnieśliśmy trzy zwycięstwa, mamy na koncie siedem punktów. To powoduje, że w drużynie nie ma wielkich napięć i wszyscy chcą ze sobą rozmawiać.

- Grałeś już w holenderskiej ekstraklasie i niemieckiej drugiej Bundeslidze. Jak oceniasz polską superligę?
- Większość zespołów prezentuje poziom czołówki drugiej Bundesligi. Dwa czołowe kluby, Kielce i Płock, można bez mrugnięcia okiem zaliczyć do europejskiej elity. Gdy my gramy z tymi ekipami, najważniejsze jest utrzymanie przyzwoitej różnicy bramkowej. Nie wolno nam przegrywać 15-20 golami, musimy z całych sił i do ostatniej sekundy walczyć o jak najkorzystniejszy rezultat. Bo bramkowy bilans też może mieć na mecie rozgrywek duże znaczenie. Z Vive lub Wisłą możemy wygrać tylko wtedy, gdy oni będą mieli bardzo słaby dzień, a u nas wszyscy wzniosą się na wyżyny swych umiejętności. Wszystkie pozostałe drużyny są zdecydowanie w naszym zasięgu.

- Wierzysz w pozostanie AZS AWF w elicie?
- Zdecydowanie tak. Ciągle powtarzam, że musimy zdobyć jak największą liczbę punktów w pierwszej części rozgrywek. Wtedy unikniemy wielkiej presji i być może zakwalifikujemy się nawet do play offów czołowej ósemki. Dla beniaminka byłoby to wspaniałe zwieńczenie sezonu. Dla mnie także, bo z działaczami klubu zawarłem klarowną umowę: zostanę w Gorzowie na kolejne mistrzostwa tylko wówczas, gdy utrzymamy się w superlidze.

- Jakie, twoim zdaniem, są najsilniejsze i najsłabsze punkty gorzowskiego zespołu?
- Pokazaliśmy już kilkakrotnie, że mamy bardzo silną obronę. To nasz największy atut. A słabość? Chyba brak koncentracji w niektórych fragmentach pojedynków. To właśnie z tego powodu oddaliśmy rywalom kilka punktów. Ale idzie ku lepszemu, bo chłopcy nabierają doświadczenia, a drużyna staje się coraz lepiej zgrana. Możemy patrzeć w przyszłość z optymizmem.

- Ty także będzie jeszcze lepszy?
- Dla mnie najważniejsze jest, by być użytecznym dla drużyny. Osiągnąłem niezłą formę, ale wciąż może być lepiej. Zawodnik uzyskuje pełnię satysfakcji tylko wówczas, gdy sam gra dobrze, a jego drużyna wygrywa. Każde inne rozwiązanie jest tylko połowiczne.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska