SPORT DLA KAŻDEGO
SPORT DLA KAŻDEGO
Jujitsu - sztuka miękkiego ustępowania, która powstała i rozwinęła się w Japonii, jako system bojowy samurajów (bushi). W swej technicznej podstawie obejmuje rzuty, uderzenia, dźwignie, kopnięcia, podcięcia, duszenia, naciski, kontrolowanie energii. - To sport dla każdego. Zapewnia ogólny rozwój fizyczny, rewelacyjnie poprawia kondycję, daje pewność siebie. Trenować mogą i dzieci i osoby starsze - zachęca Grzegorz Biegański z sekcji Jamniuk Gorzów, trener Aleksandry Dopierały.
- Ile ważysz?
- 55 kilogramów.
- Bez urazy, ale nie wyglądasz na fighterkę, która potrafi założyć dźwignię, wyprowadzić kopniaka w nos i jest w tym najlepsza w Polsce i druga na świecie.
- (śmiech) Wiem, wiem, wszyscy mi to mówią. Ale to mój atut, przeciwniczki nie spodziewają się trudnej przeprawy. No i długie nogi to moja kolejna zaleta. Wszystkim bardzo przeszkadzają moje kopnięcia. Turniejowe rywalki po przegranych walkach czasami w żartach mówią mi, że gdybym je trochę obcięła, to na pewno by ze mną wygrały.
- Mówisz o tym z uśmiechem, a wiem, że podczas walk nie ma pozorowanych uderzeń, tylko pierzecie się na ostro. Podobno sama niedawno miałaś solidnie obity nos...
- Zgadza się. Ale to ryzyko wpisane w sport. Poza tym w czasie walki nie czuję bólu. On przychodzi dopiero po wszystkim. Czuję za to swoje dobre kopnięcia, bo po każdym mam przez ułamek sekundy piekielną satysfakcję, że doszło.
- Jak zaczęła się twoja przygoda z jujitsu?
- Zupełnie przypadkiem. To znaczy zawsze podobały mi się sceny walk w filmach. Mama wiedziała, że myślę o zapisaniu się do jakiejś szkoły. W 2005 roku przechodziła obok plakatu, przeczytała ogłoszenie o naborze do szkoły jujitsu, zapisała mnie i tyle.
- Tylko wiesz, od zapisania do medali długa droga. Ja w swoim życiu byłem w szkole pływackiej, potem chodziłem na karate i jakoś wicemistrzem świata nie jestem.
- Jestem zodiakalnym Baranem. Jak coś zaczynam, to trwam w tym, chcę być najlepsza i nie odpuszczam. Do tego tak po prostu spodobały mi się te zajęcia. Dały mi i wciąż dają mnóstwo frajdy. Gdy jeszcze okazało się, że nieźle sobie radzę i obijam kolejne rywalki, wciągnęło mnie na dobre.
- To wymagający sport?
- Jeśli chce się trenować rekreacyjnie, to nie. Ale jeśli ktoś myśli o poważnych zawodach, trzeba się namęczyć. Trenuję tak naprawdę codziennie, tyle że w poniedziałki i środy nie mam zajęć w hali. Wtedy biegam, pływam, ogólnie dbam o kondycję. Specjalnej diety nie stosuję, ale dbam o siebie: nie jem po 18.00, nie zapycham się fast foodami. Chociaż przed tą rozmową byłam na pizzy. Hm... Uznajmy, że to nie fast food, OK?
- Jesteś groźna, zgadzam się bez szemrania... Na osiedlu wiedzą, czym zajmujesz się po szkole?
- Nie wiem, chyba tak.
- Zdarza się, że ktoś, choćby w żartach, chce sprawdzić twoje umiejętności?
- Chyba się boją... A tak na poważnie: nie miałam takiej sytuacji i mam nadzieję, że będę walczyła tylko na zawodach i treningach. Choć nie kryję, że kilka lat treningów dało mi taką fajną pewność siebie. I nie tylko na ulicy, ale też generalnie w życiu. Ale przyznam się, że śni mi się czasami jakiś uliczny atak. I zastanawiam się, czy dałabym radę facetowi... W sumie jesteście silniejsi, ale ja ma za sobą lata ćwiczeń i trochę umiejętności. Nie ciekawi mnie jednak, by to sprawdzić.
- Jeszcze jakieś zalety jujitsu i treningów?
- Dzięki temu, że nieźle mi wychodzą kopnięcia i uderzenia, zwiedziłam kawałek świata. Słowenia, Serbia, Grecja, Niemcy, Węgry, Austria... W ten weekend będę na Pucharze Słowenii. Trzymajcie za mnie kciuki! Marzę jeszcze o Francji. Bo zawody zawodami, ale przy okazji można zobaczyć coś niecoś. Jednak takie największe marzenie jest inne: chciałabym, żeby jujitsu stało się dyscypliną olimpijską. Mam nadzieję, że stanie się to jeszcze w czasie mojej zawodniczej kariery.
- No właśnie. Masz 18 lat. W Polsce w twojej kategorii wiekowej i wagowej nie masz już z kim walczyć, na Pucharze Europy byłaś trzecia, na mistrzostwach świata druga. Wygrywasz nawet z seniorkami. Twój szkoleniowiec mówił mi, że generalnie "łoisz, kogo chcesz i jak chcesz". Wytłumacz mi, czego ty się jeszcze możesz nauczyć na treningach?
- Fakt, są momenty, że chciałabym już zakończyć ćwiczenia, ale wtedy trener wymyśla coś nowego, innego, ucieka od rutyny. A jeśli chodzi o naukę - ćwiczę to, co umiem, szlifuję najdrobniejsze szczegóły i cały czas poznaję nowe techniki. Nie mam czasu spoczywać na laurach. I mam nadzieję, że przez najbliższe lata będę coraz lepsza. Marzy mi się, by w naprawdę dorosłym życiu ciągle być blisko jujitsu. Tym bardziej, że wspiera mnie w tym rodzina i mój chłopak Jarek. To dla mnie strasznie ważne, że kibicują mi i pomagają.
- Wszystko ładnie i pięknie, ale tak sobie myślę: walczycie na macie, targacie sobie te szlafroki, szarpiecie się, okładacie nogami i rękami... To chyba mało kobiecy sport.
- (śmiech) Można o tym dyskutować. Jednak zapewniam, że kobiece walki są czasami ciekawsze od męskich. Jest w nas więcej uporu, zacięcia, jesteśmy bardziej zadziorne, krzyczymy w czasie walki, nie odpuszczamy. To sport dla każdego. Oczywiście jeśli się go pokocha.
- Dziękuję.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?