Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Malinowski: Nigdzie się nie ruszam!

Paweł Tracz 0 95 722 69 37 [email protected]
Ma 31 lat, 185 cm wzrostu, napastnik. Wychowanek Zewu Dąbroszyn, potem grał m.in. w Stilonie i GKP Gorzów, Lechu Poznań, Dyskobolii Grodzisk Wlkp., Pogoni Świebodzin, Toromie Torzym, Czarnych Browar Witnica. Od 2006 r. ponownie w GKP, którego w poprzednim sezonie jako kapitan wprowadził do pierwszej ligi. W rundzie jesiennej wystąpił w 14 meczach, zdobył trzy gole.
Ma 31 lat, 185 cm wzrostu, napastnik. Wychowanek Zewu Dąbroszyn, potem grał m.in. w Stilonie i GKP Gorzów, Lechu Poznań, Dyskobolii Grodzisk Wlkp., Pogoni Świebodzin, Toromie Torzym, Czarnych Browar Witnica. Od 2006 r. ponownie w GKP, którego w poprzednim sezonie jako kapitan wprowadził do pierwszej ligi. W rundzie jesiennej wystąpił w 14 meczach, zdobył trzy gole. fot. Kazimierz Ligocki
Rozmowa z Maciejem Malinowskim, piłkarzem pierwszoligowego GKP Gorzów

- Jest pan ikoną gorzowskiego klubu, a tymczasem wiosną nie zobaczymy pana w barwach GKP...
- Dziś (rozmowę przeprowadziliśmy wczoraj - dop. red.) spotkałem się z prezesem klubu Sylwestrem Komisarkiem. Jesteśmy po słowie i do czerwca zostaję w Gorzowie. Niestety, o grze w lidze mogę zapomnieć, bo nowy trener Mieczysław Broniszewski nie widzi mnie w kadrze.

- Dlaczego?
- Zachowania szkoleniowca nie do końca rozumiem. Na jednym z pierwszych treningów zerwałem wiązadła. Po zdarzeniu trener nawet nie zamienił ze mną słowa, tak jakby nic się nie stało. O tym, że nie załapałem się do pierwszego zespołu, najpierw dowiedziałem się z mediów, a dopiero potem dostałem potwierdzenie na piśmie. Jak mogłem się załapać, skoro byłem kontuzjowany?! Uważam, że skreślenie zawodnika za urazy jest nie fair. Co gorsza, trener do tej pory nie powiedział mi prosto w twarz, że mam szukać sobie innego klubu.
- Co więc pan zrobi?
- Najważniejsze jest dla mnie zdrowie, dlatego priorytetem jest wyleczenie się do końca. Ale jestem już po wizycie u lekarza i otrzymałem pozwolenie na spokojne treningi. Dziś trudno powiedzieć, jak potoczą się moje losy. Nie wiem, może będę trenował z juniorami, może w którymś z okolicznych klubów.

- Takie rozwiązanie to raczej marnowanie czasu!
- Zgadzam się, że najbliższe miesiące mogą być najgorszym okresem w mojej karierze. Po co trenować, skoro nie będę w cyklu meczowym, który jest wykładnikiem formy? Może więc zacznę szukać sobie innego zajęcia? Przecież pół roku bez grania to bardzo dużo, zwłaszcza że nie mam 20 lat. Ale póki co, nigdzie się nie ruszam. Nowego klubu zacznę szukać dopiero wówczas, gdy się wyleczę, a w GKP nadal nie będzie dla mnie miejsca.

- Jak ocenia pan swoją postawę w rundzie jesiennej?
- Jestem niezadowolony, bo nie zawsze mogłem pokazać się z dobrej strony. Z powodu kontuzji kilka razy pauzowałem, bo jak nie Achilles, to kolano. Często grałem na własne życzenie i po jednym, dwóch treningach wychodziłem na mecz. Chłopaki się krzywili, ale trener Jakołcewicz we mnie wierzył i na mnie stawiał. Przykładem jest mecz ze Stalą Stalowa Wola, gdy wszedłem na dwadzieścia parę minut i strzeliłem gola.

- Zespół też nie zachwycił...
- Każdy myślał, że będzie lepiej. Był okres, że już złapaliśmy wiatr w żagle. Ruszyło do przodu, zrobiliśmy parę punktów i nagle coś pękło. Szkoda, bo gdyby nie te porażki, pewnie zostalibyśmy w starym składzie, ze starym trenerem.

- Przyszła jednak nowa miotła. Posunięcia kadrowe Broniszewskiego budzą jednak mieszane uczucia...
- Nowy trener ma swoją wizję budowy zespołu. Dostał wolną rękę i wymienił praktycznie całą drużynę. Z ekipy, która wywalczyła awans lub grała przez ostatnie pół roku została w zasadzie garstka. Nie mnie jednak oceniać, czy to dobrze lub źle. Ale czy ktoś pomyślał, co będzie jeśli, odpukać, GKP się nie utrzyma? Najemnicy odejdą do innych klubów, a chłopaków, którzy są związani z regionem i wypuszcza się ich teraz bez zająknięcia, ciężko będzie namówić do powrotu.

- Podobne roszady były przed rundą jesienną. Czym to się skończyło, doskonale wiemy...
- Plan był taki, że zostaje Jakołcewicz i ściągnie pięciu nowych. Ale przyszedł inny trener i przebudował zespół prawie w stu procentach. Czy to dobrze? Zgranie zawsze wymaga czasu. Boisko wszystko zweryfikuje i dlatego na ocenę przyjdzie jeszcze odpowiedni moment. Sercem będę z GKP, bo jestem związany z kibicami, klubem i miastem.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska