Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek M. rzucił się z nożem na kobietę. Uratowała ją 15-letnia wnuczka [ZDJĘCIA]

Piotr Jędzura
Marek M. na rozprawy do sądu dojeżdża z aresztu śledczego w Międzyrzeczu. Na 64-latku ciąży zarzut zbrodni usiłowania zabójstwa. Z nożem w  ręku rzucił się na Wiolettę K. w domu w miejscowości Skąpe. Zadał jej trzy ciosy nożem. Na pomoc babci ruszyła 15-letnia wnuczka. Obie wypchnęły Marka M. z domu.Marek M. w poniedziałek 18 grudnia do zielonogórskiego sądu okręgowego przyjechał skuty u kajdankami w asyście eskortujących go policjantów. Ubrany w sportową kurtkę usiadł w ławie oskarżonych. Starszy pan oglądnął zapis wizji lokalnej z udziałem jego ofiar odtworzonej przed sądem. On odmówił udziału w wizji.Wszystko wydarzyło się 18 kwietnia br. w Skąpem (pow. świebodziński). Marek M. przyszedł do domu Wioletty K. To była teściowa jego syna. Marek K. mieszkał  z żoną w niewielkim domku wynajmowanym od Wioletty na jej posesji. Marek M. wszedł do kuchni i wykrzykiwał swoje żale. Mówił, że żona od niego odchodzi, a on sam nie da sobie rady z opłatami. Wioletta K. czuła od Marka alkohol. Powiedziała, żeby się uspokoił, że późnej o tym porozmawiają. Marek wrócił do swojego domu.Po chwili Marek M. znowu stał przed domem Wioletty K. Wszedł do środka przez otwarte drzwi i rzucił się na Wiolettę. Kobieta widziała jak w ręku mężczyzny błysnął nóż. Chwyciła go za dłoń i zaczęła wołać wnuczkę. W tym czasie Marek zdał dwa uderzenia nożem i jedno cięcie, wszystko w okolicach klatki piersiowej. Po chwili do kuchni wbiegła 15-latka. Wnuczka zaczęła odpychać dziadka. Wioletta K. krzyczała do wnuczki, żeby otworzyła drzwi. Po chwili babcia z wnuczką wypchnęły Marka M. za drzwi i zamknęły zamki. Wezwano policję. Gdyby nie zdecydowana postawa obronna kobiety i jej wnuczki, mogłoby dojść do tragedii. Na szczęście ciosy nożem nie zagrażały życiu Wioletty K.Marek M. wyrzucił nóż na dach budynku i poszedł do pobliskiego sklepu po wódkę. Zamówił taksówkę i pojechał do córki do Zielonej Góry. Po drodze pił alkohol. Nie mogąc znaleźć mieszkania córki wysiadł pod jednym ze sklepów spożywczych. Tam został zatrzymany przez policję. Marek M. trafił do aresztu, w którym cały czas przebywa.Prokurator zarzucił mu zbrodnie usiłowania zabójstwa. 65-latek nie przyznaje się. Mówi jedynie o uderzeniach zadanych kobiecie, ale bez użycia noża. W sadzie podważył to, co mówiła jego ofiara podczas wizji lokalnej. Dziwił się, że babcia z wnuczką dały radę wypchnąć go z domu. Zeznania Wioletty K. potwierdza 15-latka oraz ustalenia świebodzińskiej prokuratury rejonowej.Do ataku z nożem doszło na tle rozliczeń finansowych. Marek K z żoną mieszkali za darmo w domu na posesji Wioletty K. od 2006 r. do 2013 r. Problemy zaczęły się, kiedy kobieta zażądała czynszu oraz opłat za media. W międzyczasie jej córka rozeszła się z synem Marka. W domu matki mieszkała już z nowym partnerem. Marek zaczął nadużywać alkoholu i rozpadło się jego małżeństwo z Kazimierą. Mężczyzna przed sądem mówił, że Wioletta ukradła mu około 100 tys. zł nie dotrzymując warunków jakiejś umowy. W kwietniu 2017 r. Mark zaczął podważać wysokość czynszu.Przeczytaj też:  21-letni nożownik z Gorzowa zatrzymany. Znamy szczegóły sprawy [WIDEO, ZDJĘCIA]Zobacz też wideo: Wbił nóż w plecy. Kolejny atak w Stalowej Woli
Marek M. na rozprawy do sądu dojeżdża z aresztu śledczego w Międzyrzeczu. Na 64-latku ciąży zarzut zbrodni usiłowania zabójstwa. Z nożem w ręku rzucił się na Wiolettę K. w domu w miejscowości Skąpe. Zadał jej trzy ciosy nożem. Na pomoc babci ruszyła 15-letnia wnuczka. Obie wypchnęły Marka M. z domu.Marek M. w poniedziałek 18 grudnia do zielonogórskiego sądu okręgowego przyjechał skuty u kajdankami w asyście eskortujących go policjantów. Ubrany w sportową kurtkę usiadł w ławie oskarżonych. Starszy pan oglądnął zapis wizji lokalnej z udziałem jego ofiar odtworzonej przed sądem. On odmówił udziału w wizji.Wszystko wydarzyło się 18 kwietnia br. w Skąpem (pow. świebodziński). Marek M. przyszedł do domu Wioletty K. To była teściowa jego syna. Marek K. mieszkał z żoną w niewielkim domku wynajmowanym od Wioletty na jej posesji. Marek M. wszedł do kuchni i wykrzykiwał swoje żale. Mówił, że żona od niego odchodzi, a on sam nie da sobie rady z opłatami. Wioletta K. czuła od Marka alkohol. Powiedziała, żeby się uspokoił, że późnej o tym porozmawiają. Marek wrócił do swojego domu.Po chwili Marek M. znowu stał przed domem Wioletty K. Wszedł do środka przez otwarte drzwi i rzucił się na Wiolettę. Kobieta widziała jak w ręku mężczyzny błysnął nóż. Chwyciła go za dłoń i zaczęła wołać wnuczkę. W tym czasie Marek zdał dwa uderzenia nożem i jedno cięcie, wszystko w okolicach klatki piersiowej. Po chwili do kuchni wbiegła 15-latka. Wnuczka zaczęła odpychać dziadka. Wioletta K. krzyczała do wnuczki, żeby otworzyła drzwi. Po chwili babcia z wnuczką wypchnęły Marka M. za drzwi i zamknęły zamki. Wezwano policję. Gdyby nie zdecydowana postawa obronna kobiety i jej wnuczki, mogłoby dojść do tragedii. Na szczęście ciosy nożem nie zagrażały życiu Wioletty K.Marek M. wyrzucił nóż na dach budynku i poszedł do pobliskiego sklepu po wódkę. Zamówił taksówkę i pojechał do córki do Zielonej Góry. Po drodze pił alkohol. Nie mogąc znaleźć mieszkania córki wysiadł pod jednym ze sklepów spożywczych. Tam został zatrzymany przez policję. Marek M. trafił do aresztu, w którym cały czas przebywa.Prokurator zarzucił mu zbrodnie usiłowania zabójstwa. 65-latek nie przyznaje się. Mówi jedynie o uderzeniach zadanych kobiecie, ale bez użycia noża. W sadzie podważył to, co mówiła jego ofiara podczas wizji lokalnej. Dziwił się, że babcia z wnuczką dały radę wypchnąć go z domu. Zeznania Wioletty K. potwierdza 15-latka oraz ustalenia świebodzińskiej prokuratury rejonowej.Do ataku z nożem doszło na tle rozliczeń finansowych. Marek K z żoną mieszkali za darmo w domu na posesji Wioletty K. od 2006 r. do 2013 r. Problemy zaczęły się, kiedy kobieta zażądała czynszu oraz opłat za media. W międzyczasie jej córka rozeszła się z synem Marka. W domu matki mieszkała już z nowym partnerem. Marek zaczął nadużywać alkoholu i rozpadło się jego małżeństwo z Kazimierą. Mężczyzna przed sądem mówił, że Wioletta ukradła mu około 100 tys. zł nie dotrzymując warunków jakiejś umowy. W kwietniu 2017 r. Mark zaczął podważać wysokość czynszu.Przeczytaj też: 21-letni nożownik z Gorzowa zatrzymany. Znamy szczegóły sprawy [WIDEO, ZDJĘCIA]Zobacz też wideo: Wbił nóż w plecy. Kolejny atak w Stalowej Woli Piotr Jędzura
Marek M. na rozprawy do sądu dojeżdża z aresztu śledczego w Międzyrzeczu. Na 64-latku ciąży zarzut zbrodni usiłowania zabójstwa. Z nożem w ręku rzucił się na Wiolettę K. w domu w miejscowości Skąpe. Zadał jej trzy ciosy nożem. Na pomoc babci ruszyła 15-letnia wnuczka. Obie wypchnęły Marka M. z domu. Marek M. w poniedziałek 18 grudnia do zielonogórskiego sądu okręgowego przyjechał skuty u kajdankami w asyście eskortujących go policjantów. Ubrany w sportową kurtkę usiadł w ławie oskarżonych. Starszy pan oglądnął zapis wizji lokalnej z udziałem jego ofiar odtworzonej przed sądem. On odmówił udziału w wizji. Wszystko wydarzyło się 18 kwietnia br. w Skąpem (pow. świebodziński). Marek M. przyszedł do domu Wioletty K. To była teściowa jego syna. Marek K. mieszkał z żoną w niewielkim domku wynajmowanym od Wioletty na jej posesji. Marek M. wszedł do kuchni i wykrzykiwał swoje żale. Mówił, że żona od niego odchodzi, a on sam nie da sobie rady z opłatami. Wioletta K. czuła od Marka alkohol. Powiedziała, żeby się uspokoił, że późnej o tym porozmawiają. Marek wrócił do swojego domu. Po chwili Marek M. znowu stał przed domem Wioletty K. Wszedł do środka przez otwarte drzwi i rzucił się na Wiolettę. Kobieta widziała jak w ręku mężczyzny błysnął nóż. Chwyciła go za dłoń i zaczęła wołać wnuczkę. W tym czasie Marek zdał dwa uderzenia nożem i jedno cięcie, wszystko w okolicach klatki piersiowej. Po chwili do kuchni wbiegła 15-latka. Wnuczka zaczęła odpychać dziadka. Wioletta K. krzyczała do wnuczki, żeby otworzyła drzwi. Po chwili babcia z wnuczką wypchnęły Marka M. za drzwi i zamknęły zamki. Wezwano policję. Gdyby nie zdecydowana postawa obronna kobiety i jej wnuczki, mogłoby dojść do tragedii. Na szczęście ciosy nożem nie zagrażały życiu Wioletty K. Marek M. wyrzucił nóż na dach budynku i poszedł do pobliskiego sklepu po wódkę. Zamówił taksówkę i pojechał do córki do Zielonej Góry. Po drodze pił alkohol. Nie mogąc znaleźć mieszkania córki wysiadł pod jednym ze sklepów spożywczych. Tam został zatrzymany przez policję. Marek M. trafił do aresztu, w którym cały czas przebywa. Prokurator zarzucił mu zbrodnie usiłowania zabójstwa. 65-latek nie przyznaje się. Mówi jedynie o uderzeniach zadanych kobiecie, ale bez użycia noża. W sadzie podważył to, co mówiła jego ofiara podczas wizji lokalnej. Dziwił się, że babcia z wnuczką dały radę wypchnąć go z domu. Zeznania Wioletty K. potwierdza 15-latka oraz ustalenia świebodzińskiej prokuratury rejonowej. Do ataku z nożem doszło na tle rozliczeń finansowych. Marek K z żoną mieszkali za darmo w domu na posesji Wioletty K. od 2006 r. do 2013 r. Problemy zaczęły się, kiedy kobieta zażądała czynszu oraz opłat za media. W międzyczasie jej córka rozeszła się z synem Marka. W domu matki mieszkała już z nowym partnerem. Marek zaczął nadużywać alkoholu i rozpadło się jego małżeństwo z Kazimierą. Mężczyzna przed sądem mówił, że Wioletta ukradła mu około 100 tys. zł nie dotrzymując warunków jakiejś umowy. W kwietniu 2017 r. Mark zaczął podważać wysokość czynszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska