Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy trudne przypadki

Katarzyna Borek
Jan Wilczyński. W szpitalu wojewódzkim w Zielonej Górze od 29 lat. W listopadzie wygrał  konkurs na stanowisko ordynatora oddziału ginekologiczno - położniczego, którego dotąd był zastępcą. Stanowisko oficjalnie objął 1 stycznia 2008 r. Żonaty, dwóch synów.
Jan Wilczyński. W szpitalu wojewódzkim w Zielonej Górze od 29 lat. W listopadzie wygrał konkurs na stanowisko ordynatora oddziału ginekologiczno - położniczego, którego dotąd był zastępcą. Stanowisko oficjalnie objął 1 stycznia 2008 r. Żonaty, dwóch synów. fot. Paweł Janczaruk
Rozmowa z doktorem n. med. Janem Wilczyńskim, nowym ordynatorem oddziału położniczo-ginekologicznego

- Na forum "GL" największa liczba wpisów dotyczy porodówki w Zielonej Górze.
- Nie ma co się dziwić, bo to największa porodówka w województwie. I jedyna również septyczna, na której rodzą ciężarne np. z HIV. W 2007 roku przyjęliśmy w sumie ponad 1.500 porodów. Zdarzają się nam także pacjentki spoza Lubuskiego.

- Ale część zielonogórzanek ucieka wam do Sulechowa czy Nowej Soli.
- Ucieka to niedobre określenie. Służba zdrowia już dawno realizuje pomysł Trójmiasta. Przecież do Sulechowa jedzie się 15-20 minut, krócej niż we Wrocławiu ze szpitala do szpitala. Poza tym tam często trafiają kobiety kierowane przez swoich lekarzy położników. Poród fizjologiczny, czyli normalny może się odbyć w każdym miejscu, nawet w domu.
Do nas trafiają trudniejsze przypadki, także ze szpitali rejonowych. Najczęściej wcześniaki, których jest coraz więcej.

- Jaki ma pan pomysł na porodówkę w Zielonej Górze?
- Ma być bardziej przyjazna. Lekarze i położne muszą zrozumieć, że obecnie ciężarne oczekują większego zainteresowania. Chcę, by szkoła rodzenia przyjmowała więcej chętnych. Obecnie pracuje na maksimum możliwości, a i tak są kolejki. Chcemy zwiększać liczb sal matki z dzieckiem z punktem mycia i pielęgnacji, by nie trzeba było nosić noworodków.
W 2008 roku wprowadzimy też porody znieczulane zewnątrzoponowo.

- Trzeba będzie za nie płacić?
- To sprawa do uzgodnienia z anestezjologami.

- Problemem zielonogórskiej porodówki jest to, że inny lekarz przyjmuje na oddział, inny odbiera poród.
- Taka jest specyfika dużych szpitali, że są pododdziały z indywidualną obsadą lekarską. Im większy szpital, tym gorzej wypada w rankingach medialnych. Najlepsze lokaty zajmują malutkie lecznice w małych miejscowościach. Z tym musimy się pogodzić, bo w zamian oferujemy wyższy standard medyczny.

- 31 stycznia wprowadzacie program kliniczny. Co da pacjentkom?
- Nie będziemy musieli odsyłać najcięższych przypadków do Poznania. Otworzymy też salę do laparoskopii oraz poradnię badań prenatalnych i cytogenetycznych. Myślę, że uda się to zrobić do końca 2008 roku. Z kolei na porodówce wprowadzimy system komputerowego nadzoru KTG, który będzie pomagał w analizowaniu zagrożenia życia płodu. Dziecko będzie w czasie porodu bezpieczniejsze. Na dyżurze ma być jednocześnie trzech lekarzy, by równoległe można było wykonać dwie cesarki. Po takim zabiegu kobiety będą trafiać na salę wzmożonego nadzoru anestezjologicznego, czego dotąd nie było.
Będziemy też tworzyć pododdział ginekologii operacyjnej. Tak, by po operacji onkologicznej pacjentka mogła u nas pozostać.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska