Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie pamiętają o pogorzelcach z Krzęcina

Tadeusz Krawiec
Gmina obiecała pogorzelcom specjalne zasiłki z przeznaczeniem na odbudowę strawionego ogniem dachu
Gmina obiecała pogorzelcom specjalne zasiłki z przeznaczeniem na odbudowę strawionego ogniem dachu fot. Tadeusz Krawiec
Nasz czytelnik poprosił nas wczoraj o pomoc dla trzech rodzin z Krzęcina, których dobytek spłonął w październikowym pożarze.

- W sobotnim wydaniu "Gazety Lubuskiej" pochwaliliście wójta z Kolska, który pomógł pogorzelcom. Naszego na to nie stać? - zapytał nas wczoraj pan Andrzej (nazwisko do wiadomości red.).

W rozmowie z nim i jego sąsiadem usłyszeliśmy także szereg zarzutów pod adresem strażaków. Zdaniem obu panów przyjechali do akcji z niesprawnym sprzętem i nie mieli wody do gaszenia pożaru. Mężczyźni pytają, czemu ratownicy nie użyli podczas akcji specjalistycznego wysięgnika?

Dziękują za pomoc

Przypomnijmy, że w wyniku pożaru budynku, w którym mieszkały trzy rodziny (pisaliśmy o tym 22 października w artykule ,,Ludzie już im pomagają'' - red.) zginął 43-letni mężczyzna. Jego mieszkanie na poddaszu doszczętnie spłonęło, ale rodzina przeżyła, bo nie było ich w tym czasie w domu.

W wyniku akcji ratowniczej zdemolowane zostały mieszkania Sobotków i Piotrowskich. Wczoraj nie zastaliśmy ich, ale rozmawialiśmy z nimi wcześniej i żadna z rodzin nie skarżyła na złe działania strażaków. Pani Jadwiga Sobotka ze łzami w oczach wspominała tragiczną noc i dziękowała za dotychczas udzieloną pomoc.

Płonął cały dach

- Nasz wóz był pierwszy. Przyjechał w 9 min od zawycia syreny - mówi Andrzej Nowak, prezes zarządu gminnego Ochotniczej Straży Pożarnej. Pan Stanisław, kierowca wozu bojowego mówi, że jedno auto ma 2,5 tys. litrów wody. To wystarcza na trzy minuty gaszenia pożaru.

W sumie w akcji wzięło udział siedem jednostek i ponad 40 strażaków. Dlaczego nie użyto wysięgnika? - To parterowy budynek i każdy z naszych wozów ma 10-metrowe drabiny, które zupełnie wystarczają do takich pożarów - A. Nowak podkreśla, że gdy przyjechali płonął już cały dach i nie było szans na jego ratowanie, a strażacy dwukrotnie wchodzili do płonącego budynku w poszukiwaniu ludzi.

Podkreśla też, że pieniądze za udział w akcji strażacy oddali na pomoc dla pogorzelców.

Więcej jak mogli

W poprzednim artykule pisaliśmy o tym, że władze gminy jeszcze w tym samym dniu znalazły mieszkanie dla pogorzelców. Wójt Krzysztof Żuchowski powołał też sztab kryzysowy.

- Jaki im pomogliśmy? Dopóki nie odbudują będą mieszkać w czteropokojowym mieszkaniu, mają darmowe obiady w stołówce szkolnej, każda rodzina otrzymała od razu zasiłki po 1,2 tys. zł, kupiliśmy im węgiel na zimę, płacimy za wodę i energię, jesteśmy w trakcie załatwiania drewna na dach i otrzymają zasiłki z przeznaczeniem na odbudowę dachu.

Na koncie, które uruchomiliśmy dla pogorzelców jest już prawie 7 tys. zł a dziś zdecydowaliśmy, że dla jednej z rodzin przejmiemy od Agencji Nieruchomości Rolnych mieszkanie w Nowym Klukomiu - mówi wójt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska