Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[MANEWRY ZAPAD 2017] W czwartek ruszyły rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe Zapad 2017

Michał Kurowicki (AIP)
AP/EAST NEWS
Oficjalnie w rozpoczętych manewrach Zapad 2017 uczestniczy tylko 12,5 tysiąca żołnierzy rosyjskich i białoruskich. Zachód jednak twierdzi, że prawdziwa liczba zaangażowanych w te groźne ćwiczenia jest duża większa, a ich finał jest nieznany.

Scenariusz manewrów jest następujący: żołnierze, chodzi głównie o wojska powietrzno-desantowe ćwiczą odpieranie ataku grup dywersyjnych, które zaatakowały Białoruś, by odsunąć od rządów przywódcę kraju Aleksandra Łukaszenkę. Scenariusz zakłada, że sojusz rosyjsko-białoruski, czyli tzw. „Północni” walczą przeciw armii Wejsznorii, czyli „Zachodnim”. Ta wymyślona przez wojskowych kraina zajmuje region Białorusi i wspierana jest przez - także wymyślone na czas manewrów - Wesbarię i Lubienię, które znajdują się tam gdzie w rzeczywistości znajduje się Polska, Litwa i Łotwa.

Sześciodniowe ćwiczenia Zapad 2017 rozpoczęły się w czwartek. Żołnierze zgromadzą się na sześciu poligonach na Białorusi i trzech na północnym zachodzie Rosji, w tym w obwodzie kaliningradzkim oraz na Morzu Bałtyckim. W tych ćwiczeniach, które tak niepokoją Europę, weźmie oficjalnie udział 5,5 tys. żołnierzy rosyjskich i 7 tys. białoruskich. Jednak możliwe, że za Bugiem i nad Niemnem stoi nawet sto tysięcy wojska. Takie dane podały m.in. resorty obrony Niemiec i Ukrainy, mimo że dementują to Mińsk i Moskwa.

Główny trzon rosyjskich wojsk stanowią komandosi z 76 dywizji desantowo-szturmowej z Pskowa. To oni przylecieli najwcześniej na lotniska Białorusi. Ćwiczenia Zapad 2017 to nie tylko ludzie, to również nowoczesny sprzęt. W tych manewrach uczestniczy 250 czołgów, 200 pojazdów opancerzonych i 70 samolotów oraz 200 dział i wyrzutni rakietowych. Na Bałtyku trenuje flota złożona z dziesięciu okrętów wojennych.

Jak zauważyli zachodni specjaliści Rosjanie nie zdecydowali się na posłanie na manewry klejnotu armii, najnowocześniejszego czołgu T-14 Armata . Określa się go mianem najbardziej śmiercionośnego czołgu świata, który ma dysponować najlepszymi zabezpieczeniami przed minami i pociskami wroga.

Jeszcze manewry się nie rozpoczęły, a już wybuchł spór pomiędzy NATO i Rosją dotyczący liczby żołnierzy biorących w nich udział. - To demonstracja jedności i mocy Rosji. Nie ma co do tego wątpliwości. Wystarczy spojrzeć na siły, które biorą udział w manewrach Zapad 2017. To ponad sto tysięcy żołnierzy - powiedziała przed rozpoczęciem ćwiczeń Ursula von der Leyen, minister obrony Niemiec po spotkaniu ministrów obrony państw UE Tallinie. Jednak władze rosyjskie konsekwentnie podają inne, wymienione wyżej dane, mówiące o udziale w manewrach 12,7 tys. żołnierzy.

Czytaj także: Romuald Szeremietiew: Zapad 2017 to sygnał dla Polski, NATO i krajów bałtyckich

W sporze o liczby chodzi o ustalenia OBWE dotyczące konieczności zapraszania na manewry obserwatorów zagranicznych. Jeśli w manewrach bierze udział ponad 13 tysięcy żołnierzy, ich organizator musi zaprosić obserwatorów z zewnątrz. Odpowiednio gdy jest ich mniej niż 13 tysięcy, takich obserwatorów zapraszać nie musi. Dlatego do wypowiedzi niemieckiej minister od razu odniósł się Igor Konaszenkow, rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Rosji zaprzeczając podawanym przez nią informacjom o udziale aż stu tysięcy żołnierzy w manewrach.

