Dzwoni komórka. Joanna Gumiennik odbiera. - W czym mogę pomóc? - ciepłym głosem mówi na "dzień dobry". Rozkłada przed sobą zeszyt. I notuje: dziesięć bułek, mleko, cztery piersi z kurczaka, kilogram ziemniaków, bobo fruity. Ile? Dwa, okey, dla trzylatka? Nie ma sprawy. - Coś jeszcze pani sobie życzy? - grzecznie dopytuje. - Może jakieś napoje, wodę... Proszek do prania? Jakiej firmy? Tak, rozumiem. Dziękuję bardzo. Jeszcze tylko o adres proszę.
Kilkanaście minut później kolejny telefon. To księgowa z dużej firmy. W robocie musi zostać dłużej, więc nie zrobi obiadu dla dzieciaków. Prosi o trzy zestawy MC Donald'sa. Trzeba je kupić i podrzucić na Jędrzychowską. Więc Joanna kupuje i podrzuca.
Pomysł z życia
Joanna skończyła politologię na UZ, ma 27 lat, mnóstwo energii i głowę pełną pomysłów. Jest wysoka, ładna, miła i uprzejma. Nie potrafi usiedzieć w miejscu, ciągle gdzieś gna. Lubi przy tym nowe wyzwania. Gdy na początku lipca straciła pracę, zaczęła myśleć o własnym biznesie. - Czas najwyższy zacząć robić coś na własne konto - powiedziała.
Pomysł zakupów na telefon podsunęło życie. Znajomemu rozchorowała się córeczka. Wezwał lekarza, lekarz wypisał receptę. No tak, tylko jak teraz wyskoczyć do apteki, która jest daleko? (znajomy sam wychowuje córkę). Natalka gorączkuje, płacze, samej zostawić jej nie można. I jeszcze zakupy na głowie! Chleb, masło, jogurty, coś na obiad... - Zadzwonił wtedy do mnie i poprosił, bym mu wszystko kupiła - opowiada Joanna. - Kupiłam. I od razu pomyślałam, że to dobry pomysł na taki biznes. Bo przecież ludzie często nie mają czasu, by wyskoczyć do sklepu, po lekarstwa, by opłacić rachunki. Dlaczego miałabym ich nie wyręczyć?
Firmę założyła miesiąc temu, pożyczek żadnych nie brała. Wystarczyło trzysta złotych na pierwsze zakupy, dobre chęci, komórka i własny samochód. Jeździ citroenem dostawczym.
Najwięcej tych zapracowanych
Klientów ma różnych. I różne przyjmuje zamówienia. Niedawno młody mężczyzna poprosił o trzy opakowania prezerwatyw. - Pojechałam do marketu i mu je przywiozłam - opowiada.
Albo elegancka czterdziestka: dzwoni od fryzjera, że za chwilą biegnie na imieniny do przyjaciela. I nie ma żądnego prezentu. Trzeba kupić kremowe róże i wodę Boss. I Joanna załatwia.
- Raz dla nastolatków wiozłam 10 cheseburgerów, bo mieli imprezę w domu. Tydzień temu na wieczór kawalerski dowoziłam skrzynkę wódki, bo panom zabrakło alkoholu. Nic mnie nie dziwi.
Wśród klientów dominują osoby zapracowane, głównie kobiety: dyrektorki, szefowe firm, właścicielki butików. Jest też sporo osób starszych. Dzwonią i proszą o jajka, chleb, masło.
- Chcą, bym z nimi porozmawiała, bo czują się samotni. Narzekają na dzieci, służbę zdrowia, niskie emerytury... Nie mogą pogodzić się ze swoją starością.
Joanna robi zakupy od 7.00 do 21.00. Ale zdarza się, że musi pojechać wcześniej i pracować dłużej. Najwięcej klientów ma na os. Malarzy, os. Leśnym, w Jędrzychowie, na ul. Zamenhoffa, w pobliżu LO nr 4. - Ale jeżdżę wszędzie tam, gdzie mnie potrzebują - zapewnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?