Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Możdżonek. "Z najwyższego punktu widzenia": To był dobry rok polskiego tenisa

Piotr Rutkowski
Piotr Rutkowski
Marcin Możdżonek
Marcin Możdżonek
Iga Świątek była absolutną dominatorką w sezonie 2022
Iga Świątek była absolutną dominatorką w sezonie 2022 CHANDAN KHANNA/AFP/East News
Niewątpliwie tegoroczny sezon tenisowy przyniósł polskim kibicom wiele radości. Przede wszystkim ze względu na kapitalne występy Igi Świątek, ale i Huberta Hurkacza. Swoje trzy grosze dodali także: Magda Linette, Magdalena Fręch, Kamil Majchrzak czy deblista Jan Zieliński.

Szczególnie godne podkreślenia są dwa kolejne tytuły wielkoszlemowe autorstwa aktualnej liderki rankingu WTA. Najpierw wygrała Roland Garros, tracąc po drodze ledwie jedną partię, a potem jako pierwsza Polka w historii triumfowała w US Open. I gdyby nie jej dość niespodziewana porażka w półfinale WTA Finals w Teksasie, 21-letnia Polka chciałaby zapewne, by wszystkie turnieje odbywały się w Stanach Zjednoczonych... Raszynianka wygrała bowiem jeszcze m.in. w Indian Wells, Miami i San Diego. I na tym lista tytułów się nie kończy, mało tego kto by pomyślał przed sezonem, że Iga zanotuje serię 37 zwycięstw z rzędu, co jest najlepszym wynikiem w XXI wieku. Takiej passy nie miała nawet legenda Serena Williams.

Niezauważalny spadek Huberta Hurkacza

Hubert Hurkacz wprawdzie wygrał w tym sezonie tylko jeden turniej, na trawie w Halle, ale mimo to zakończy go w podobnym miejscu. Będzie bowiem dziesiątym tenisistą rankingu ATP, czyli ledwie oczko niżej jak przed rokiem. Wrocławianin miał jednak przy tym nieco szczęścia, z uwagi na fakt, iż w tym roku nie przyznawano punktów za Wimbledon, w którym to odpadł już w pierwszej rundzie… Można by rzec, że gdyby nie było turniejów wielkoszlemowych, wówczas Hubert byłby w okolicach pierwszej piątki na świecie. Niestety gorzka prawda o występach 25-letniego Polaka w tych najważniejszych imprezach tenisowych jest taka, że tylko raz osiągnął minimum ćwierćfinał. I na razie niewiele wskazuje na to, by miało się coś w tym aspekcie zmienić.

Cieszmy się z tego, co mamy, bo przed sukcesami Hurkacza polscy singliści byli bardzo nierówni, zwłaszcza mam tu na myśli Jerzego Janowicza, który nieraz przyprawiał nas o palpitacje serca. Hubert akurat jest dużo spokojniejszy, i może to właśnie ten jego specyficzny charakter sprawia, że potrafi wygrywać w spotkaniach do dwóch wygranych setów. Dłuższe mecze mu zwyczajnie nie służą. Często zresztą przegrywał pięciosetówki. Hubert jest jaki jest i tego zwyczajnie nie zmienimy. Radujmy się z tego, że jak ma swój dzień, to może wygrać z każdym, a szczególnie w Indian Wells czy Miami.

Najlepszy sezon w karierze deblisty z Warszawy

Ten rok przyniósł nam sukcesy deblowe, i nie mówię tu o Łukaszu Kubocie, dla którego był to jeden z najgorszych sezonów w karierze, ale o Janie Zielińskim. 26-latek z Warszawy zanotował pierwszy wielkoszlemowy ćwierćfinał w karierze (na US Open), do tego był w siedmiu półfinałach turniejów rangi ATP. Godny podkreślenia jest także jego ogromny skok rankingowy, z 96. pozycji zajmowanej na początku roku awansował na 34. miejsce. I wydaje się, że w przyszłym sezonie możemy mieć z niego jeszcze więcej pociechy. Kto wie, może nawet jakiś finał wielkoszlemowy?

A jak wypadły dwie Magdy?

Magda Linette w tym sezonie ponownie udowodniła, że potrafi rywalizować z czołówką światową. Wygrała chociażby z aktualnie drugą tenisistką rankingu WTA, Ons Jabeur. Miało to miejsce podczas Rolanda Garrosa. W przypadku poznanianki martwi jednak w dalszym ciągu brak powtarzalności wyników.

Magdalena Fręch może być bardzo zadowolona z tegorocznych rezultatów. Przebiła się do pierwszej setki (w lipcu zajmowała nawet 82. miejsce), osiągnęła po raz pierwszy trzecią rundę wielkiego szlema (na Wimbledonie). Do pełni szczęścia brakuje jej pewnego miejsca w głównej drabince Australian Open, stąd będziemy ją jeszcze oglądać w dwóch mniejszych turniejach.

Nie mogę nie wspomnieć o Kamilu Majchrzaku, który na początku sezonu zmagał się z kontuzją, ale powrócił mocniejszy. W Tokio przez większą część spotkania potrafił walczyć jak równy z równym z finalistą tegorocznego Wimbledonu, Nickiem Kyrgiosem. A niedługo potem wygrał turniej rangi challenger i dzięki temu może być niemal pewny startu w Australian Open. Kończąc, mam nadzieję, że przyszły sezon przyniesie nam co najmniej tyle radości co mijający.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marcin Możdżonek. "Z najwyższego punktu widzenia": To był dobry rok polskiego tenisa - Sportowy24

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska