Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Juszkiewicz: Chcę wrócić na boisko

Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Łukasz Juszkiewicz pochodzi z Sulechowa, ma 28 lat, jest defensywnym pomocnikiem. Karierę zaczynał w LSPM z którym zdobył złoty medal MP. Potem grał w Lechii Zielona Góra, Górniku Zabrze i Widzewie Łódź. W ekstraklasie wystapił w 107 meczach. Obecnie piłkarz Zawiszy Bydgoszcz
Łukasz Juszkiewicz pochodzi z Sulechowa, ma 28 lat, jest defensywnym pomocnikiem. Karierę zaczynał w LSPM z którym zdobył złoty medal MP. Potem grał w Lechii Zielona Góra, Górniku Zabrze i Widzewie Łódź. W ekstraklasie wystapił w 107 meczach. Obecnie piłkarz Zawiszy Bydgoszcz Andrzej Flügel
- Minęło już od naszego mistrzostwa Polski juniorów. Niektórzy koledzy się zmienili inni są tacy jak przed 10 laty. Mam przerwę spowodowaną kontuzją, chcę wrócić na boisko - mówi Łukasz Juszkiewicz.

- Koledzy z LSPM na boisku świętują dziesieciolecie zdobycia mistrzostwa, a pan tylko ich ogląda. Czemu?
- Jestem po ciężkiej kontuzji. Graliśmy z Zawiszą Bydgoszcz w Tychach z GKS-em i po nieszczęśliwym starciu, zaraz na początku meczu doznałem zerwania wiązadeł krzyżowych. To było na początku rundy. Teraz jestem już miesiąc po operacji. Ale przede mną jeszcze kilka rehabilitacji. W sumie jesień jest dla mnie stracona.

- Jak pan ocenia kolegów z juniorskiej drużyny?
- Niektórzy się nieco zmienili, inni są niemal tacy sami jak dziesięć lat temu. Z kolei są też tacy, którym przybyło kilogramów.

- Kiedy zdobywaliście mistrzostwo Polski juniorów wydawało się że piłkarski świat stoi przed wami otworem. Tymczasem chyba tylko pan grał przez kilka sezonów ekstraklasie. Jesteście zmarnowanym pokoleniem?
- Oprócz mnie spotkania w ekstraklasie zaliczył jeszcze Marcin Szałęga. Z perspektywy 10 lat teza o zmarnowanym pokoleniu ma swoje uzasadnienie. Czy ktoś mógł przewidzieć, że to się tak potoczy? Równie dobrze mogliśmy zostać w Zielonej Górze i stworzyć zespół, który mógłby powalczyć w wyższej, niż ówczesna trzecia, lidze. Ale kilku z nas żyje z futbolu, kilku jeszcze gra dla przyjemności w niższych ligach. W sumie obraz nie jest aż taki czarny.

- Pan występował także w reprezentacji młodzieżowej...
- Tak, miałem tę przyjemność. Występy w kadrze zawsze nobilitują i to każdego zawodnika.

- Pana kariera przebiegała bardzo prawidłowo i cały czas do przodu. Aż do występów w Widzewie.
- Tak. mam wielki żal do tego klubu. Rozstałem się z nim na wojennej stopie. Kiedy jesienią 2009 roku wyjeżdżaliśmy na święta miałem zagwarantowane, że klub przedłuży że mną umowę. Nie szukałem więc innego pracodawcy, a miałem propozycje. Kiedy wróciłem po przerwie dowiedziałem się, że nie ma tam dla mnie miejsca. Winę ponosi też mój menedżer, bo jak się dowiedziałem chciał za przedłużenie mego kontraktu, prowizję. Klub się nie zgodził, a najbardziej z tej sprawy poszkodowanym zostałem ja.

- W Górniku Zabrze, w którym miał pan stałe miejsce. Nie musiał pan odchodzić do Widzewa?
- To prawda. Ale akurat Górnik miał problemy finansowe. Chciałem grać w jakimś bardziej stabilnym klubie. Ale dziś z perspektywy czasu widzę, że byłem jeszcze młody i zbytnio ufałem menedżerom. Chyba oni bardziej chcieli żeby zawodnik przeszedł do innego klubu wietrząc zarobek, niż to było potrzebne piłkarzowi.

- Ma pan menedżera?
- Mam umowę, ale nie utrzymuję kontaktów. Jakbym szukał klubu, to pewnie telefony by się urywały. Kiedy mam kontuzję, milczą. Tak to już jest...

- Po Widzewie były Wisła Płock i Zawisza?
- Tak. Spędziłem w Płocku kilka miesięcy, ale spadliśmy do drugiej ligi. Potem skorzystałem z propozycji Zawiszy, choć miałem ofertę, ekstraklasowej wówczas, Polonii Bytom. Dziś myślę, że to był chyba błąd, bo należało wybrać klub grający w najwyższej lidze, nawet, jeśli jego propozycja była mniej atrakcyjna. Po prostu trzeba było się trzymać ekstraklasy. Ale bałem się sytuacji w Bytomiu i chyba nie bezpodstawnie, bo wiadomo jak tam jest. Dziś nawet nie jest pewne czy zagra w pierwszej lidze. Potem był Zawisza i wspomniana kontuzja.

- Jest pan w okresie rehabilitacji?
- Tak. Jak dobrze pójdzie, to wrócę do treningów w październiku. Też jestem ciekaw jak to będzie, bo w Bydgoszczy, po awansie z pewnością dojdzie do rewolucji personalnej.

- Śledzi pan to, co dzieje się w Zielonej Górze?
- Cały czas. Przecież mam tu znajomych. Ale śledziłem na portalach internetowych jak grała Lechia. Szkoda, że zespół nie utrzymał się. Uważam, że Zieloną Górę jest stać na drugą ligę. Ale kiedy grałem w Lechii ciągle był problem z pieniędzmi i chyba nadal tam pozostał. Skoro po sezonie podziękowano tylu zawodnikom? Ale to jest, jak sądzę, związane z budową nowej drużyny. Oby w końcu udało się coś tu stworzyć.

- Tak jak w czasach, kiedy pan występował w Lechii, tak i dzisiaj stadion jest niemal pusty. Czemu tak jest?
- Nie mam pojęcia. Jeszcze w czasach, kiedy Lechia awansowała do tej starej, silnej drugiej ligi, było sporo ludzi. Pamiętam, bo sam chodziłem na mecze. Ale potem było gorzej. Kiedy już grałem w pierwszym zespole, to niezależnie od tego jak nam szło, ludzi była tylko garstka. Mieliśmy świetną rundę jesienną, nawet liderowaliśmy, przed Piastem Gliwice, ale na trybunach zasiadało kilkaset osób. Pewnie nie będę oryginalny. W Zielonej Górze ludzie kochają żużel, on jest numerem jeden. Piłka daleko, daleko z tyłu.

- Co dalej?
- Mam przed sobą jeszcze parę lat grania. W sumie nie myślałem, co mógłbym robić po zakończeniu kariery. Całe swoje życie zawodowe związałem z futbolem i na razie tylko on mnie interesuje. Długo omijały mnie kontuzje, nie miałem większych przerw w grze. Ale dopadły mnie. Najpierw miałem poszarpane wiązadła boczne, teraz krzyżowe. Tak bywa

- Czego panu życzyć?
- Chcę wrócić na boisko. Myślę, że przede wszystkim zdrowia i wyleczenia kontuzji. To na dziś dla mnie najważniejsze.

- Dziękuję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska