Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mało miejsc dla maluchów w żłobkach i przedszkolach

Katarzyna Borek 0 68 324 88 37 [email protected]
Żłobek przy Wandy od lat ma po naborze pełne obłożenie. Wczoraj jego dyrektorka Renata Szylderowicz przyjmowała podanie o przyjęcie Leny, córeczki Beaty Grzybowskiej.
Żłobek przy Wandy od lat ma po naborze pełne obłożenie. Wczoraj jego dyrektorka Renata Szylderowicz przyjmowała podanie o przyjęcie Leny, córeczki Beaty Grzybowskiej. for. Mariusz Kapała
Nabór do przedszkoli i żłobków rozpoczął się dopiero w środę. Ale już wiadomo, że wiele maluchów… nie będzie przyjętych.

Urszula Wikierska, dyrektorka "Wisienki" była cała w emocjach. Właśnie zaczął się nabór do miejskich żłobków i przedszkoli. Drogą elektroniczną, ale rodzice zasięgają informacji także bezpośrednio w placówkach. Tam stykają się z bolesną prawdą - chętnych jest więcej niż miejsc.

- Nie ma żadnych, ale to żadnych szans, byśmy przyjęli wszystkie maluchy. Już mamy ponad 100 podań, a możemy przyjąć zaledwie 44 dzieci - opowiada Wikierska.

Trzy miejskie żłobki już od kilku lat pękają w szwach. W zeszłym roku zabrakło w nich w sumie miejsca aż dla 221 dzieci! Wczorajszy dzień też był dla wielu rodziców początkiem zawodowej tragedii. Gdy wraz z końcem kwietnia skończy się nabór, wielu z nich zostanie na lodzie.

To dopiero początek

W przedszkolach największy szturm rodziców z podaniami dopiero przed nami.
- Ale już jest tłoczno. Tylko od rana do 13.30 rodzice złożyli 21 kart - opowiadała nam Monika Świątkowska, dyrektor "19" przy Batorego. Tu na przyjęcie mogą liczyć praktycznie tylko najmłodsi. W Zespole Edukacyjnym nr 12 na Chynowie u Witolda Gołdyńskiego też wolnych miejsc nie będzie.

Wszędzie nabór potrwa do końca kwietnia. Ale to wyścig, w którym liczy się tylko szczęście, bo kolejność składania podań nie ma żadnego znaczenia. Gdy chętnych jest więcej niż miejsc (w sumie w miejskich przedszkolach ta liczba wynosi 2 tys. 850), o przyjęciu zadecyduje komisja rekrutacyjna. W pierwszej kolejności do przedszkola przyjmowane są dzieci m.in. już chodzące do placówki, z rodzin zastępczych, samotnych albo niepełnosprawnych rodziców.

- Jestem zdrowa i mam męża, dlatego moja 3-letnia córeczka może nie być przyjęta! - wściekała się pod przedszkolnym gabinetem pani Agnieszka.

Dwa nowe przedszkola

- Z przedszkolami w mieście nie będzie aż tak źle, jak w poprzednich latach - uspokaja zastępca naczelnika wydziału oświaty Lidia Gryko. Po pierwsze przedszkolny korek może udrożnić… reforma oświaty.

Pozwala pójść do szkoły sześciolatkom - taką wolę wyraziło w Zielonej Górze już 47 rodziców. Część dotychczasowych przedszkolaków może przenieść się do zerówki w szkole, która jest bezpłatna.

- Robimy wszystko, by zmniejszyć skalę problemu. Od lipca otwieramy przedszkole przy Waszczyka na 50 dzieci - zdradza Gryko. - A przy Zachodniej od września powstanie placówka, która przyjmie 200 dzieci.

Nowe oddziały przedszkolne są już pewne. Niestety, jeśli chodzi o żłobki nadal będzie źle. Nie powstanie zaplanowana na 80 dzieci dodatkowa grupa w "Wisience". Nie zakończyły się bowiem prace adaptacyjne strychu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska