Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Luksusowe bunkry uratują przed zagładą

Aleksandra Gersz
W niespokojnym świecie może dojść do buntów i grabieży. Możliwy jest atak jądrowy i potężne trzęsienie ziemi. Miliarderzy z Doliny Krzemowej mają sposób, by to przeżyć - zejdą do schronów

Aby przygotować się na ewentualną apokalipsę, potrzebne są pieniądze. I to nie byle jakie - bunkry, broń czy zapasy jedzenia na kilka lat kosztują krocie. O stan konta nie muszą bać się miliarderzy z Doliny Krzemowej w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych - centrum amerykańskiego przemysłu. To właśnie oni masowo przygotowują się do kataklizmów. Dlaczego? Przeczuwają, że niedługo ludzkość może być w olbrzymim niebezpieczeństwie i chcą być gotowi na każdą ewentualność. A nawet jeśli nie każdy ma w głowie najgorszy scenariusz, to i tak woli dmuchać na zimne. - Biorąc pod uwagę, ile oni mają pieniędzy, to wydanie jakiejś ich części na zabezpieczenia jest logiczną rzeczą, którą można zrobić - powiedział „New Yorkerowi” Yishan Wong, były dyrektor serwisu internetowego Reddit.

O modzie w Dolinie Krzemowej na przygotowywanie się do apokalipsy rodem z hollywoodzkich filmów katastroficznych pisał dziennikarz tego nowojorskiego tygodnika. Nie wszyscy bogaci prepersi (ang. preppers - osoby przygotowujące się na nadejście kataklizmów; ci z Doliny Krzemowej są często nazywani „tech-prepersami” z racji pracy w sektorze nowych technologii) mają bunkry (są drogie i trudne do wybudowania), wszyscy jednak zaopatrują się w broń, amunicję, jedzenie, wodę czy motocykle (którymi łatwiej poruszać się po zablokowanych drogach).

Steve Huffman, współzałożyciel i dyrektor wykonawczy Reddit ocenia, że ponad połowę miliarderów z Kalifornii można określić mianem prepersów. - Sam mam kilka motocykli, kilka sztuk broni i amunicję. Oraz żywność. Doszedłem do wniosku, że, mając to, mogę ukryć się w domu na jakiś czas - powiedział biznesmen. 33-letni Huffman zdecydował się nawet w listopadzie 2015 r. na laserową korekcję wzroku, tylko po to, żeby zwiększyć swoje szanse na przeżycie. - Jeśli świat się skończy, a nawet nie tylko wtedy, ale po prostu kiedy będziemy w niebezpieczeństwie, zdobycie szkieł kontaktowych lub okularów będzie naprawdę bardzo uciążliwe. A bez nich jestem w d...e” - wyznał miliarder.

Czego najbardziej boją się prepersi z Doliny Krzemowej? Wojny, katastrofy nuklearnej i kataklizmów naturalnych, szczególnie wielkiego trzęsienia ziemi, na które zdaniem naukowców narażona jest Kalifornia. Drżą również przed nie tyle samą sztuczną inteligencją, ale prawdopodobnymi buntami ludzi, którzy z powodu robotów mogą stracić pracę. Zdaniem Reida Hoffmana, współzałożyciela LinkedIn, przedsiębiorcy boją się, że to właśnie Dolina Krzemowa - miejsce, w którym ta sztuczna inteligencja będzie stwarzana - stanie się celem ataku rozwścieczonych ludzi.

Obawy wzbudza również polityczna niestabilność w Ameryce, co w języku prepersów nazwane jest W.R.O.L. („without rule of law”, czyli, tłumacząc swobodnie, stan bezprawia). - Myślę, że wszyscy do pewnego stopnia wierzymy w organizację w naszym kraju, w to, że nasza waluta jest pełnowartościowa, w to, że władza zostanie przekazana pokojowo. Wierzę, że te rzeczy są dość odporne, ale przeżyliśmy wiele złych doświadczeń i z pewnością czeka nas ich jeszcze więcej - powiedział Steve Huffman.

Apokaliptyczne myśli pojawiły się już podczas zimnej wojny w latach 1947 - 1991. Odżyły one w niektórych Amerykanach w 2012 r., kiedy ... prezydent Demokratów Barack Obama został wybrany na drugą kadencję (co ciekawe wcześniej ten rok został wytypowany przez znawców astrologii i kultury Majów na datę apokalipsy). Jak pisze „The New York Times”, „konserwatywni dewoci” oskarżali Obamę o podsycanie niepokojów rasowych, zaostrzanie prawa do posiadania broni czy powiększanie długu publicznego, gromadzili więc w zamrażarkach mrożone jedzenie w obawie przed najgorszym. Podobnie jest teraz, po zwycięstwie Republikanina Donalda Trumpa, lecz najgorszego boją się tym razem liberałowie.

Miliarderów z Doliny Krzemowej nie przestraszył jednak Obama, ale ogólnoświatowy kryzys finansowy, który zaczął się w 2007 r. Przedsiębiorcy widzieli na własne oczy bankructwa banków i firm i to właśnie wtedy postanowili przygotować się na nadejście niebezpieczeństwa. - Niektórzy moi przyjaciele mówili wtedy, że rozpad społeczeństwa jest nieunikniony i powinniśmy gromadzić jedzenie. Zacząłem to robić. Mieliśmy kilka paczek ryżu i pięć puszek pomidorów i zdaliśmy sobie sprawę, że w przypadku prawdziwej groźby, po prostu byśmy zginęli - mówił „New Yorkerowi” Justin Khan, współzałożyciel platform wideo Justin.tv i Twitch.tv.

Bogaci prepersi dzielą się spostrzeżeniami i radami na prywatnych forach internetowych czy grupach na Facebooku (najważniejsza jest bowiem anonimowość - ludzie przygotowujący się na apokalipsę wciąż nie są traktowani poważnie przez większość społeczeństwa). Polecają sobie najlepsze maski gazowe, rodzaje broni czy idealne miejsca na schronienie. Anonimowy inwestor powiedział dziennikarzowi „New Yorkera”: „Cały czas mam paliwo w helikopterze oraz bunkier z systemem filtracji powietrza. Wielu moich przyjaciół ma broń, motocykle i złote monety. To już nie jest takie rzadkie” . A Tim Chang, 40-letni dyrektor Mayfield Fund wyznał, że on i jego żona mają w domu zapakowane torby i plecaki dla siebie i ich czteroletniej córki. - Mam w głowie przerażający scenariusz, typu „O Boże, jeśli wybuchnie wojna domowa albo na skutek wielkiego trzęsienia ziemi oderwie się kawałek Kalifornii, to chcemy być gotowi” - mówił Chang.

Najbogatsi i najbardziej zdeterminowani mają również bunkry: pod ziemią, wytrzymałe, doskonale wyposażone. Jednym z nich jest Antonio García Martínez, były product menager w firmie Facebook - biznesmen kupił 2 hektary ziemi na jednej z wysp u amerykańskiego wybrzeża północno-zachodniego nad Pacyfikiem. „Business Insider” podaje, że zbudował tam dom wyposażony w generatory prądu, panele słoneczne i broń.

W trend wpisała się też firma Survival Condo Project, która stworzyła 15-piętrowy kompleks luksusowych apartamentów w podziemnym schronie firmy Atlas w Kalifornii, który w latach 1961-1965, czyli zagrożenia nuklearnego ze strony ZSS, był wyposażony w broń nuklearną oraz został zbudowany tak, aby przetrwać wybuch bomby atomowej. Teraz schron został ponownie wykorzystany. Szef Survival Condo Project, Larry Hall, postanowił stworzyć kompleks bunkrów dla najbogatszych dziesięć lat temu. W 2008 r. kupił schron Atlas za 300 tys. dolarów. Cztery lata później bunkier był gotowy, a jego przygotowanie łącznie kosztowało 20 mln dolarów. Hallowi się to jednak opłaciło - sprzedał wszystkie jedenaście prywatnych apartamentów, których ceny wahały się od 1,5 do 3 mln dolarów. Dwunasty zostawił dla siebie.

W kompleksie apartamentów Halla może zmieścić się 75 osób. Jest zapas jedzenia i paliwa na pięć lat, jednak dzięki hodowli tilapii w akwariach, bezglebowej uprawie roślin z wykorzystaniem wody oraz odnawialnej energii, w schronie można pozostać znacznie dłużej. Nie wszystkim prepersom podoba się pomysł Halla, który stworzył schron, ale tylko dla tych najbogatszych. Niektórzy nawet straszyli, że w razie niebezpieczeństwa będą oblegać bunkier. Hall nie boi się. - Mogą strzelać , ile chcą - mówił „New Yorkerowi”, podkreślając, że będzie miał broń i snajperów, którzy nie zawahają się odpowiedzieć ogniem.

Niektórzy tech-prepersi myślą szykują z kolei schronienie dla siebie i swoich rodzin w ... Nowej Zelandii. Ten wyspiarski kraj na południowo-zachodnim Pacyfiku jest numerem jeden na liście ulubionych miejsc katastroficznie myślących miliarderów. - Kiedy mówisz, że kupujesz dom w Nowej Zelandii, każdy tylko puszcza oko i nie trzeba mówić nic więcej - mówił Reid Hoffman. Przed pierwsze dziesięć miesięcy 2016 obcokrajowcy, głównie Australijczycy i Amerykanie, kupili w Nowej Zelandii 36,2 tysięcy km kw. powierzchni - ponad cztery razy więcej niż rok wcześniej. Dlaczego Nowa Zelandia jest takim rajem dla bogatych prepersów (i nie tylko)? - Myślę, że ludzie myślą, że jeśli świat się posypie, to Nowa Zelandia jest krajem pierwszego świata, który - jeśli zajdzie taka potrzeba - jest w stanie sam zapewnić sobie energię, wodę i jedzenie. Jakość życia może się pogorszyć, ale to życie wciąż będzie trwało - stwierdził Amerykanin Jack Matthew, prezes Media Works, największego nowozelandzkiego nadawcy.

Jednak nie wszyscy miliarderzy z Doliny Krzemowej przygotowują się na wojny, kataklizmy i koniec świata. Max Levchin, założyciel PayPala, wyznał: „Jedną z rzeczy, której najbardziej nie lubię w Dolinie Krzemowej jest poczucie, że jesteśmy potężnymi, wpływowymi gigantami i musimy być oszczędzeni, nawet jeśli [niebezpieczeństwo - red.] to nasza wina”. Dodał on, że jeśli jego koledzy po fachu czegoś się boją, to nie powinni uciekać, ale szukać rozwiązań, np. dotyczących zmian klimatu. Jednak wydaje się, że łatwiejsze w tym przypadku jest zbudowanie bunkra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Luksusowe bunkry uratują przed zagładą - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska