Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Manager brzmi bardziej cool

Grażyna Zwolińska 0 68 324 88 44 [email protected]
Marian Bugajski. Pracuje w zakładzie komunikacji językowej Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Zielonogórskiego. Jest nie tylko językoznawcą, ale też teoretykiem komunikowania i medioznawcą. Autor m.in. książki "Język w komunikowaniu”.
Marian Bugajski. Pracuje w zakładzie komunikacji językowej Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Zielonogórskiego. Jest nie tylko językoznawcą, ale też teoretykiem komunikowania i medioznawcą. Autor m.in. książki "Język w komunikowaniu”. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Rozmowa z prof. Marianem Bugajskim, językoznawcą, członkiem Komisji Kultury Języka Polskiego przy Komitecie Językoznawstwa Polskiej Akademii Nauk.

- Sorry, profesorze, że kolnęłam tak w ostatniej chwili, ale czy moglibyśmy mieć szybkie interwju o angielsko-amerykańskich naleciałościach w naszym języku? - Powiedziała pani "profesorze," a nie "panie profesorze". To trochę nie po polsku. Ta forma przyszła z Zachodu, chyba przez tłumaczenia filmów amerykańskich. W polskim języku jest "panie dyrektorze", "panie redaktorze"...

- Rozumiem. A więc, panie profesorze, dlaczego angielski i angloamerykański tak nas atakują?- To jest związane z dominacją ekonomiczną, cywilizacyjną i kulturalną. Zresztą proszę zauważyć, że kalkujemy nie tylko język, ale też zwyczaje, zachowania, mody, gesty. Polska kampania prezydencka także została zapożyczona z tej amerykańskiej.

.

- Ale czy nie odnosi pan wrażenia, że tej angielszczyzny jest ostatnio niebezpiecznie dużo?- Myśmy już przeżyli największą falę jej naporu. Już się z tym uporaliśmy. To, co się dało przyswoić, przyswoiliśmy. Kiedyś były czasy wpływów języka niemieckiego czy francuskiego. Przyszła pora na angielski.

- Nasz język jest prostu składanką?- Nie ma czystych języków. W polskim jest mniej więcej 2600 rodzimych słowiańskich jednostek leksykalnych. Reszta to te nawarstwione. Podobnie jest z innymi językami.

- I ta proporcja nie jest w polskim języku jakoś dramatycznie zachwiana?- Nie. Jedynym problemem może być groźba powstawania pewnych wyrw w systemie językowym. Pożyczki mogą powodować, że system staje się niewydolny. Może więc być w pewnym momencie zagrożone słowotwórstwo polskie. Ale jeśli zamiast zatelefonuj, powiemy kolnij (od angielskiego call), to widzimy, że w tym słowie są już polskie morfemy. Czyli jakiś pierwiastek został zapożyczony, ale nasz system językowy już go wchłonął, więc nie ma niebezpieczeństwa.

- A co z nazwami zawodów w ogłoszeniach o pracę. Są tam np. Key Account Manager, HR Business Partner, Junior Trade Marketing Manager, ale też np. Dyrektor Terytorium 2, kompletny dziwoląg.- Często takie angielskie nazwy to snobizm. Manager lepiej brzmi. Kierownik to takie pospolite. Ale bywa też tak, że są dziury pojęciowe, które trzeba wypełnić, bo nie ma polskiego odpowiednika. Weźmy "weekend". Były próby zastąpienia go polskim słowem, ale po co. Jeśli system językowy nie jest w stanie wytworzyć jakiegoś pojęcia, najprościej je zapożyczyć.

- Tak jak w informatyce? - Właśnie. To są zapożyczenia technologiczne, gdzie przejmujemy przedmiot, pojęcie i nazwę. Innego wyjścia nie ma.

- A co pan sądzi o tym, że dziś nikt już nie pisze życiorysu, ale CV? Nie składa podania o pracę, ale aplikację? I to najlepiej on-line.- Niebezpieczeństwo dla języka jest również wtedy, kiedy obce słowa zaczynają wypierać rodzime. Bo zapożyczenia mogą wzbogacać język, ale mogą też zubażać go, jak to mamy w tym przypadku. Zastępujemy polski wyraz obcym. Po co?

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska