Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małżeństwo z Kożuchowa błaga o pomoc

Michał Kurowicki
- Od pół roku mój mąż Stanisław, który porusza się tylko na wózku inwalidzkim, nie może wyjść z domu! - załamuje się Teresa Ilkiewicz. - Wszystko przez to, że w styczniu prezes spółdzielni mieszkaniowej kazał zlikwidować podjazd dla niepełnosprawnych w naszej klatce schodowej.
- Od pół roku mój mąż Stanisław, który porusza się tylko na wózku inwalidzkim, nie może wyjść z domu! - załamuje się Teresa Ilkiewicz. - Wszystko przez to, że w styczniu prezes spółdzielni mieszkaniowej kazał zlikwidować podjazd dla niepełnosprawnych w naszej klatce schodowej. M. Kurowicki
- Prezes zlikwidował podjazd dla niepełnosprawnych w moim bloku. Czy ktoś go odbuduje!? - pyta Teresa Ilkiewicz. - Nie razie podjazdu nie będzie - odpowiada Mirosław Borkowski, prezes spółdzielni mieszkaniowej.

Stanisław Ilkiewicz od 12 lat ma przerwany rdzeń kręgowy. Porusza się jedynie na wózku inwalidzkim. Mieszka razem z żoną Teresą na parterze bloku przy ul. 22 lipca w Kożuchowie. Przez wiele lat żyli tam również ich synowie. To oni zawsze pomagali znieść wózek pana Stanisława po schodach.

Kilka lat temu synowie wyprowadzili się. Na szczęście przed dwoma laty spółdzielnia mieszkaniowa, specjalnie dla pana Stanisława zrobiła podjazd dla wózków inwalidzkich w jego klatce schodowej.

- Dzięki temu mogłam wychodzić z mężem na spacery - mówi Teresa Ilkiewicz. - To było dla niego bardzo ważne. Przecież nikt nie może cały czas siedzieć w domu! Chodziliśmy do parku. Tam mąż mógł porozmawiać z byłymi kolegami z pracy. Nasz świat zawalił się w styczniu tego roku - załamuje się Teresa.

- Jeden z lokatorów naszej klatki schodowej skręcił nogę, akurat w miejscu gdzie na schodach jest podjazd dla niepełnosprawnych. Kilka dni po tym wypadku prezes spółdzielni kazał zlikwidować podjazd. Od tego czasu mija już prawie pół roku, a mój mąż wciąż nie może wyjść z domu. Niech ktoś nam pomoże! - woła.

Pani Teresa nie jest w stanie sama wynieść wózka na zewnątrz. Cierpi na przepuklinę pachwinową i brzuszną. Przez 35 lat pracowała jako opiekunka PCK i pomagała innym. Dziwi się, że teraz nikt nie może im pomóc. Obecnie jest na emeryturze, ale jeszcze przez dwie godziny dziennie opiekuje się jedną starsza osobą. Na więcej nie może sobie pozwolić, bo cały czas musi być przy mężu.

Twierdzi, że w styczniu, gdy likwidowano podjazd przedstawiciele spółdzielni obiecali jej, że niebawem znowu wróci. Jeśli nie w tym samym miejscu, to od strony balkonu. Jednak mija już pół roku, a podjazdu ciągle nie ma.

Zapytaliśmy Mirosława Borkowskiego, prezesa kożuchowskiej spółdzielni mieszkaniowej, czy jest szansa na ponowne wybudowanie podjazdu? - Na klatce schodowej, w której mieszkają państwo Ilkiewiczowie było kilka groźnych wypadków - tłumaczy prezes.

- Dlatego większość lokatorów nie chce, żeby podjazd został ponownie odbudowany. Dostaliśmy w tej sprawie wniosek z podpisami większości lokatorów tej klatki schodowej. W związku z tym, na razie podjazdu tam nie będzie.

M. Borkowski powiedział nam też, że inne rozwiązanie, jakim jest wybudowanie zjazdu z balkonu także nie wchodzi w rachubę. Na przeszkodzie stoi znajdująca się tuż za balkonem skarpa.

- Proponowałem też pani Teresie pomoc konserwatorów z naszej spółdzielni - dodaje prezes. - Mogliby dwa razy w tygodniu znosić wózek pana Stanisława i później wnosić go z powrotem. Mam nadzieję, że zgodzi się na takie rozwiązanie. A jeśli chodzi o sam podjazd to na razie nie ma możliwości jego powrotu - kończy prezes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska