Już na pół godziny przed planowanym wypadkiem dwóch aut, na ul. Boh. Westerplatte zaczęły się gromadzić tłumy. Wokół galerii Graffit, na schodach do Topazu i wzdłuż drogi ustawiło się ponad 200 osób. Ludzie z wielkim zainteresowaniem oczekiwali na zderzenie.
- Przyszedłem z rodziną. Liczę na to, że to wydarzenie uświadomi nam, jak naprawdę wygląda pomoc ofiarom wypadku - stwierdził Piotr Bąkiewicz, który pojawił się na miejscu z żoną Magdą i dziećmi Karolem i Jasiem.
Auto zakręciło efektowny piruet
Dokładnie kwadrans po 12.00 w poprzek jezdni stanął pomarańczowy fiat uno. Pod Centrum Biznesu podjechało białe renault. W tym aucie zasiadł kaskader Waldemar Pietraszewski. O 12.30 rozpędził wóz do prędkości 60 km/h. Jechał wprost w fiata. Po kilku sekundach uderzył dokładnie w jego bok. Uno zakręciło efektowny piruet. Potężny, tępy huk, trzask wybitych szyb i gniecionej blachy spowodował, że widzowie zamilkli.
W oczach zebranych widać było ogromną ciekawość. Za 3,5 minuty przyjechała wezwana przez przypadkowych świadków wypadku karetka pogotowia. 30 sekund później pojawili się policjanci i straż pożarna. Widzowie z uwagą obserwowali dynamiczną akcję. A ta zmieniała się jak w kalejdoskopie. Poszkodowani jeden po drugim lądowali w rękach służb ratowniczych. Z wielkim zainteresowaniem działania ratowników obserwował Wojciech Sandecki, który przyszedł z dziećmi Jakubem i Kingą.
Symulacja profesjonalna
- Mój tata jest lekarzem. I parę razy widziałem już wypadki. Muszę przyznać, że ta symulacja była naprawdę profesjonalna. Dokładnie odzwierciedlała wszystko to, co dzieje się podczas i po zderzeniu - stwierdził Jakub Sandecki.
Daniel Beschel nigdy wypadku nie widział. Przyszedł, żeby nauczyć się odpowiedniej reakcji i interwencji. - Trudno zachować przytomność umysłu, kiedy widzi się coś po raz pierwszy. Dobrze, że organizatorzy dali nam możliwość obejrzenia wypadku na żywo. Doświadczenie może w przyszłości się okazać bezcenne - pochwalił mężczyzna.
Koordynator zielonogórskiej części finału, dziennikarz telewizyjny Jacek Stefanowicz uzasadniał pomysł przeprowadzenia symulacji wypadku. - Takich sytuacji niestety na naszych drogach nie brakuje. Wielu z nas nie wie, jak zachować się w takich sytuacjach. Chcieliśmy pokazać jak udziela się pierwszej pomocy - tłumaczył Stefanowicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?