Lata nabywania doświadczeń
Pijarowski absolwent wrocławskiej Akademii Muzycznej, który swoje umiejętności doskonalił na międzynarodowych kursach mistrzowskich. Od 1974 roku był związany z Filharmonią Wrocławską – początkowo jako asystent dyrygenta, później jako II dyrygent. W 1974 roku zdobył I nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Dyrygenckim w Katowicach oraz specjalną nagrodę Orkiestry Filharmonii Śląskiej. Podczas kursów w Wiedniu, zetknął się bezpośrednio ze sztuką takich mistrzów batuty, jak: Herbert von Karajan, Leonard Bernstein, Georg Solti czy Claudio Abbado. W roku 1980 Marek Pijarowski został powołany na stanowisko dyrektora naczelnego i artystycznego Filharmonii Wrocławskiej i jednocześnie przejął obowiązki dyrektora artystycznego Festiwalu Polskiej Muzyki Współczesnej we Wrocławiu – obie funkcje pełnił do 2001 roku. W latach 2002-2005 był dyrektorem artystycznym Filharmonii Łódzkiej oraz I dyrygentem Filharmonii Krakowskiej., zaś 2007 do 2021 roku, był dyrygentem-szefem Orkiestry Filharmonii Poznańskiej. Wielokrotnie koncertował za granicą, prowadząc polskie i zagraniczne orkiestry.
Moniuszko z ... hinduskim akcentem
Koncert otworzyła uwertura do opery „Paria” - Stanisława Moniuszki.
To ostatnie ukończone dzieło Stanisława Moniuszki, mające swoją premierę 11 grudnia 1869 roku w Teatrze Wielkim w Warszawie, na 3 lata przed śmiercią kompozytora. Libretto autorstwa Jana Chęcińskiego zostało oparte na motywach tragedii Casimira Delavigne'a pod tym samym tytułem.
- jak podaje encyklopedia muzyki.
Delavigne napisał pieśń "La Varsovienne", która została przełożona przez Karola Sienkiewicza i znana jako "Warszawianka 1831 roku". Opera "Paria" dziej się w Indiach i nawiązuje do, a jakże, tragicznej miłości mężczyzny pochodzącego z hinduskich nizin społecznych (parias) oraz kobiety - córki bramina, pochodzącej z kasty wyższej. Jak wiemy, system ten funkcjonuje w Indiach do tej pory. Premiera ostatniej opery Stanisława Moniuszki odbyła się 11 grudnia 1869 roku w Warszawie. Kompozytor wzbogacił mocno warstwę perkusji oraz dętych drewnianych, próbując naśladować muzykę orientalną. Uwertura, która zabrzmiała w Filharmonii Zielonogórskiej, śmiało mogłaby stanowić tło muzyczne dom niejednego filmu i zupełnie nie przypomina moniuszkowskich hitów jak "Halka" czy "Straszny dwór". To dzieło wyjątkowo dojrzałe i z pewnością za rzadko grane w Polsce.
Beethoven z zamkniętymi oczami i jazz na koniec
Po uwerturze, sceną i sercami słuchaczy zawładnął światowej sławy pianista - Piotr Sałajczyk.
To pianista, kameralista, pedagog. Przez krytyków zaliczany do grona najwybitniejszych polskich wykonawców swojej generacji. Laureat nagrody fonograficznej Fryderyk oraz nagrody Orfeusz, przyznanej „za wybitne kreacje wykonawcze muzyki polskiej”. Artysta został nominowany do Paszportów Polityki „za wrażliwość i inteligencję, z którymi podchodzi do zapominanego na naszych estradach repertuaru”, a w kręgu jego zainteresowań pozostaje zarówno muzyka najnowsza jak i nieznana muzyka polskiego romantyzmu.
- jak sam podaje na swojej stronie artysta.
Sałajczyk wykonał IV. koncert fortepianowy G-dur op. 58 - Ludwiga van Beethovena. Dzieło powstało w latach 1805-1806. Beethoven osobiście był solistą, w publicznym prawykonaniu w ramach koncertu 22 grudnia 1808 roku w wiedeńskim Theater an der Wien i z uwagi na postępującą u niego głuchotę, był jednym z ostatnich jego występów za fortepianem. Z uwagi na zupełnie inną, niż typowa klasyczna formę, przez wielu uważany jest również za jeden ze "szczytów wykonawczych" repertuaru pianistów. Solista wieczoru, znakomicie sobie poradził z tak wymagającym koncertem i sam Beethoven byłby z niego dumny. Nie obyło się bez dwóch bisów, pierwszy raczej klasyczny, za to drugi - "Preludium nr 1" - Georga Gershwina pięknie nawiązał do kolejnego utworu wieczoru.
Muzyka etniczna ze słowiańską duszą
Na deser, maestrio Pijarowski zadyrygował IX. symfonią e-moll op. 95 „Z Nowego Świata” - Antonín Dvořáka. To arcydzieło muzyki romantycznej tego czeskiego kompozytora. Powstało podczas pobytu Czecha w Stanach Zjednoczonych w latach 1892–1895, który oddał w nim charakter Stanów Zjednoczonych końca XIX wieku. W symfonii usłyszeliśmy elementy muzyki rdzennie amerykańskiej, a także chwytające za serca – solo rożka angielskiego, w drugiej części, które z powodzeniem wykonała Sonia Nowak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?