Od czterech lat, każdego wieczora i z rana, Jadwiga Kisielewska swoimi słowami dziękuje Bogu. Za to, że pozwolił jej przetrwać, że nie zabrał do siebie. Za każdy dzień dziękuje i za to, że może iść dalej.
- Raniutko otwieram oczy, spoglądam w okno i tak się cieszę, że na dworze pada deszcz, albo świeci słońce. - opowiada. - Potem wstaję, kilka ćwiczeń, śniadanko i jazda do roboty. Przy okazji podwożę syna, bo pracujemy w tym samym zakładzie.
Jadwiga jest księgową w dużej firmie w Zielonej Górze. Ma 57 lat i już dawno mogłaby przejść na emeryturę. Ale nie przeszła, bo nie chciała. - Mam ten komfort, że odejść mogę w każdej chwili. Tylko po co? Praca jest moim sensem, zwłaszcza teraz.
Gdyby nie codzienne dłubanie w cyferkach, za dużo myślałabym o chorobie. A tak myśleć nie mam czasu. Ja już nawet zapomniałam, że ten potwór w ogóle we mnie siedział!
Jak mała plamka
Potwór nazywa się rak. Cztery lata temu usadowił się w lewej piersi. - Jak to usłyszałam, to myślałam, że umrę ze strachu. Jakbym zapadła się pod ziemię, w takim byłam szoku. Nie chciałam wierzyć lekarzowi, który robił mi mammografię. Ale on bez ogródek powiedział, że to rak złośliwy i kazał natychmiast zgłosić się do poradni onkologicznej. Tam zrobili mi biopsję i niestety okazało się, że radiolog miał rację.
Szok Jadwigi był tym większy, że przecież badania robiła regularnie i wynik zawsze był pomyślny. Pierwszą mammografię przeszła dziesięć lat temu. - To było z okazji dnia kobiet - wspomina. - Zakład pracy nam zafundował. Od tamtej pory mammografię robię co dwa lata.
Zbliżał się termin kolejnych badań. Trzy miesiące wcześniej wymacała w lewej piersi zgrubienie. Nie dawało jej to spokoju. - Pamiętam dokładnie, to było 10 marca 2005 roku. Najpierw zrobiłam usg żołądka, bo mi niedomagał. Było w porządku. Na marginesie dodam, że moja mama zmarła na raka żołądka, stąd te moje obawy, że ja też...
Potem poszłam na mammografię i wtedy usłyszałam ten koszmarny wyrok.
Guzek był malutki miał zaledwie 9 milimetrów. Na zdjęciu wyglądał jak mała plamka z rozgałęzieniami. Jadwigę czekał zabieg.
Kto wie, co by się stało
Na stół operacyjny trafiła 13 kwietnia 2005 r. Takiego dnia żadna kobieta nie zapomni. To było w szpitalu w Sulechowie. - Operował mnie chirurg Bogusław Staniul, wspaniały człowiek - wspomina.
- Pytał, czy całą pierś mi usunąć łącznie z węzłami chłonnymi, czy tylko wyciąć guzek. Jeśli guzek, to czekała mnie jeszcze chemioterapia i naświetlania. No to poszłam na całość i kazałam usunąć pierś. Wolałam mieć raka z głowy, niż potem się z nim jeszcze ceregielić. Od tamtej pory mam spokój. Badam się regularnie i póki co jestem zdrowa. I wierzę, że tak będzie dalej.
Mówi, że rak ją zmienił. Zaczęła cieszyć się życiem, każdą chwilą. Zaczęła pomagać innym amazonkom: zagubionym tak jak ona była zagubiona. Wspiera je, podtrzymuje na duchu. Tak jak one kiedyś ją wspierały. Teraz spłaca ten dług. - Spotykamy się w klubie, śmiejemy, pijemy kawę... W grupie zawsze łatwiej iść dalej.
Jadwiga nie ma wątpliwości: to mammografia uratowała jej życie. - Gdyby nie te badania, kto wie, co stałoby się ze mną - mówi.
Badania mammograficzne
Bezpłatne badania mammograficzne kierowane są do kobiet w wieku 50-69 lat. Wystarczy zgłosić się z dowodem osobistym i książeczką RUM.
Od stycznia do listopada br z badań skorzystało w naszym województwie 23.966 kobiet.
Zajmujemy III miejsce w kraju, jeśli chodzi o procent kobiet, które zrobiły mammografię.
ZIELONA GÓRA
GORZÓW
ŻARY
NOWA SÓL
ŚWIEBODZIN
SULĘCIN
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?