Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy niepełnosprawnych dzieci założyły stowarzyszenie

(jan)
Pamiątkowe, pierwsze wspólne zdjęcie założycieli Kożuchowskiego Stowarzyszenia "Agos”. Mamy mają wiele planów na przyszłość.
Pamiątkowe, pierwsze wspólne zdjęcie założycieli Kożuchowskiego Stowarzyszenia "Agos”. Mamy mają wiele planów na przyszłość. Jakub Nowak
Mamy niepełnosprawnych dzieci założyły Kożuchowskie Stowarzyszenie "Agos". To pierwsza taka inicjatywa w gminie. Razem chcą walczyć o dobro swoich pociech.

Agnieszka Jaworska, mama 17-letniego Oskara: - To smutne, ale nie czujemy żadnego wsparcia dla naszych dzieci, żadnej wyciągniętej ręki. Zresztą, już chyba w każdym urzędzie nas nie lubią, bo ciągle o coś uparcie prosimy.

Ewelina Urbańska, mama 8-letniej Eli: - Dla urzędników nie liczy się niestety dobro dziecka, ale to, żeby tylko wszystko zgadzało się w papierach. To przykre...
Monika Korol, mama 15-letniego Wojtka: - Same musimy radzić sobie w gąszczu przepisów, same szukać pomocy dla naszych dzieci. Często zderzamy się jednak a urzędniczą ścianą...

Dorota Zacharczuk, mama 18-letniego Filipa: - Musiałyśmy przecierać szlaki w kolejnych instytucjach, walcząc niestety często o rzeczy oczywiste, które naszym dzieciom się po prostu należą...

Joanna Wołk, mama 9-letniego Huberta: Tak, jestem pyskata. I muszę taka być, muszę walczyć o dobro mojego dziecka. Bo jak nie ja, to kto...?
Wspomniane wyżej cytaty, to zaledwie drobna część wypowiedzi związana z problemami, z jakimi na co dzień muszą zmagać się matki niepełnosprawnych dzieci. - Każda z nas przerabia od lat właściwie to samo. Wieczne chodzenie po "opeesach", "pecepeerach", szkołach, kuratorium i urzędach, to ciągłe odbijanie się od nich, niczym piłeczki ping-pongowe... - opowiada pani Agnieszka. - Wszystkie, jako mamy niepełnosprawnych dzieci, mamy takie same problemy. To m.in. sprawiło, że postanowiłyśmy założyć stowarzyszenie i razem walczyć o dobro naszych pociech - dodaje kobieta.

Kożuchowskie Stowarzyszenie "Agos", bo tak nazywa się wspomniana organizacja, rozpoczęło swoją działalność zaledwie tydzień temu. Kilkanaście kobiet, wraz z terapeutkami, które na co dzień zajmują się ich dziećmi, spotkało się 24 czerwca w restauracji "Orzechówka", by oficjalnie zainicjować pierwsze takie w gminie stowarzyszenie.

- Nie posiadamy jeszcze żadnego lokalu, korzystamy więc z pomocy ludzi dobrej woli takich jak pani Alina Ciszka, która bezinteresownie użyczyła nam to pomieszczenie na spotkanie, czy takich osób jak Marek Kwaśniak, który pomógł nam przejść przez gąszcz przepisów związanych z zarejestrowaniem stowarzyszenia - opowiada pani A. Jaworska. - Na nazwę Agos trafiłam przypadkiem, gdzieś w internecie. Z greckiego oznacza "opiekun" - tłumaczy z kolei E. Urbańska.

- Jesteśmy tak naprawdę pierwszym tego typu stowarzyszeniem w gminie Kożuchów, którego działalność dotyczy niepełnosprawnych dzieci - mówi mi także M. Korol. - Razem chcemy działać dla dobra naszych dzieci. Jesteśmy otwarci na nowe osoby z gminy i oczywiście także na sponsorów, dzięki którym będziemy mogły w ogóle organizować np. turnusy rehabilitacyjne czy spotkania integracyjne dla dzieci - opowiada.
Na razie panie utrzymują się ze skromnych składek członkowskich. - Wierzę jednak, że uda się nam dotrzeć do ludzi dobrej woli. Zapewniam, że na pewno my, i nasze dzieci, odwdzięczymy się wszystkim, którzy zechcą nam pomóc w tej niełatwej drodze - dodaje A. Jaworska.

A nerwów i trudnych sytuacji na co dzień oczywiście nie brakuje. Ba, jest ich cała masa. Sama jednak, jak zaznacza, pomimo ciężkiej drogi, uważa się i tak za prawdziwą... szczęściarę. Szczęściarę, która ma niepełnosprawne, ale cudowne i kochane dziecko... - Pamiętam, jak kiedyś chłopcy Doroty zapytali dlaczego w ich rodzinie jest chory Filip, dlaczego chory jest mój Oskar... Dorota wymyśliła wtedy historię o tym, że Pan Bóg, wysyła zawsze swoje anioły, by sprawdziły w jakiej rodzinie będzie takim dzieciom najlepiej, gdzie będą otoczone miłością, radością... - opowiada wzruszona kobieta. - I dlatego mamy te dzieci. Dzieci, które odwzajemniają się tym samym, które śmieją się od ucha do ucha, dzieci, które są naszą siłą napędową... - dodaje. Historia każdego dziecka jest oczywiście inna, choć problemy, jak opowiadają mi mamy z gminy Kożuchów, są niemal wszędzie takie same.

Joanna Wołk, mama Huberta, który ma autyzm, wspomina, że przecierała niemal wszystkie rejonowe szlaki. Ostatecznie, po długich bojach, jej dziecko trafiło do Zielonej Góry i dziś jest z tego bardzo zadowolona. - Wcześniej miałam wiele różnych spięć, jestem zresztą dość pyskata, ale inaczej, będąc mamą niepełnosprawnego dziecka, nie można. Bo urzędnicy traktują nasze dzieci przeważnie jako kogoś, kto im po prostu przeszkadza - opowiada. Kobieta na szczęście nie dała sobie wejść na odcisk i udało się jej wywalczyć odpowiednie nauczanie dla swojego syna.

- Często starają się nas po prostu zniechęcić - mówi także Ewelina Urbańska, która sama miała niedawno ogromne problemy z posłaniem swojej córeczki do szkoły. Na początku planowała wysłać Elę do szkoły w Stypułowie, gdzie chodziła do przedszkola, jednak otrzymała decyzję odmowną. - Pewnie jakbym się "nie stawiała", to dziecko nie byłoby wykluczone ze swojego środowiska, ale cóż... Rozpoczynamy edukację w szkole nr 1 w Kożuchowie, już się zresztą szykuję na przeprawę, czytając różne publikacje i ustawy. Nie poddam się, bo wiem jak bardzo warto. Zresztą, jednym z głównych celów naszego stowarzyszenia jest wyrównywanie szans edukacyjnych oraz promowanie edukacji dzieci niepełnosprawnych - opowiada.

- Jednym z największych problemów, jeśli chodzi o edukację naszych dzieci jest to, że nikogo nie interesuje jak naprawdę wygląda nauka. Grunt, żeby się wszystko w dokumentacji zgadzało. To jednak jest tylko papier, który przyjmie wszystko, tymczasem większość nauczycieli i dyrektorów jest przerażona jak widzą nasze dzieci, bo nigdy nie miały z osobami niepełnosprawnymi zajęć. To my, jako rodzice musimy im pokazywać co trzeba zrobić, ale chyba nie o to tutaj chodzi - mówi A. Jaworska. - Dla większości jesteśmy po prostu jednym wielkim problemem. I z tym m.in. chcemy walczyć, to także ma być celem naszego stowarzyszenia - dodaje.
Warto jednak zaznaczyć, że dobrych ludzi wokół także nie brakuje. - Bardzo dziękujemy m.in. naszym terapeutom, którzy na co dzień zajmują się naszymi dzieciakami. To dzięki nim mogą się rozwijać - zaznacza kobieta.

Najbliższe plany? - Być może uda się nam zorganizować jakieś spotkanie integracyjne dla dzieci, w przyszłości może turnusy rehabilitacyjne. Wszystko oczywiście zależy od funduszy - tłumaczy pani Dorota. - Bardzo liczymy też na współpracę z naszym panem burmistrzem - zaznacza mi także na koniec Monika Korol. - Liczymy, że będziemy mogły liczyć na pomoc ze strony urzędu miasta... - dodaje.

Jak można się skontaktować ze stowarzyszeniem?

Jak się dowiedzieliśmy, za jakiś czas powinna ruszyć strona internetowa stowarzyszenia AGOS. Do tego czasu można się kontaktować poprzez e-mail:
[email protected] lub telefon: 604 595 533. W skład zarządu wchodzą: Agnieszka Jaworska, Monika Korol, Ewelina Urbańska oraz Dorota Zacharczuk

Chcesz pomóc?
Jak opowiadają nam mamy niepełnosprawnych dzieci z gminy, które założyły Kożuchowskie Stowarzyszenie "AGOS", działalność oraz dalszy rozwój organizacji będzie możliwa głównie dzięki pozyskanym środkom finansowym. - Dlatego będziemy bardzo wdzięczni za wszelkie wsparcie jak i pomoc w pozyskaniu środków na działalność naszego stowarzyszenia - opowiadają kobiety. Oto numer konta:
BZ WBK SA: 88 1090 2112 0000 0001 3054 0482

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska