Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie ruszyli na pomoc pogorzelcom z Kostrzyna

Bożena Bryl 95 758 07 61 [email protected]
- Tutaj jeszcze niedawno był nasz dom. Straciliśmy nie tylko mieszkanie i rzeczy, ale też wewnętrzny spokój - mówił Jacek Krupa (na zdjęciu z najstarszym synem Danielem).
- Tutaj jeszcze niedawno był nasz dom. Straciliśmy nie tylko mieszkanie i rzeczy, ale też wewnętrzny spokój - mówił Jacek Krupa (na zdjęciu z najstarszym synem Danielem). fot. Ewelina Ryś
- Kiedy napisaliście o naszej tragedii, rozdzwonił się mój telefon. Nieznajomi pytali, jak nam pomóc, oferowali wsparcie. Dziękuję - zadzwonił do nas Jacek Krupa, którego rodzina straciła ostatnio w pożarze cały dobytek.

Jeśli chcesz pomóc

Kto chciałby wesprzeć rodzinę Krupów, może w tej sprawie kontaktować się z panem Jackiem. Numer jego telefonu to: 517 648 706.

Ogień w kamienicy przy Wodnej 18, w której żyły cztery rodziny pojawił się nocą z 22 na 23 lutego w mieszkaniu na parterze. Płomienie szybko się rozprzestrzeniały, szczęście wszyscy zdążyli uciec i nikomu nic się nie stało, ale budynek jest zrujnowany. Trzy rodziny wyprowadziły się do bliskich. Małżeństwu Krupów z czwórką dzieci magistrat zapewnił dach nad głową w schronisku przy szkole. - Poszliśmy tam praktycznie tak, jak staliśmy - mówił J. Krupa. Pisaliśmy o tym 24 lutego w tekście "Pożar zabrał im dom i spokój".

- Od razu po tym jak w gazecie ukazał się o nas tekst, odezwało się wiele osób ze współczuciem i deklaracją pomocy - mówił nam wczoraj. - Odnaleźli mnie ludzie z Przystanku Jezus, których poznałem podczas Woodstocku, gdzie pracowałem. Najpierw zapytali, czego nam potrzeba, a potem powiedzieli, że powiadomią swoich znajomych i zorganizują dla nas zbiórkę - opowiadał. Na pomoc pogorzelcom pospieszył też pracodawca żony pana Jacka. - Obkupili nasze dzieci w najpotrzebniejsze rzeczy, w bieliznę, ciuszki, i tym podobne - wyliczał nam ojciec rodziny. Mówił też o tym, że zbiórkę rzeczy i pieniędzy zorganizowała podstawówka, do której chodzą starsi synowie. - Podkreślał życzliwość pracowników schroniska, w którym teraz mieszkają. - Możemy praktycznie ze wszystkiego tam korzystać. To dla nas bardzo ważne - stwierdził.

Krupowie z chłopcami w wieku: 13, 12, 7 lat i 11-miesięcznym niepełnosprawnym Dominikiem zajmują w schronisku dwa pokoje. Mają do dyspozycji aneks kuchenny, jest dostęp do łazienki. - Nie możemy narzekać, ale to przecież nie dom - twierdzi pan Jacek. Do zniszczonego mieszkania najpewniej już nie wrócą. - Wcześniej staraliśmy się o mieszkanie z centralnym ogrzewaniem i łazienką. Mamy obiecane w urzędzie, że jak tylko takie się znajdzie, to je dostaniemy - mówił. Co do niego zabiorą z poprzedniego? - Za wiele tego nie będzie. Segment, łóżko, może lodówka, trochę rzeczy. Reszta nie nadaje się do użytku - mówił nam. Wiele trzeba będzie kupić. - Wierzę w ludzi ich wielkie serca. Z pomocą na pewno staniemy na nogi - stwierdził J. Krupa.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska