Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ma 33 lata, a wygląda na 20 z haczykiem. Jak to robi?

Krzysztof Korsak 0 95 722 57 72 [email protected]
SYLWIA TRUSZYŃSKAMieszka na Górczynie. Mąż Krzysztof, dzieci Oliwia i Olek. Instruktorka zumby, latinodance i zajęć wzmacniających w fitness klubie Easy Line przy ul. Kombatantów, a także właściciela solarium. Wolny czas poświęca na sport i rodzinę.
SYLWIA TRUSZYŃSKAMieszka na Górczynie. Mąż Krzysztof, dzieci Oliwia i Olek. Instruktorka zumby, latinodance i zajęć wzmacniających w fitness klubie Easy Line przy ul. Kombatantów, a także właściciela solarium. Wolny czas poświęca na sport i rodzinę. fot. Krzysztof Tomicz
- Potrafię od ręki wciągnąć opakowanie ptasiego mleczka - mówi Sylwia Truszyńska z Gorzowa, która wygrała konkurs na najpopularniejszą instruktorkę fitness w mieście

- Wiem, że kobiet nie pyta się o wiek, ale ja zapytam i mam nadzieję, że wybaczysz mi to po drugim pytaniu?
- 33 lata.

- To jakim cudem wyglądasz na 20 z haczykiem?
- (śmiech) Na pewno przyczynił się do tego sport, bo po pierwsze wpłynął na moją sylwetkę, a po drugie mam inne nastawienie do życia, młodsze niż większość rówieśniczek. Nie jestem typem osoby: dom, telewizja.

- Dużo wyrzeczeń potrzeba, żeby tak wyglądać?
- Wręcz przeciwnie. Dzięki aktywności mogę sobie pozwolić od czasu do czasu na więcej, np. ptasie mleczko. Potrafię wciągnąć całe opakowanie...

- ...to gdzie to u ciebie idzie?
- Wyrzucam to na sali, ale gdybym nie ćwiczyła, to pewnie poszłoby gdzieś w ciało.

- Wielu osobom taki wygląd kojarzy się z katorżniczą pracą, dietami.
- Jak rozmawiam z innymi instruktorkami, to żadna z nas nie trzyma jakiejś szczególnej diety. Jak wyjeżdżamy na szkolenia, to pierwsze co, idziemy do McDonald'sa albo KFC i pożeramy wielkie ilości tego jedzenia. Nie jemy specjalnie jakichś musli czy sałatek. Jeżeli ktoś chce dobrze wyglądać, to musi ćwiczyć minimum dwa, a najlepiej trzy razy w tygodniu. Wystarczy nawet 45 minut czy godzinę na zajęciach. Dużo zależy od tego, jak ćwiczymy. Nie ma efektu bez wysiłku. Ważna jest także regularność. Warto wykupić karnet do fitness klubu z góry na dłuższy okres, bo to jest taki bat nad nami i nawet jak ma się lenia, to trzeba iść na zajęcia, skoro już się za nie zapłaciło. Ja sama potrzebuję bata. Dla mnie takim jest praca w fitness klubie. Jak mam urlop dwa tygodnie, to potrafię nic nie robić, ale jak idę na zajęcia, to wiem, że muszę ćwiczyć. A jak już włączam muzykę, to czuję się najszczęśliwsza na świecie.

- W Polsce czy na świecie mamy coraz więcej grubasków, leniuszków. Jak ich przekonać do ruchu?
- Jak kobieta ma dużą nadwagę, to boi się wejść do klubu, bo wydaje jej się, że tam będą same szczuplutkie dziewczyny. Myśli, że źle wygląda, że będą się z niej śmiać. A tak wcale nie jest! Do klubu przychodzą panie w różnym wieku, o rożnych gabarytach. Nawet ostatnio była u mnie koleżanka, która stwierdziła, że jak to tak wygląda, jak ludzie tak świetnie się bawią, to ona też chce chodzić. Trzeba przyjść, zobaczyć i pozbyć się wstydu, a później już poleci. Ważne też jest dopasować do siebie zajęcia. Ja uwielbiam wszelkie związane z tańcem, gdzie mogę się wyszaleć, wyrzucić z siebie emocje. Niektóre kobiety potrzebują zajęć siłowych, żeby poprawić kształt sylwetki. Do zrzucenia kilku kalorii dobre będą zajęcia w ruchu. Niektórzy wolą zajęcia grupowe jak spinning czy taniec, a niektórzy indywidualne jak bieżnia. Nie ma reguły, każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Myślę, że nasza chęć do aktywności zależy od tego, co się robi w dzieciństwie i młodości. Ja od zawsze miałam kontakt ze sportem i to zostało we mnie do dzisiaj. Najgorsze są dzisiejsze dzieci i młodzież, które widzą tylko komputer, telewizję i nie chcą robić nic więcej. Mój syn uprawia sport, ale ma wielu kolegów, którzy świetnie znają wszystkie filmy i gry komputerowe, a jak mają iść zagrać w piłkę, to jest to dla nich olbrzymi wstyd i problem. To jest tragedia! Syn próbował trochę piłki nożnej, trochę karate, a wyszło, że świetnie radzi sobie z pływaniem. Jest tyle tego wszystkiego, że trzeba próbować i słuchać dzieci, a niekiedy trochę ich popychać do tej aktywności. Na pewno dziecko znajdzie coś dla siebie i będzie miało to zaszczepione do końca życia.

- Jak ważna w treningach jest rola instruktora?
- Bardzo ważna. To my musimy wyłapywać leniuszków i wiedzieć, jak ich zmotywować do pracy. Są osoby, które na pierwszych kilku zajęciach chcą być traktowane jak powietrze. My im na to pozwalamy i jedynie delikatnie korygujemy błędy, kiedy mogą one spowodować kontuzję. A jak widzę, że jakaś pani przez dłuższy czas nie radzi sobie na moich zajęciach, to zachęcam ją do innych, a czasami panie, np. ze spinningu przenoszą się do mnie. Trzeba współpracować z instruktorami, a nie twierdzić, że moje zajęcia są najlepsze, bo to bzdura. Dla każdego dobre jest coś innego!

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska