Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie kupili domy ale nie mają ulicy

(decha)
Wiceprezydent Nowej Soli Jacek Milewski w piątek przekonywał, że miastu nic do tego sporu. Adama Piotrowskiego (z tyłu) nie interesuje już kto jest winny, chce tylko móc dojeżdżać do swojego domu.
Wiceprezydent Nowej Soli Jacek Milewski w piątek przekonywał, że miastu nic do tego sporu. Adama Piotrowskiego (z tyłu) nie interesuje już kto jest winny, chce tylko móc dojeżdżać do swojego domu. fot. Mariusz Kapała
Osiedle nazywa się Arkadia, czyli raj, ale jego mieszkańcy nie mają szans legalnie dotrzeć do Przyszłości (to sąsiednia ulica).

Nie ma ona wątpliwości, że została oszukana. Postanowiła zamieszkać w Arkadii. bo to miał być raj, osiedle domków blisko centrum. - Proszę, oto folder. Wyraźnie jest napisane, że będzie ciąg pieszo-jezdny, nawet podano kształt lamp oświetleniowych - dodał Adam Piotrowski.

Miasto weźmie, ale za darmo

W sali Urzędu Miasta spotkali się w piątek ludzie, którzy chcieli żyć w Arkadii, ze Zbigniewem Wilgoszem, deweloperem. On ich do tego przekonał i zbudował im domy. Nie było to spotkanie przyjacielskie. Budynki stoją, ale nie ma do nich legalnej drogi, z której mogliby korzystać. - Że coś nie gra, dowiedzieliśmy się w lipcu. Otrzymaliśmy umowę o świadczenie usług i wyszło, że z drogi korzystamy nieprawnie - mówił Piotrowski.

.

Deweloper zaproponował mieszkańcom kupno drogi! Jak relacjonują, posunął się nawet do gróźb, że wysypie na środku drogi przyczepę piachu lub wykopie dół. Zamierzał dodatkowo uzyskać za drogę około 700 tys. zł. - Na nas wypadło około 15 tys. zł - mówiła pani Beata (nazwiska nie chce w gazecie). - Wcześniej wpłaciłam 235 tys. zł i byłam przekonana, że kupuję dom z infrastrukturą, w tym dostępem do drogi. Mam budynek w rzędzie, w którym nie mamy nawet jeszcze aktu notarialnego i boję się, że stracę dom.

Prezydent i wiceprezydent Nowej Soli zapewniają, że samorząd gotów jest drogę przejąć i nią się zająć, ale właściciel musiałby ją przekazać miastu za darmo.

Wybujałe poczucie własności

Zdaniem dewelopera, przyczyną konfliktu jest wybujałe poczucie własności przyszłych mieszkańców Arkadii. - Pierwotnie zamierzaliśmy stworzyć zamknięte dozorowane osiedle z wewnętrznymi drogami. Zaproponowaliśmy opłatę rzędu 120 zł miesięcznie. Mieszkańcy tego rozwiązania nie zaakceptowali - tłumaczył w piątek.

Jego kolejna propozycja to udział mieszkańców w infrastrukturze, czyli także w drodze. Na ten wariant przystało 29 osób. Wśród mieszkańców natychmiast podniósł się gwar, że sąsiedzi przyjęli tę propozycję w wyniku szantażu. Że deweloper skłonił ich, grożąc wypowiedzeniem umowy osobom, które nie mają aktu notarialnego. Zapowiedział, że odda zaliczki, a biorąc pod uwagę zmianę cen nieruchomości, na tym by nie stracił.

Sporem zajmie się sąd. Prokuratura bada prawidłowość postępowania magistratu, nawet założyła ,,areszt" na działkę drogową. Do sądu cywilnego trafił wniosek o ustanowienie tzw. służebności drogi koniecznej. Wilgosz zapowiada wystąpienie na drogę prawną przeciwko wszystkim, którzy twierdzą, że kogokolwiek, do czegokolwiek zmuszał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska