- Dlaczego pan przychodzi na Serenadę nad Wartą?
- Przychodzę na wybrane recitale. W tym roku był to występ Kevina Kennerem, laureata Konkursu Chopinowskiego i koncert muzyki romantycznej z II koncertem skrzypcowy d-moll Henryka Wieniawskiego. W ubiegłym roku był to choćby koncert wielkiego polskiego skrzypka Konstantego Andrzeja Kulki.
- Uczestnicy pan w festiwalu od początku?
- Tak, to ciekawa oferta na lato. Poza tym impreza wpisała się w pejzaż miasta. Widać to po tym, że czy w teatrze, czy w bibliotece brakuje miejsc, a nawet dostawki nie wystarczaj.
- Czy Serenada może otworzyć słuchaczy na muzykę?
- Owszem. Dziś o 19.00 w Teatrze Osterwy jest "Carmen" Georgesa Bizeta. Ale w kameralnej wersji. Niewykluczone, że po tym wieczorze ktoś zechce zobaczyć tę operę w całości. Innym walorem Serenady jest przygotowywanie publiczność dla budującej się właśnie filharmonii.
- Specyfiką festiwalu nad Wartą jest bardzo różnorodny program, bo od muzyki rozrywkowej do klasyki.
- I bardzo dobrze. każdy może znaleźć coś dla siebie. Festiwal pełni też rolę edukacyjną, promuje muzykę nie tylko rozrywkową. Dlatego Serenada jest potrzebna.
- Minusy?
- Za mało znanych nazwisk. W programach nie ma ani słówka o kompozytorach i prezentowanych tu utworach. A z niektórymi wiążą się zabawne historyjki. Ale to są rzeczy do naprawy.
Marek Piechocki
Emerytowany kierowca. W Jazz Clubie Pod Filarami prowadzi cykl koncertów klasycznych. Kocha Fryderyka Chopina i swój dom w Łośnie. Pisze wiersze i zajmuje się plastyką.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?