Tysiące rosyjskich żołnierzy na terytorium Białorusi budzi oczywiste zaniepokojenie w państwach bałtyckich, na Ukrainie i w Polsce. To także poważny problem dla całego NATO. Nikt nie zna bowiem prawdziwych intencji Rosjan. Należy przypomnieć, że oprócz manewrów Zapad 2017 cały czas postępuje militaryzacja w obwodzie kaliningradzkim. Oficjalnie jest to odpowiedź na decyzję NATO ze szczytu z lipca 2016 r. w Warszawie o wzmocnionej obecności wojskowej w krajach tzw. wschodniej flanki sojuszu. Uzgodnienia te zaczęły być realizowane w styczniu 2017 r. Chodzi szczególnie o przybycie 4 tys. amerykańskich żołnierzy, których dowództwo znalazło się w Polsce i rozmieszczenie w państwach bałtyckich, Polsce i Rumunii czterech wielonarodowych grup bojowych w sile kolejnych 4 tys. żołnierzy.

W raporcie Ośrodka Studiów Wschodnich dotyczącym zbrojeń w rosyjskiej enklawie terytorialnej nad Bałtykiem „Obwód kaliningradzki 2016. Społeczeństwo, gospodarka, armia” czytamy m.in., że: ,, Już w październiku 2016 r. do brygady rakietowej w Czerniachowsku przerzucono zestawy systemów rakietowych Iskander-M o zasięgu 500-700 km. W tym samym miesiącu w pułku rakietowym w Donskoje rozmieszczono systemy rakietowe Bastion z manewrującymi rakietami przeciw okrętowymi Onyks o zasięgu 450-600 km (…) W planach jest zakończenie przezbrajania brygady rakietowej w Czerniachowsku w systemy rakietowe Iskander-M do końca 2017 r.”

Obserwatorzy z NATO zastanawiają się, jaki jest cel manewrów Zapad 2017. Czy Rosjanie chcą zastraszyć Europę, a prezydent Putin celowo gra i buduje atmosferę napięcia wokół ćwiczeń? Wielu zadaje też pytanie czy wkrótce na Białorusi nie powstanie rosyjska baza wojskowa?

Do sprawy odniósł się prezydent Łukaszenka. Na spotkaniu z ministrami obrony państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Narodowym w Mińsku stwierdził, że manewry nie mają na celu wywołania strachu u sąsiadów. Według jego słów połączone armie zamierzają przećwiczyć to samo, co trenują ich potencjalni przeciwnicy. Głównym zadaniem koalicji będzie doskonalenie obrony Białorusi przed agresją z zewnątrz.

Manewry Zapad odbywają się już po raz trzeci (wcześniej w 2009 i 2013 roku). Jednak mimo że to rutynowe działania, NATO ma na uwadze fakt, że dwie poprzednie wojny prowadzone przez Rosję rozpoczynały się właśnie od... manewrów. Tak było w Gruzji w 2008 roku i na Ukrainie w 2014 roku. Szczególnie zagrożone byłyby kraje nadbałtyckie, w tym Polska, w której wschodnią granicę chronią już oddziały USA. Intencje Rosjan nie są znane, a przed Zapad 2017 Ukraina zwiększyła już obecność swoich sił zbrojnych na północy kraju.

Istnieje również obawa, że po skończonych manewrach żołnierze nie wrócą do kraju, ale utworzą na terenie Białorusi bazę wojskową, mimo że wcześniej sprzeciwiał się temu Aleksandr Łukaszenka. Oznaczałoby to, że rosyjska armia byłaby tuż przy polskiej granicy. Oprócz manewrów „Zapad 2017” cały czas postępuje też militaryzacja w obwodzie kaliningradzkim. Oficjalnie jest to odpowiedź na decyzję NATO ze szczytu z lipca 2016 r. w Warszawie o wzmocnionej obecności wojskowej w krajach tzw. wschodniej flanki sojuszu.

We wrześniu, równolegle do manewrów ,,Zapad 2017” odbywają się największe od 20 lat manewry w Szwecji. Bierze w nich udział 19 tys. głównie szwedzkich żołnierzy oraz 1,5 tys. sojuszników z państw NATO w tym z USA. Ćwiczenia odbywają się m.in. w okolicach Sztokholmu i Goeteborga oraz na bałtyckiej wyspie Gotlandii.

Pod koniec września w Polsce, w okolicach Nowogrodu i Dęblina, odbędą się z kolei manewry Dragon, które organizowane są co dwa lata. Weźmie w nich udział 17 tys. żołnierzy i 3,5 tys. sztuk sprzętu wojskowego. To największe takie ćwiczenia na polskim terytorium w tym roku.

Janusz Korwin-Mikke: Polska powinna postawić na przyjaźń z Rosją

AIP/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: [MANEWRY ZAPAD 2017] W czwartek ruszyły rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe Zapad 2017 - Portal i.pl

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska