Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mały bohater uratował brata

Eugeniusz Kurzawa 68 324 88 54 [email protected]
Odważny i opanowany Szymek sprowadził pomoc dla młodszego brata, Kubusia. Na zdjęciu w towarzystwie pedagoga szkolnego Grażyny Zarzeczny.
Odważny i opanowany Szymek sprowadził pomoc dla młodszego brata, Kubusia. Na zdjęciu w towarzystwie pedagoga szkolnego Grażyny Zarzeczny. Paweł Janczaruk
Pół Sulechowa okrzyknęło go bohaterem. Gdy pies zaatakował jego brata, Szymek zachował zimną krew i pobiegł po pomoc. - Niesamowicie dojrzały! - uważa dyrektor "trójki". Wilczura od Kuby odciągnęli dwaj mężczyźni.

A było tak: - Podbiegam, patrzę, a tu czarny wilczur targa dzieciaka. To ja do zwierzaka i go za mordę. Chcę wyrwać mu chłopca z zębów, odganiam, pies do mnie... - Krzysztof Maligłówka, pracownik jednej z firm z ul. Leśnej opowiadał nam na gorąco, w poniedziałek, jak ratował chłopca zaatakowanego przez psa.

Było dramatycznie i dla dziecka skończyło się szpitalem w Zielonej Górze. - Chłopiec ma rany na całym ciele: brzuch, plecy, ręce, nogi, wszystko jest pogryzione. Z wyjątkiem twarzy - poinformowała nas Adriana Wilczyńska, rzeczniczka szpitala. Potrzebna była operacja.

Bohaterem okazał się Szymon (9 lat), brat siedmioletniego pogryzionego Jakuba. Zachował spokój i rozwagę. Pobiegł po pomoc tam, gdzie byli ludzie.
- W monitorze kontrolnym zauważyłem, że na plac zakładu wchodzi chłopczyk. Wyszedłem, pytam, czego chce. A on, żeby ratować brata - relacjonował Maligłówka. Pan Krzysztof pobiegł w kierunku wskazanym przez chłopaka. Gdy zobaczył, że pies gryzie chłopca rzucił się na pomoc.

W tym czasie na "pole bitwy" podjechał autobus szkolny. Chłopcy bowiem, jak codziennie, czekali w tym miejscu na podwiezienie do swej podstawówki.

- Nasz kierowca ratował chłopca! - panie z obsługi dworca PKS domagają się, żeby podkreślić rolę kierowcy Leszka Szymczaka. Też przyczynił się do uratowania chłopca.

- Leszek przyszedł tu do nas cały blady ze zdenerwowania, widzimy, że krew mu leci z ręki... - przekazuje Anna Kozak. - Mówił, że pies nieomal zagryzł dziecko, że zostało zawiezione na pogotowie...

Kierowca też ratował

Rozmawiamy z panem Leszkiem. Akurat jest w przychodni. Nie bardzo chce opowiadać. Do 14 grudnia zwolnienie lekarskie z powodu pogryzienia przez psa.

- Jak przyjechałem autobusem, chłopiec leżał na ziemi, a pies atakował - krótko przekazuje L. Szymczak. - Kazałem dzieciom z autobusu dzwonić na pogotowie i policję, a sam wyskoczyłem. Rzuciłem się, żeby pomóc mężczyźnie, który walczył ze zwierzakiem.

Szymczak stwierdza, że wszystko tak szybko się działo, że nie pamięta szczegółów. Utkwiło mu, że pies był uparty, wracał, atakował.

- Dopiero jak trafiłem go kluczem od kół, to uciekł na dobre - rzuca i puentuje: - Uważam temat za zamknięty.

- Wziąłem dziecko na ręce, do samochodu kierownika i od razu pojechaliśmy na pogotowie - przypomina Maligłówka.

- Szymek tego dnia przyszedł do szkoły, choć potem dyrektor poprosił, by odwieźć go do domu - przekazuje Grażyna Zarzeczny, pedagog szkolny z SP 3. - Byłam dla niego osobą pierwszego kontaktu, rozmawiałam, uspokajałam. Na drugi dzień trafił pod opiekę poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Pies pod obserwacją

- Zaopiekujemy się też Kubusiem, jak wróci ze szpitala - deklaruje dyrektor szkoły Romuald Modrzyk. Dyrektor pochwalił Szymka przed klasą, a korzystając z okazji święta Mikołaja, ufundował dla niego specjalną nagrodę za dzielność i odwagę.

- Uściskałem go jeszcze na stołówce - dodaje R. Modrzyk. - Chłopiec zaimponował mi odpowiedzialnym, dorosłym zachowaniem w tak dramatycznej sytuacji.

O braciach mówi dziś pół miasta. Ludzie wiedzą już, że dojeżdżają rowerami z Borynia na obrzeża Sulechowa, na ul. Leśną. Tam czekają na autobus szkolny, a rowery zostawiają w pobliskim gospodarstwie. W drodze towarzyszą im dwa domowe pieski, które potem wracają do domu.

Jak doszło do tego zdarzenia? Co się stało, że pies z gospodarstwa zaatakował Kubę? Nie wiemy. Ponoć zwierzak wyczuł kanapki w torbie chłopca. Ważne, że dzieci są pod opieką psychologów.

Policja szybko ustaliła, kto jest właścicielem agresywnego czworonoga. - To 63-letnia mieszkanka Sulechowa - powiedziała nam Lidia Kowalska, rzeczniczka zielonogórskiej policji. - Kobieta odpowie za niewłaściwie trzymanie psa i spowodowanie uszczerbku na zdrowiu. Grozi jej do dwóch lat więzienia.

- Po tym zdarzeniu mieliśmy wiele telefonów w sprawie wałęsających się psów - przekazuje komendant straży miejskiej Przemysław Micewicz. - Apeluję jednak, żeby nie dać się psychozie i nie traktować każdego psa jak agresora.
Pies, który pokąsał chłopca, jest pod obserwacją lekarza weterynarii I to on zdecyduje czy zostanie uśpiony.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska