Maciej M. nie zgadza się na dożywocie

Sprawa jest poważna, w grę wchodzi wyrok dożywotniego pozbawienia wolności, dlatego sąd musi się zastanowić nad swoją decyzją - mówił po rozprawie w zeszły czwartek Janusz Jaromin, sędzia Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. Skład orzekający dał sobie tydzień na ogłoszenie wyroku. Jego publikację zapowiedziano na czwartek 20 października.

Od nieprawomocnego wyroku dożywocia, który zapadł pod koniec marca tego roku w gorzowskim Sądzie Okręgowym, odwoływał się obrońca Macieja M. Kwestionował on uznanie motywacji sprawcy jako „zasługującej na szczególne potępienie”.

Głośne zabójstwo odkryte w styczniu 2015 r. odbiło się szerokim echem w całym kraju. - Jak można zabić własnego ojca? - załamywała ręce jedna z mieszkanek ul. Świerczewskiego, gdzie rozegrała się zbrodnia. Jej scenariusz jest przerażający. W nocy z 21 na 22 stycznia 2014 r. Maciej M. chwycił dwa związane ze sobą odważniki do sztangi i zaatakował nimi śpiącego ojca. Bogdan M. próbował się bronić, ale nie miał szans w starciu z wysportowanym synem oraz pomagającym mu kolegą Remigiuszem S. Decydujący cios zadał 57-latkowi syn, łamiąc mu kark. Mężczyźni ukryli ciało w piwnicy. Zabrali ofierze kilka tys. zł.

Zdaniem prok. S. Dudziaka, Maciej M. zasłużył na surową karę, a Sąd Okręgowy i tak potraktował go liberalnie nie podnosząc pułapu czasu, po którym będzie mógł wyjść na wolność (o co wnioskował oskarżyciel). Wkrótce okaże się, czy sąd apelacyjny przyzna mu rację i czy wyrok dożywocia z możliwością zwolnienia po minimum 25 latach uprawomocni się.

Remigiusz S. w marcu został skazany na 12 lat więzienia. Nie odwoływał się od wyroku.

Prok. Dudziak:
Motywacja Macieja M. z całą pewnością zasługuje na szczególne potępienie. Powodem, dla którego zabił ojca była m. in. chęć zagarnięcia jego oszczędności.