Dosłownie przed chwilą obejrzałem film dokumentalny o propagandowej machinie Państwa Islamskiego. O wyszkolonej na Zachodzie kadrze i supernowoczesnym sprzęcie, który sprawia, że ekipy ISIS może z potencjałem Hollywood, jak to sugerowano w filmie, równać się nie mogą, ale za to z najlepszymi studiami telewizyjnymi spokojnie. I wszystko to nie tyle służy przekazywaniu informacji, ale agitacji - skąd my to znamy - rekrutacji nowych bojowników. Oczywiście nie jest to jakaś tam nowość, ale nowością dla mnie było pokazanie, jak fikcja przeradza się w prawdę. Autorzy tych filmów szeroką garścią korzystali z doświadczeń reality show, gier komputerowych i filmów fabularnych. Wprost porównywano sceny z filmu dżihadystów z jedną z odsłon „Piły” czy popularnej komputerowej „strzelanki”. Z tą różnicą, że leje się prawdziwa krew i pod-rzynane są prawdziwe gardła. Na koniec „labiryntówka”, w której dzieci rywalizują o to, które zabije większą liczbę szpiegów. Dziecko pociąga za spust, pada strzał i szpieg wpada do wykopanego grobu. Mały dżihadysta nie jest wirtualny, jego ofiara również... Szok i niedowierzanie? Nie, to tylko pokazuje, jak łatwo w pogoni za propagandowym efektem posunąć się zbyt daleko...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?