Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Murawski: - Moi chłopcy uwierzyli w siebie

Andrzej Flügel
MACIEJ MURAWSKI. Ma 36 lat. Jest wychowankiem Zrywu Zielona Góra. Później grał między innymi w Lechu Poznań, Legii Warszawa, Arminii Bielefeld, Arisie Saloniki. Były reprezentant Polski, uczestnik mistrzostw świata w Korei. Mistrz Polski z Legią w 2002 roku. Od czerwca 2009 trener Lechii
MACIEJ MURAWSKI. Ma 36 lat. Jest wychowankiem Zrywu Zielona Góra. Później grał między innymi w Lechu Poznań, Legii Warszawa, Arminii Bielefeld, Arisie Saloniki. Były reprezentant Polski, uczestnik mistrzostw świata w Korei. Mistrz Polski z Legią w 2002 roku. Od czerwca 2009 trener Lechii fot. Tomasz Gawałkiewicz
Trener Maciej Murawski mówi że jego zespół to chłopcy z Zielonej Góry. Dlatego walczą, nie poddają się. Im po prostu bardzo zależy.

- Wasze zwycięstwa to już nie przypadek. Pokonaliście kandydata do awansu, Zagłębie 3:0, po dobrej grze...

- Przez pierwszą połowę Zagłębie grało bardzo dobrą piłkę, było nam bardzo ciężko. Oni mieli sytuację, my nie.

Ale w drugiej wszystko się odmieniło. Jak to zrobiliście?

- Sprawiła to bramka zaraz na początku. Moi chłopcy czują się już pewniej niż kiedyś. Potem był drugi gol, czerwona kartka dla rywali, jeszcze jedno trafienie i zwycięstwo. My tak gramy na wyjazdach od dłuższego czasu, u siebie jakoś nie mogliśmy się przełamać. Zbyt szybko traciliśmy bramki, a potem odrobić jest bardzo ciężko. Na szczęście od kilku spotkań jest inaczej

- Widać wielkie zaangażowanie pana chłopaków. Walczą i nie poddają się...

- Oni zawsze chcieli. Czasem im nie wychodziło, czasem nie potrafili. Ale to są chłopaki stąd. Z Zielonej Góry i okolic. Im strasznie zależy. W zespole są potrzebni starsi zawodnicy. Tacy, którzy poderwą zespół do walki. Dziś mam Wojtka Okińczyca, do formy wraca Galdino. On w czasie pobytu w Brazylii nie grał w piłkę. Potrzebował czasu by dojść do formy. Już końcówkę jesieni miał dobrą, a teraz spisuje się świetnie. Tak więc jest większy spokój w tyłach. Okińczyc i Kojder strzelają bramki, mamy sytuacje.

- To, że są stad jest jakimś atutem?

- Kto wie czy nie największym. Przecież tu chodzą do szkoły, tu zaczynali kariery, niektórzy w LSPM inni w UKP, Zrywie czy w Spartakusie. To ich miasto. Nie wiem czy w Polsce, na szczeblu centralnym, jest taka drużyna jak nasza. Czyli wszyscy są młodzi i są wychowankami klubów z miasta

- Utrzymanie jest już bardzo blisko. Udowodni pan coś niedowiarkom?

- To prawda, jesteśmy na dobrej drodze. Ja wierzyłem od początku, mimo porażek, w ten zespół. Oni też uwierzyli. To bardzo ważne. Ale nie popadałbym jeszcze w optymizm. Przed nami kilka bardzo ważnych spotkań. Gramy dobrze, idzie nam, punktujemy, ale kryzys może przyjść w najmniej spodziewanym momencie. Ciągle jesteśmy w takiej sytuacji, że jakakolwiek kontuzja zawodnika może spowodować wyrwę i wielki problem. Tak więc z utrzymaniem jest blisko, ale i daleko.

- Nie martwi pana taka mała liczba kibiców na trybunach? Twierdzenie że ludzie przyjdą jak zespół będzie wygrywać, okazuje się mitem. Zwyciężacie, a trybuny nadal są puste...

- Martwi i to bardzo. Jestem trochę zaskoczony, że ludzie nie chcieli obejrzeć Zagłębia Sosnowiec. To bardzo dobry zespół. Mówię to od dawna. W Zielonej Górze jest potrzebny stadion piłkarski. Tu się źle ogląda. Dopóki będziemy grali na lekkoatletycznym, zawsze to będzie piknik, a nie mecz. Jeśli chcemy mieć futbol na dobrym poziomie, a mamy świetne szkolenie i wszelkie dane ku temu, to musi być inny obiekt. Do tego dobra drużyna i można myśleć o przyszłości.

- W jakiej kondycji jest klub?

- Powoli się podnosimy. Staramy się wydobyć z długów jakie zastaliśmy. To w jakiej jesteśmy kondycji widać gołym okiem. Nie mamy masażysty, trenera bramkarzy i wielu rzeczy, które są potrzebne w drugiej lidze. To nasz wybór, bo musimy oszczędzać, by wyjść na prostą. Jak się uda, trzeba będzie układać klub takim, jakim powinien być. Wierzę, że kiedyś w moim mieście będzie taki zespół, czyli Lechia, na którą ludzie chętnie przyjdą na stadion. Miasto buduje piękną halę i sam tam będę chodzić na Zastal, coraz ładniejszy jest stadion Falubazu, a wiadomo czym jest żużel dla tutejszych kibiców. Ale piłka nożna jest najpopularniejszą grą. Za nią kiedyś uganiali się wszyscy, ona może wychowywać. Wierzę, że w końcu się do niej zielonogórzanie przekonają.

- Myśli pan już co dalej? Słychać plotki że interesuje się panem kilka lepszych klubów. Ponoć ma pan już propozycję z GKP Gorzów?

- Nic nie wiem o propozycjach z innych klubów. Na razie skupiam się na tym co robię. Interesuje mnie najbliższy mecz i jego wynik. Tak jak obiecałem. Dopóki jestem, będę traktować tę pracę tak jak miałbym tu zostać do końca życia. Ciągle się uczę tego zawodu, mam dzięki chłopakom teraz okazję przeżywać miłe chwile. Uważam, że warto coś dla nich zrobić. Oni się odwdzięczą dobrą grą. Trzeba im stworzyć tylko warunki, bez jakichś kokosów. Jeśli tak będzie jest szansa żeby w przyszłym sezonie ten zespół grał jeszcze lepiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska