Marcin wracał z Poznania od brata. Wsiadł do autobusu o 19.00. W Gorzowie miała go odebrać mama Halina (nazwisko rodziny do wiadomości redakcji).
Gonił, ale nie dał rady
Z relacji matki wiemy, że w Skwierzynie chłopak musiał wyjść za potrzebą. Kierowca zgasił silnik i wypuścił nastolatka. Marcin pobiegł w samej bluzie między pobliskie drzewa. Wtedy autokar ruszył! Próbował nawet go gonić, ale nie dał rady.
Przestraszony, w obcym mieście, bez pieniędzy, kurtki i dokumentów poszedł do... pobliskiego baru! - Wykombinował, że tam będą ludzie i pożyczą mu komórkę. Pożyczyli. Natychmiast zadzwonił do Bartłomieja, a on do mnie - opowiada pani Halina.
Od razu pojechała na dworzec zapytać kierowcę, dlaczego zostawił jej syna. - Szofer zlekceważył mnie i wydał rzeczy Marcina - wspomina czytelniczka. Szybko załatwiła samochód z kierowcą i ruszyła do Skwierzyny po syna.
Gdy wrócili, nastolatek nie spał całą noc.
Telefon milczy
Interwencja w firmie nic nie dała. - O tygodnia czekam na obiecany telefon z wyjaśnieniami z PKS. Jakoś nie dzwoni. Dlatego przyszłam do redakcji. Nie chcę głowy kierowcy, tylko zwykłych przeprosin! - podkreśla pani Halina.
Dyrektor Eugeniusz Bęben, który odpowiada za przewozy, o zdarzeniu dowiedział się wczoraj od reportera. - Nie chcę przesądzać o winie naszego człowieka. Sprawdzę tę sprawę dokładnie i oddzwonię do waszej czytelniczki. Jeśli potwierdziłyby się jej zarzuty, to taki kierowca nie powinien u nas pracować - mówi E. Bęben.
Dziś o 15.00 dyrekcja firmy organizuje konfrontację kierowcy i chłopca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?