Mieszkańców niewielkiego Sieńska, popegeerowskiej wsi, znowu zepchnięto na margines. Wieś na boku, otoczona polami Remigiusza Darmacha, przez trzy dni nie miała pitnej wody. W tej z wodociągu sanepid znalazł coli, bakterie, które na co dzień żyją w kale.
Wodociąg, co ciekawe, nie należy do gminy. Jest w rękach prywatnych, konkretniej, w rękach... właśnie Darmacha. To radny gminy Gubin i jeden z bogatszych przedsiębiorców w regionie. - Ma nawet samolot - mówią ludzie w Sieńsku.
Ani prywatny właściciel, ani gmina, nie spieszyli się, by dostarczyć mieszkańcom pitną wodę na okres kryzysu. Bo nie doszli do porozumienia, kto powinien to zrobić.
Nic to, że Darmach przez lata pobiera od ludzi opłaty za wodę. Beczkowozu nie podstawił. Mówi, że nie posiada. A poza tym, jak twierdzi, to nie jego obowiązek, a wójta.
Koniec końców, po trzech dniach zwłoki, beczkowóz przysłała gmina. Wójt Zbigniew Barski postawą R. Darmacha jest zaskoczony. Zwłaszcza że radny coraz głośniej mówi o odcięciu mieszkańców Sieńska od wodociągu.
Tym krokiem radny zrobiłby kłopot i mieszkańcom, i gminie, która wieś Sieńsk musiałaby podpiąć pod jedną z sąsiednich miejscowości. Koszta szłyby przynajmniej w setki tysięcy złotych. Czy niezamożną gminę Gubin stać na budowę wodociągu, skoro przez lata nie miała na to pieniędzy?
Więcej o sprawie przeczytasz we wtorek, 16 września, w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.
Zobacz też: Pan Zbyszek zatruł się grzybami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
