Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małżeństwo Wieczorków wciąż nie może doprosić się remontu dachu

Marek Białowąs 68 324 88 53 [email protected]
- Czas ucieka, każdy deszcz obraca nasze mieszkanie w ruinę - mówi pan Feliks Wieczorek
- Czas ucieka, każdy deszcz obraca nasze mieszkanie w ruinę - mówi pan Feliks Wieczorek fot. Krzysztof Kubasiewicz
Ponad miesiąc temu informowaliśmy, że lada dzień skończy się dramat małżeństwa Wieczorków, których mieszkanie zalewane jest przez dziurawy dach. Do dziś jednak ekipa remontowa nie rozpoczęła prac.

Sprawę małżeństwa Wieczorków z Kożuchowa ,,GL'' pierwszy raz opisała w grudniu ub.r. Skromne mieszkanie komunalne od dawna zalewane jest przez nieszczelny dach. - Nie mogę doprosić się jego naprawy, kiedyś to sam wchodziłem na górę i kładłem kawałki papy, ale dziś już nie daję rady - opowiadał ,,GL'' pan Feliks.

Państwo Wieczorkowie to ludzie sporo po 80. Żyją w mieszkaniu ogrzewanym piecami w przedwojennym domu przy ul. 1 Maja. To mieszkanie bez łazienki, a ubikacja to starodawny ,,wychodek'' na podwórku. Małżonkowie domagali się naprawy dachu, jednak wspólnota mieszkaniowa nie zgodziła się na to. Jedna ze współwłaścicielek posesji stwierdziła, że nie stać ją na taki wydatek. Wtedy Feliks Wieczorek zgłosił się do gminy, aby ona rozwiązała problem.

- Od tego czasu, gdy pierwszy raz gazeta napisała o naszym problemie nic się nie zmieniło. Wiele razy chodziłem do urzędu miejskiego. Ostatnio wydawało się, sprawa będzie załatwiona. Była u nas w mieszkaniu jakaś komisja z urzędu i pan, który powiedział, że będzie naprawiał dach. Wyszli i nic się nie zmieniło. Po ostatnich deszczach zostaliśmy kolejni raz zalani. Ściany i sufity są mokre i zagrzybione - mówi F. Wieczorek. - Teraz są takie dziury w dachu, że nie daliśmy już rady wymieniać wiader, zalało też sąsiadkę z parteru. Dlatego zawiadomiliśmy o sprawie nadzór budowlany.

- Byliśmy gotowi do remontu, ale zawiadomienie przez państwo Wieczorków nadzoru budowlanego sprawiło, że musieliśmy powstrzymać rozpoczęcie prac - tłumaczy Adam Żyrolis, zastępca burmistrza Kożuchowa. - Musimy teraz czekać na wytyczne nadzoru, który określi zakres prac. Gdyby nie to, sprawa byłaby już załatwiona.

- Teraz wychodzi na to, że skarga w nadzorze budowlanym była błędem. Ale my czekaliśmy na reakcję urzędników taki długo - mówi pan Feliks. - Wychodzi na to, że nadzór budowlany trzeba było zawiadomić znacznie wcześniej. Teraz boję się każdego deszczu. Nie wiem, co to będzie jesienią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska