Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magiczny zapach książek sprawił, że z bezrobotnej stała się bizneswoman

Michał Kurowicki 68 387 52 87 [email protected]
- Praca w księgarni daje mi dużą satysfakcję - mówi Anna Weiss. – Jest wyciszająca, a wokół mnie unosi się magiczny zapach książek.
- Praca w księgarni daje mi dużą satysfakcję - mówi Anna Weiss. – Jest wyciszająca, a wokół mnie unosi się magiczny zapach książek. fot. Michał Kurowicki
- Na początku nie wiedziałam, gdzie mam się podziać w urzędzie pracy - mówi Anna Weiss. - Jednak w końcu mi się udało i dostałam dotację na otwarcie księgarni. Jako osoba bezrobotna nie traciła ani chwili, było warto!

- Gdy odeszłam z pracy pozostał żal, że jest się już bez książek - opowiada Anna Weiss, od roku właścicielka księgarni przy ul. Muzealnej w Nowej Soli. - Wtedy siedziałam dużo i sprawdzałam w Internecie ostatnie nowości na rynku wydawniczym. Dzięki temu byłam na czasie, wiedziałam, kto i co wydał. Ciągle jednak czułam jakiś niedosyt. Brakowało mi... zapachu i dotyku książek.

Anna po czterech latach spędzonych w innej nowosolskiej księgarni, odeszła z niej razem z koleżanką Gabrielą Szulc. Po raz pierwszy w życiu została osobą bezrobotną. - Nawet nie wiedziałam, gdzie mam się podziać w urzędzie pracy - wspomina. - A niektórzy widziałam, że czują się tak swobodnie jakby tam mieszkali. Jednak z czasem także świetnie poznałam ten budynek, bo ciągle musiałam tam przychodzić i coś załatwiać. Starałam się o dotację na założenie własnej księgarni. W końcu się udało i urząd pracy przekazał mi prawie 19 tys. zł.

Anna przyznaje, że sama dotacja nie wystarczyłaby jej na otwarcie swojej księgarni. Potrzebny był też wkład własny. Najważniejsze jednak było to, że będąc bezrobotną nie siedziała z założonymi rękami, ale cały czas myślała jak poprawić swoją sytuację.

- Czas, który spędziłam w domu pozwolił mi na to, żeby wszystko dokładnie przeanalizować. Teraz, prawie po roku biorąc te analizy pod uwagę widzę, że wszystko mi się sprawdziło - mówi z zadowoleniem Anna. - Robiąc biznes plan pisałam, że zatrudnię pracownika i teraz pracuje u mnie moja koleżanka - wylicza. - Zrobiłam 10 tys. ulotek, potem rozwoziłam je z pomocą koleżanki po wszystkich możliwych szkołach i sklepach. Pomagali mi też chłopcy z mojego osiedla rozdając ulotki na ulicach.

Swoją własną księgarnię Anna otworzyła na początku maja ub. roku, bo to dobry czas na start w tej branży, która rządzi się sezonami.

- Zaraz zaczynał się czerwiec, sezon nagrodowy, kiedy szkoły zakupują książki na nagrody - tłumaczy Anna. - Za chwilę, już w lipcu zaczyna się sezon podręcznikowy, który trwa aż do końca września. Po nim trochę słabszy jest listopad, bo na Wszystkich Świętych wydatki skierowane są gdzie indziej. Potem wchodzimy w okres Bożego Narodzenia, ale wtedy to chyba wszystkie sklepy mają największy utarg - tłumaczy dalej.

- Styczeń to sezon na kalendarze. Po nim luty to sezon zakochanych, bo wtedy wypadają Walentynki. Najciszej jest w marcu i kwietniu, martwym sezonie. Dlatego najlepiej otworzyć księgarnię w maju, sezonie komunii świętych i tak właśnie zrobiłam - dodaje Anna.

- Cieszę się, że mamy już swoich stałych klientów - opowiada. - Okazało się, że analiza zrobiona przeze mnie całkowicie się sprawdziła, a sezon podręcznikowy przyniósł jeszcze większe obroty niż się spodziewałam.

Na klientów ze ściany spogląda namalowany Kubuś Puchatek. To pomysł na ułatwienie dla rodziców z dziećmi. Dzięki temu mogą spokojnie wybierać książki, a ich pociechy w tym czasie spędzają miłe chwile, w kąciku przygotowanym specjalnie dla nich. Mają tam swoją tablicę, na której chętnie malują. A Kubuś Puchatek czuwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska