Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ma prawo do leczenia

SYLWIA DOBIES 076 835 81 11 [email protected]
Aleksander jest od pół roku sparaliżowany. Potrzebuje intensywnej opieki medycznej. Tymczasem jego matka nie może znaleźć dla niego lekarza pierwszego kontaktu. Wszyscy jej odmawiają.

- Syn pracował na budowie w Niemczech na czarno - opowiada matka 34-letniego mężczyzny, Stanisława Glińska. - We wrześniu ub. roku spadł z rusztowania i uszkodził sobie kręgosłup. Choć nie miał ubezpieczenia, w niemieckiej klinice został za darmo zoperowany. Ma sprawną tylko jedną rękę. Lekarze dawali mu 95 procent szans na to, że będzie chodził. Problemy zaczęły się po przewiezieniu syna do Polski. Tutaj nie ma mowy o żadnej rehabilitacji, bo nikt nie chce nawet zaoptować go do lekarza rodzinnego.

Ma prawo do leczenia

Pani Stanisława, zaraz po powrocie syna do domu, poszła do przychodni Astra-Med, gdzie kiedyś się leczył. Gdy wyjaśniła, w jakim jest stanie, usłyszała, że musi poszukać lekarza gdzie indziej, bo tutaj wszyscy medycy mają komplet pacjentów. Pod tym samym pretekstem odprawiono ją też z Konsylium.
- Syn jest ubezpieczony przez MOPS i należy mu się opieka lekarska, ale lekarze rodzinni chętnie przyjmują deklaracje osób zdrowych, ale poważnie chorego nikt nie chce - uważa S. Glińska. - W przychodni Astra-Med leczy się cała nasza rodzina, więc poprosiłam, żeby wpisali Aleksandra w miejsce drugiego syna.
Okazało się jednak, że rezygnację z usług lekarza młodszy syn musi podpisać osobiście. Jest to niemożliwe, bo nie ma go w kraju.
- Aleksander po tylu miesiącach bez rehabilitacji jest cały w odleżynach - twierdzi S. Glińska. - Jest w kiepskim stanie psychicznym, nie chce jeść. Jedyny kontakt jaki ma z lekarzem, to z tym z pogotowia, które wzywam raz na dwa tygodnie, gdy mu trzeba cewnik zmienić. Pani doktor, która była tu wczoraj powiedziała, że to skandal, że syn nie ma lekarza rodzinnego.

Miejsce się znalazło

Kierownik przychodni AstraMed Ryszard Kurasiewicz powiedział, że odmówił przyjęcia mężczyzny, ponieważ wszyscy czterej zatrudnieni lekarze pierwszego kontaktu mają komplet pacjentów.
- Rozumiem, że jest to szczególna sytuacja, dlatego jutro porozmawiam z lekarzem, którego zamierzam przyjąć na pół etatu i jeśli pani Glińska przyjdzie po południu, to będę mógł jej pomóc - zapewnił R. Kurasiewicz. - Błędne są przypuszczenia, że przychodnia nie chce zaoptować ciężko chorego pacjenta ze względu na koszty. Skierowania do specjalistów nic nas nie kosztują, bo są rozliczane bezpośrednio między nimi a NFZ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska