Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Jabłoński kupił sobie laptop za 8-10 pensji salowej

Ewelina Ryś 95 758 07 61 [email protected]
- Dobry laptop w największym zakładzie pracy w powiecie nie jest niczym wyjątkowym - uważa Marcin Jabłoński
- Dobry laptop w największym zakładzie pracy w powiecie nie jest niczym wyjątkowym - uważa Marcin Jabłoński Paweł Janczaruk
- Swoją działalność w szpitalu zaczął od zakupu laptopa za 8 tys. zł - napisał do nas Czytelnik. - Nie rozumiem, dlaczego to kogoś dziwi - mówi były marszałek, a od niedawna szefa lecznicy.

- Jestem pracownikiem słubickiego szpitala, więc bliskie mi są wszelkie sprawy związane z jego działalnością, szczególnie teraz, w okresie przekształceń - napisał Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Tyle mówi się o oszczędzaniu w tym trudnym dla szpitala okresie. Od lat oszczędza się na płacach ludzi, doszło nawet do tego, że najmniej zarabiający pracownicy (np. salowe) dostają poniżej krajowej płacy minimalnej. Ale ci najbiedniejsi tam pracujący ludzie potrafią zrozumieć, że należy zacisnąć pasa, że jeszcze trochę trzeba wytrzymać po to, by w przyszłości to oszczędzanie zaczęło procentować i zarówno oni, jak i pacjenci mieli lepiej. Niestety, nie potrafią zrozumieć tego wszyscy kolejni dyrektorzy, menedżerowie. I nie inaczej jest z nowym prezesem Marcinem Jabłońskim, który działalność w szpitalu zaczyna od jakże ważnej (w jego mniemaniu) decyzji o zakupie laptopa za bagatela 8 tys. zł. Sam Jabłoński zablokował kilka dni wcześniej wszelkie wydatki (łącznie z obiecywanymi pracownikom pieniędzmi za tzw. nadwykonania), a jednocześnie kupuje sobie drogocenne zabawki. Gdzie tu logika? - spytał Czytelnik, prosząc nas o zainteresowanie się sprawą.

W środę poszliśmy do gabinetu dyrektora szpitala w Słubicach (jest on też prezesem spółki, która od kwietnia poprowadzi lecznicę przekształconą w spółkę). Od razu rzucił się nam w oczy srebrny laptop firmy Apple na biurku. Spytaliśmy o cenę. - Dokładnie nie pamiętam, ile mógł kosztować, ale w granicach 7 tysięcy - odpowiedział Jabłoński.
- Czy kupno tak drogiego sprzętu, szczególnie w sytuacji, gdy szpital czeka reorganizacja, było konieczne? - dopytywaliśmy.
- Nie rozumiem, dlaczego kogoś to dziwi - stwierdził. - To dla mnie ważne i niezbędne narzędzie pracy. Dobry laptop w największym zakładzie pracy w powiecie nie jest niczym wyjątkowym. Ten komputer to bardzo ważny element systemu, jaki kupiono przed kilku miesiącami do szpitala za kilkaset tysięcy złotych. Zamierzam go skutecznie wykorzystać. Dotychczas tak nie było. W XXI wieku to naturalna rzecz. Będę starał się uczynić ze słubickiego szpitala nowoczesną lecznicę z wysokim poziomem świadczonych usług.
Sprawa laptopa poruszana jest też na naszym forum na www.gazetalubuska.pl. Pod wywiadem z Jabłońskim wpisali się Internauci.
- Właśnie nowy prezes rozpoczął modernizację sieci komputerowej w szpitalu i z tej okazji złożył zamówienie na laptopika w cenie 8 tys. zł. No cóż, prace biurowe wymagają mocnego sprzętu, szpital jest bogaty, więc prezes nowy gadżet musi mieć. Przypominam, że salowe nadal zarabiają po 800 zł miesięcznie - zauważył Lolo.

Jeszcze ostrzej sprawę skomentował Olo: - Dobrej klasy notek kosztuje 2,5 tys. zł, jeżeli on kupi droższy, sprawę trzeba oddać w ręce odpowiednich służb, to są nasze pieniądze!
Sprawdziliśmy: salowa z 20-letnim stażem zarabia w słubickim szpitalu 950 zł za rękę, z mniejszym stażem oczywiście mniej. Na laptop dyrektora musiałaby pracować 8-10 miesięcy.
Przemysława Szusta ze słubickiego sklepu komputerowego M-tech zapytaliśmy, czym różni się laptop za 8 tys. zł od tańszego. - Laptopy za 8 tysięcy zazwyczaj mają takie same parametry, jak te za 2,5 tysiąca. Do prac biurowych, obsługi dokumentów i multimediów wystarczy laptop za 2,5 - usłyszeliśmy. - W przypadku firmy Apple płaci się także za markę. Apple różni się od pozostałych producentów sprzętu komputerowego tym, że ma własny system operacyjny. Produkty tej firmy wyróżnia też atrakcyjny wygląd i trwalsza obudowa. W Polsce są mało popularne.
Jabłońskiemu zarzucano rozrzutność, gdy był marszałkiem województwa. Kontrowersje wzbudziły kosztujące ponad 133 tys. zł meble do jego gabinetu i sekretariatu. Prawie tyle samo kosztowało auto, którym poruszał się ówczesny marszałek. Najwięcej w urzędzie wydał też ze służbowej karty płatniczej - 39 tys.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska